Krzyżyk

Autor: AndreaDoria
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

jak na czworakach musi przechodzić chodniki. Czy oni też będą musieli chodzić na czworakach? Ale będzie śmiesznie. Pani Zosia załatwiła wszystkie formalności i zaczęli schodzić za przewodnikiem kręconymi, drewnianymi schodami. Schodzili i schodzili, kręcąc się w kółko, a końca nie było widać. To co zobaczył na dole, przyprawiło go o zawrót głowy. - Rany Julcia! Jak w kościele! Rozświetlone różnobarwnymi lampami ściany, migotały niczym kryształ lub diament, wznosząc się w górę ku wysokiemu sklepieniu. A on myślał, że będą musieli chodzić na czworakach. Dobrze, że nie powiedział o tym Ali. Ale by się z niego śmiała. Z zachwytem słuchał tego co mówi przewodnik, z podziwem oglądał przeróżne formy solnych brył. Niektóre miały tak misterne, delikatne kształty, że chyba złotnik nie wymyśliłby nic piękniejszego. Nagle zapragnął mieć coś własnego z tego miejsca. W oczy wpadł mu mały solny krzyżyk z rzemykiem na stoisku z pamiątkami. Filuternie błyskał mu w oczy iskierkami odbitego światła. To nic, że pozbędzie się trzech porcji lodów. Ale będzie miał cząstkę Wieliczki. Bez żalu pozbył się większości swoich pieniędzy i ściskał już w ręce lśniący kryształ soli. Zaczął zastanawiać się ile czasu zajmie im wdrapywanie się po tych wszystkich schodach. Przewodnik powiedział jednak, że pojadą windą. Wsiedli do autobusu i ruszyli do Krakowa. Zewsząd słychać było komentarze tego, co przed chwilą widzieli. - Andrzej! Andrzej! Jurek cię woła. Chce zobaczyć ten krzyżyk, który kupiłeś. Wrzasnęła mu do ucha Ala, szarpiąc go przy tym za rękę. Z niechęcią oderwał się od okna, przecisnął obok koleżanki i ruszył na tył autobusu do Jeżyka. - Pokaż ten krzyżyk. Podobno fajny. Ściągnął swój skarb z szyi i włożył Jurkowi do ręki. To co się później stało, na długo miało zapaść w jego myślach. Miało dręczyć go po nocach, gdy budził się z krzykiem i zlany potem. By w końcu umysł wymazał z pamięci te przeżycia jako niebyłe. Może to była jedyna forma ratunku aby nie oszaleć. Dzisiaj wspomnienia powróciły. Nie wiem dlaczego i po co. Może wreszcie na tyle dojrzał by stawić im czoła. Nagle poczuł, że podłoga ucieka mu spod stóp. Kątem oka zaobserwował jak ściana autobusu, tam gdzie przed chwilą siedział, skręca się jakby otwierana gigantycznym nożem do konserw. Następnie skłębiona karuzela ludzkich ciał. Uderzał boleśnie o siedzenia, o dach, o drzwi. Te nie wytrzymały impetu uderzenia. Otworzyły się i wyfrunął przez nie jak wystrzelony z procy. Zdążył jeszcze zauważyć przelatujące obok niego koła autobusu, by wylądować w kłujących zaroślach. Przez chwilę leżał bez ruchu. - Mamo!!! Wyrwało mu się z piersi. - Mamo! Ja się boję! Nie. Nie czuł wtedy bólu. Ten miał przyjść później . Powoli zaczęły dobiegać go jakieś głosy, krzyki, nawoływania. Podniósł się na kolana i ostrożnie rozejrzał. Autobus, a właściwie to co z niego zostało, leżał dwadzieścia metrów niżej , u podnóża skarpy. Stanął na nogach i jak lunatyk zaczął schodzić w jego stronę. Z góry zbiegali jacyś ludzie. Coś mówili, krzyczeli. On jednak jak zahipnotyzowany wpatrzony był we wrak pojazdu i metr po metrze dążył w jego kierunku. Ze środka dobiegały krzyki, płacz. Ludzie, którzy zbiegali z góry próbowali wyciągnąć z wnętrza jego kolegów i koleżanki. Wtem coś przykuło jego uwagę, coś dziwnie znajomego. W trawie obok niego, błyszczał krzyżyk. Machinalnie schylił się po niego, podniósł. Wraz z krzyżykiem podniósł zaciśniętą kurczowo na rzemyku dłoń. Dłoń i nic więcej . To było ostatnie co pamiętał. Niebo zawirowało nad nim, pociemniało i zapadł w pustkę. Obudził się na białej sali - jak się okazało Wojskowej Kliniki Medycznej w Krakowie. O dziwo nic mu się nie stało. Ogólne potłuczenia i zadrapania. Zdążył jeszcze na pogrzeb. Siedem trumien - kierowca, pani Zosia, pani Halinka, Krzyś, Ania, Jurek i Ala. Za nimi w kondukcie całe miasto. Szedł obok trumny Ali i Jurka. W ręku ściskał swój słony skarb. Przez głowę przelatywały mu błyskawice myśli, co by było, gdyby wybr

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
AndreaDoria
Użytkownik - AndreaDoria

O sobie samym: Urodzony 12.04.1958 roku w małym miasteczku nieopodal Częstochowy. Ukończył LO im. Stanisława Staszica o profilu humanistycznym w Jastrzębiu Zdroju. W latach 1973 - 77 członek Amatorskiego Zespołu Teatralnego prowadzonego przez Zdzisława "Dziadka" Rogalę. Od 1977 roku pracownik Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej w Jastrzębiu Zdroju. W latach 1999-2004 członek zarządu Jastrzębskiego Katolickiego Klubu Trzeźwości. Pisze głównie z "potrzeby pisania". Jego teksty służyły przede wszystkim jako forma duchowego wsparcia dla osób, z którymi stykał się w działalności społecznej. W roku 2003 zdecydował podzielić się swoimi "dokonaniami" ze szerszą rzeszą czytelników. Pierwsze teksty pojawiły się na internetowych forach space.pl i o2.pl . Duchowo związany z Forum Prozatorskim Marcina Bałczewskiego. Jego wiersze i opowiadania można znaleźć w różnych zakątkach sieci m. in.: Fabrica Librorum, poeci.com, poezja.org, proza.org, MML Cegła, FP Moje Wiersze, Wirtualna Galeria, Illusion of Sense i na stronach prywatnych. W latach 2003 - 2004 członek Ilussion of Sense. Założyciel "Forum Magii Słowa", które od 15 października 2004 roku do listopada 2005 prowadził wspólnie z Izą "Iskierką" Smolarek i Tomaszem Klareckim. Obecnie prowadzi Portal Literacki "Odyseja".
Ostatnio widziany: 2012-10-10 13:13:38