Mistrzowie Pokory

Autor: plum
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            - Wiesz, że wciąż ci nie wybaczyłem tego wybryku pod Krakowem.

            - Zabawę w smoka?

            - Nie, to było dość zabawne. Chodzi mi o to, że zepchnąłeś Wandę z tego wzgórza prosto do Wisły. A Niemiec już był gotów podpisać cyrograf…

            - Daj już spokój, odbijesz sobie na Twardowskim. Jeżeli chcesz, w ramach rekompensaty powiem ci, kto zostanie heretykiem miesiąca w lipcu – Asmodeusz zerknął w stronę drzwi ze zniecierpliwieniem – Pospiesz się, dziewczyno!

            - I czego się drzesz? Nie widzisz, że jest przerażona?

            - Znalazł się obrońca uciśnionych – parsknął ciemnowłosy – Do dziś zastanawiam się, co przywiało cię wtedy do trybunału. Przyznasz, że mogłeś sobie odpuścić.

            - Mogłem, owszem. Ale ojciec tego panicza zalazł mi za skórę w ostatnich latach swojego życia.

            Anna weszła do pokoju. Wyglądała jakby miała zaraz zemdleć. Nie myślcie, że zależało mi na jej dobrym samopoczuciu. Mogła się jeszcze przydać, a nie bojąc się, z pewnością będzie działać o wiele bardziej efektywnie. Gdybym wiedział, że lepiej spełni swoją rolę obdarta ze skóry, już teraz całe pomieszczenie byłoby wysmarowane jej krwią. Uśmiechnąłem się do niej odbierając swój kieliszek. Swoją drogą, ciekawe skąd miała kryształowe naczynia. Asmodeusz nawet na nią nie spojrzał. Uniósł tylko rękę, a kieliszek sam poszybował wprost do jego dłoni.

            - Zostań, moja droga – powiedziałem upijając łyk wina. Dobre, choć pijałem lepsze.

            - Wracając do Twardowskiego… Z czym dokładnie masz problem? – Asmodeusz jednym haustem opróżnił swój kieliszek.

            - Jeden stary przyjaciel mi plany spier… - zerknąłem na Annę, która stała sobie cicho w kąciku – Popsuł – poprawiłem się. Asmodeusz uśmiechnął się tylko pogardliwie.

            - Któż to taki?

            - Gabriel, a kogo się spodziewałeś?

            - Hm… Jakiegoś serafina, szczerze mówiąc. No i co z nim?

            -Nie znasz Gabrysia? On ma heksakosjoiheksekontaheksafobię. Wstręt do liczby sześćset sześćdziesiąt sześć – dodałem widząc rozbawioną minę Asmodeusza, na co on parsknął śmiechem- Twardowski miał jechać do Rzymu, przez niego zostaje w Polsce. Widzisz przyjacielu, walka o dusze nie ogranicza się tylko do podpisywania cyrografów.

            - Pierdoły. Masz jakiś pomysł?

            - Owszem mam… -zerknąłem na Annę- Pomożesz mi, moja droga. Nagroda cię nie ominie. Znam Lilith od kilku tysięcy lat, wiem czego pragną jej służebnice.

            - D… D… Dobrze Panie – wyjąkała Anna.

            - Mów mi Mefisto. Albo Książę Ciemności. Jak ci wygodniej. A teraz nadstaw swoje śliczne uszka i słuchaj bo nie będę dwa razy powtarzał.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
plum
Użytkownik - plum

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-02-25 19:37:31