„Marzenia, wolność i miłość, Proza życia wymieszana z wierszem” cz.6

Autor: pinokio
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nagle dociera do mnie niepewność, zamarza krew w żyłach. Otumaniony umysł na chwilę przestaje myśleć. Po chwili wizja niepewnego jutra stawia na baczność odrętwiałe ciało. Krew zaczyna krążyć, zaczynają napływać niezliczone ilości myśli. Co będzie za chwilę, gdzie się schronić, i przed czym? Dokąd mogę się udać, gdzie moi najbliżsi? Jak ich odnaleźć, jak pomóc? Kto mi wyjaśni co się stało, dlaczego zostałem obudzony w świecie, który zaraz może przestać istnieć i dlaczego muszę na to patrzeć? Pejzaż kwitnącego życiem miasta wygląda jak stare, zapomniane, czarno-białe zdjęcie. Nie jestem w stanie tego zaakceptować.

Spokojne życie w towarzystwie kochanej kobiety, ułożone dzieci, piękny dom wybudowany wspólnymi siłami. Spokojna i systematyczna praca pozwalająca na godne życie w zwariowanym świecie. Szczęśliwe chwile spędzone w gronie rodziny i przyjaciół. Wakacje nad morzem, zima na nartach w górach. Niedzielny odpoczynek po ciężkim tygodniu w pracy.

Dom pachnący miłością. Azyl dla duszy i ciała. Oaza spokoju, gdzie przez okno widać było wariackie tępo ludzi walczących o wzrost gospodarczy i dobrobyt zapominając o szczęściu. Wczorajsze plany dziś nie mają znaczenia, nic już go nie ma. Piękny dom, samochód, otaczające luksusy straciły wartość, przestały istnieć. Stoję w środku piekła. Wątpię żeby dało się to przeczekać. Obudzony w centrum pogorzeliska, bez wszystkich i

wszystkiego co mnie otaczało. Muszę się odnaleźć. Jest taki chaos i rumowisko, że na tą chwilę nie wiem, gdzie jestem i gdzie się znajdują moi bliscy. Czy w ogóle jeszcze żyją? A jak żyją to, gdzie się podziewają? Jestem wycieńczony, głodny. Nie jestem w stanie trzeźwo myśleć. Za dużo jak na jedną chwilę. Zszokowany, wyrwany z pięknego snu i wrzucony w niewyobrażalne dla mnie piekło. Jak by nicość pochłaniała nasz świat. Dokucza uczucie osamotnienia, odrzucenia. Troska o dzieci, rodzinę, przyjaciół. Chciałbym znaleźć spokojne miejsce, by odpocząć, zebrać myśli. Musi być jakieś logiczne wytłumaczenie. Zastanawiam się czy nadejdzie jutro. Pierwszy raz w życiu naprawdę się boję.

Mijam podwórka domostw, ani duszy, nawet psa czy kota nie widać.

W podwórkach spalonych blokowisk nawet wiatru nie słychać. Hipermarkety wczoraj tętniące życiem teraz są puste. Może świat się kończy. Przebiegam po betonowych płytach skruszonych w gruz niczym orzech w silnej ręce. Niewypowiedziana wojna przez żaden kraj, a świat walczy. Każdy z każdym. Nie ma przyjaciół, ani wrogów. Wybiła oczekiwana godzina zagłady. Jedni ludzie biegają nieświadomi, inni stoją osłupieni, omotani apokaliptycznymi myślami. Wczoraj w szampańskim nastroju, dzisiaj zaskoczeni gniewem bożym. Czy to tak miał wyglądać dzień sądu? Nie ma wiatru, deszczu, słońca. To nie hollywoodzki obraz płynącej lawy, ani nagłej zmiany biegunów ziemi. Żaden człowiek ani najpotężniejszy komputer świata nie byłby wstanie tak precyzyjnie zniszczyć wybrany cel i ludzi nie naruszając stojących gdzie nie gdzie

posiadłości i ich właścicieli. Wycieńczony zamykam oczy i zasypiam.

Z wielkim trudem otwieram ponownie zmęczone oczy. Biel pachnącej pościeli, przyjazne ciepło przytulnego mieszkania. Wzdycham z ulgą. To tylko koszmarny sen. sen o końcu świata, lub końcu udręki i początku nowego ładu na ziemi. Może jednak trzeba wierzyć w nowy lepszy świat zanim obrócimy w pył wszystko co kochamy.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
pinokio
Użytkownik - pinokio

O sobie samym: ”...Powiedzieć można wszystko i wszędzie, Ja wolę pisać, bezpieczniej będzie...”
Ostatnio widziany: 2016-04-14 19:24:21