Lato 76

Autor: Roza_kowalczyk
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

leżakowaniu. Nie potrafiłem, a nawet nie chciałem składać piżamy w kostkę, zamiast tego rozkładałem ją na leżaku tak, by tworzyła kształt litery X. Dostałem za to solidny łomot mokrą szmatą. Nie mogłem pojąć, czemu taka odrobina indywidualności, no może nazwijmy rzecz inaczej: pofolgowania drobnej obsesji, w myśl której nienoszone ubrania powinny spoczywać w maksymalnie wygodnej dla nich pozie, no więc czemu coś takiego wystarczyło by uruchomić wobec mnie przemoc psychiczną i fizyczną. Przyznaję że oduczono mnie wtedy takiego traktowania ubrań. Z czasem uleczony zostałem z paru innych obsesji, na przykład tej dotyczącej sposobu poruszania się na przejściach dla pieszych. Inna sprawa, że chodzenia swobodnego po pasach, a nie WYŁĄCZNIE PO BIAŁYCH PASACH nauczyłem się dopiero jakiś czas po otrzymaniu świadectwa dojrzałości. A wracając do obserwacji zawiadowcy stacji – niejednokrotnie miał okazję przekonać się o nieludzkim traktowaniu dzieci. Przykładowo, zmuszano nas jabłka zagryzać chlebem. Albo weźmy temat zabawek – nie było ich za dużo, ale mimo tego, a może właśnie dlatego zabroniono nam dotykania plastikowych słoników, samochodzików i drewnianych klocków. Zamiast tego słuchaliśmy na okrągło płyt z bajkami. Nie cierpiałem kapo Stefanii serwującej bajki, ani oberkapo Jadwigi, szlajającej się w godzinach pracy ze swoim narzeczonym-milicjantem, niewiele większą sympatią darzyłem zresztą dzieci, tak łatwo dające się zmanipulować i urobić. Jeśli miałbym wskazać jakiś wyjątek, to był nim Sokół Marian. Nie robił sobie wiele z rozkazów kapo, zapładniał dziewczęta przy każdym śniadaniu, potrafił zrobić skok na półkę z zabawkami by w okamgnieniu urwać głowę lalce. Personel przedszkolny szukał jakieś metody na Sokoła. Przemoc fizyczna na nic się zdawała, więc postanowiono wytoczyć działo największego kalibru. Sokół miał niedoskonały wzrok, nosił okulary, których jedno szkło zaklejone było skajową łatką. Byłem świadkiem tego jak oberkapo Jadwiga szarpała Sokoła wyzywając go od „pieprzonych cyklopów”. Nic sobie Sokół z tego nie robił. Ba, wydaje mi się, że nawet traktował to określenie jako komplement.

Mój organizm uruchomił mechanizmy obronne. Nie kończące się grypy uwolniły mnie od wszelakich złych przygód oczekujących na ulicy Laskowej.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Roza_kowalczyk
Użytkownik - Roza_kowalczyk

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-02-03 11:57:25