Matka Herezji - Rozdział II

Autor: KonradStaszewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

pokojną twarz, że wyglądał jakby spał ale Werterheusen wiedział, że ma przed sobą tylko martwe ciało. Całe jego ubranie i pościel były zakrwawione. Rycerz widział jak Konstantyn się uśmiechał ale tak naprawdę to uśmiechała się tylko jego twarz a w zasadzie oczy. Głowa była brutalnie oderwana od tułowia a na szyi dostrzegł poszarpaną skórę. Tuż przed nim, na tym samym łożu siedziała sprawczyni tego bluźnierczego mordu. Patrzyła na niego w milczeniu a w jej oku płonęła ironia. Werterheusen po raz kolejny pomyślał, że sprowadził zgubę na cały Zakon i przekleństwo na samego siebie. Kobieta, która przed nim siedziała była wiedźmą, którą przygarnął pod swój dach. Bacznie łypała na niego swoim zdrowym okiem ale nic nie mówiła. W dłoniach trzymała oderwaną głowę Papieża. Trzymała ją odwróconą pustymi oczodołami do ziemi. Czaszka była wyżłobiona z ten sposób, że stanowiła makabryczne naczynie. W jej środku niczym zupa przelewała się czerwona substancja. Nawet nie pytał co to jest. Nie był w stanie wykrztusić z siebie żadnego słowa. Domyślał się gdzie znajdują się oczy - pewnie służą za uszka w tym ohydnym barszczu. Jakby odgadła jego myśli. Znów usłyszał ten przerażający śmiech. - Może jesteś głodny? Tego już było za wiele nawet dla niego. Odwrócił się i zwrócił resztki jedzenia. - Mogłeś powiedzieć, podałabym Ci miskę. Nie wiedział jakim sposobem stanęła tuż przed nim. Podsunęła mu pod usta czaszkę. Jej smród odbierał mu zmysły. Wysiłkiem myśli odrzucił od siebie obrzydzenie i z całej siły odepchnął naczynie. Czaszka wypadła z rąk wiedźmy i potoczyła się po dywanie rozlewając całą swoją zawartość. - Bądź przeklęta! - Krzyknął i zamachnął się orężem ale cofnęła się w ostatniej chwili. Nie sądził, że kobieta ma jeszcze w sobie tyle wigoru. Jej twarz się zmieniła a oczy przestały się ironicznie uśmiechać - teraz płonęła w nich nieopisana nienawiść. Zaczęła się do niego zbliżać. Jej wargi odsłoniły nienaturalnie długie, ostre zęby, które swoim wyglądem przypominały stare kły tygrysa szablo-zębnego. Werterheusen wiedział, że sam jej nie pokona ale zza pleców dobiegły go odgłosy kroków. Miał szczęście. Nieopatrznie odwrócił się w ich stronę. Chciał krzyknąć ale nie zdołał. Poczuł piekący ból na szyi, coś jakby ukłucia. Równocześnie poczuł na sobie kościste, szponiaste dłonie. Został całkowicie sparaliżowany i nie był w stanie się poruszyć. A pomoc nie nadchodziła. A może miał przesłyszenia. Powoli zamknął oczy. Jeszcze raz je otworzył. Z początku myślał, że mu się coś tylko wydawało. Teraz jednak nie miał już takiej pewności. Miał wrażenie, że głosy się zbliżały. Nie mógł jeszcze zrozumieć poszczególnych wyrazów. - "Chyba, że..." - Pomyślał i podszedł do samych drzwi. Głosy dochodziły z podziemnej komnaty, tej samej, w której poprzedniej nocy walczył przeciwko Aragonowi i jego współspiskowcom. Już miał iść zawiadomić Werteheusena o swoim odkryciu ale zdało mu się, że już może rozróżnić poszczególne wyrazy. Oparł się o drzwi chociaż zdawał sobie sprawę, że gdyby nagle się otworzyły to w każdej chwili mógłby zginąć. Przytknął ucho do ściany ale nie mógł uwierzyć własnym uszom. Jego życie już wisiało na włosku. - "Ale jak oni się tu dostali?" - Tego nie wiedział. - "A może wcale nie uciekli?" - Musimy doprowadzić swoje plany do końca ale tym razem nikt nie może wiedzieć, że to my. - Aragon zatrzymał się przed stolikiem. Rozejrzał się dokładnie po komnacie ale zobaczył tylko to czego się spodziewał - trupy i resztki nie wsiąkniętej jeszcze krwi. To samo widział w korytarzach i lochach prowadzących do tajemnej komnaty pod posiadłością Werterheusena. Aragon był doświadczonym rycerzem i nie był zdziwiony tym co znalazł w komnacie. W milczeniu spojrzał na kilku stojących w pobliżu rycerzy po czym zwrócił się do jednego z nich: - I co Ramon? Ten w odpowiedzi wskazał porozrzucane ciała. Aragon podjął urwaną rozmowę. - Nie zamierzam się poddać. Nie teraz gdy już wszystko gotowe. - Ale co zrobimy z Werterheusenem?

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
KonradStaszewski
Użytkownik - KonradStaszewski

O sobie samym: Twórczość wydana to: OPOWIEŚCI Z PRZEKLĘTEJ DOLINY: UCIĘTA MOWA, wydawnictwo BLACK UNICORN, 2009r. (30 egzemplarzy); Wsłuchaj się w siebie, wyd. E-bookowo, 2008r.; Wiersze rodzinne: W hołdzie Zygmuntowi Dubińskiemu, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; Wiersze wybrane głosami internautów: Zapisane głosami, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; ARKUSZE LITERACKIE Stowarzyszenia Twórców Wszelakich Nr 1/2/2008 Grudzień 2007 r./ Styczeń 2008 r. (fragmenty Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa); Magazyn literacko-artystyczny szafa, nr. 26/27 (grudzień 2007) (opowiadanie pt. Sen?); Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2007r.; tete a tete spojrzenia wiersze, wyd. Spółka Wydawnicza HELIODOR, 2006r. (3 wiersze konkursowe).
Ostatnio widziany: 2012-12-14 18:31:47