Modlitwa o bestseller

Autor: elzbietawalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Patrzyłam na zdjęcia znanych twarzy, które wisiały na ścianie; Twardowski, Twardoch, Magda M i wielu innych.

- Oni też zrezygnowali z Nobla? – Zapytałam, a przecież powinnam się domyślić.

- Wyleczyłem ich z tego skutecznie. Jest to jakiś dowód na to, że moja modlitwa działa. Nie mówmy już o mnie. Porozmawiajmy  o pani. No boli jak skur… Sceptykom nie pomagam, zapomniałem dodać. I proszę nie wybrzydzać. Modlitwa będzie krótka. Napisana przez specjalistów, w zasadzie przez specjalistkę, którą zdążyła już pani poznać. Uważam, że jest wysłannikiem. Proszę podpisać umowę. Leży przed panią. W razie zażaleń odsyłamy do sądu ostatecznego, ale nie powinno być problemów. To  w sumie prosta sprawa.

Leżała przede mną umowa, która zwalniała go od wszelkiej odpowiedzialności. Zaskoczyła mnie kwota w niej zawarta. Kiedy ją czytałam, „szef” zrobił mi zdjęcie, które wydrukował i powiesił na ściance z  portretami.

- Może być? – zapytał, wbijając gwoździk w moją głowę. – Żeby się pani potem nie fatygowała. Podpisujemy, czy chce się pani jeszcze zastanowić? Taki Nobel to jednak prestiż. – Jego opuchnięta twarz ledwo dźwigała kąciki ust, które próbowały wyrazić zadowolenie.

Na jego biurku zapaliła się czerwona lampka w kształcie grzybka. Podpisałam umowę, zanim weszła sekretarka, która położyła przede mną zaklejoną kopertę.

- Niech będzie na zdrowie. – Odwróciła się i wyszła, stukając charakterystycznie obcasami w małych bucikach.

- Trzymamy się jednej zasady, która działa -powiedział „szef”, kiedy sekretarka zamknęła drzwi –Proszę, otworzyć kopertę tuż przed snem.

 Nie miałam nic przeciwko temu, bo przecież podpisałam. W zasadzie było mi wszystko jedno, od kiedy zacznę afirmować obfitość na każdy dzień. Wierzyłam, że mam wiele takich dni przed sobą.

Wróciłam do domu i czekałam na odpowiedni moment, żeby w końcu mogło się wydarzyć. Położyłam ucho na biurku, charczało jak zwykle. Przesuwałam dłonie w kierunku koperty. Czerwony paznokieć z mojego palca wskazującego sam poderwał się do odklejania. Wyjmowałam powoli z namaszczeniem. Na białej kartce złożonej w pół w jej dolnej części zobaczyłam brązowy ślad od kubka z kawą. Rozłożyłam kartkę przed sobą.

„O Panie, który dajesz,  a potem zabierasz mądrość ukrytą w zębach. Spraw, by ta kobieta miała zęby przy sobie do późnej starości. By pisząc, mogła żyć długo i szczęśliwie, jak wszyscy pisarze, których wiecznie tylko nominowano do literackiej Nagrody Nobla” Amen.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
elzbietawalczak
Użytkownik - elzbietawalczak

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-04-10 10:03:28