Niemy

Autor: tojav
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

miejsca. Rękę trzymał w kieszeni i dotykał nią owe dwa jabłka podarowane mu przez dziecko. Liście na drzewach poruszyły się gwałtownie jak spłoszone z kwiatów motyle. Pierwsze krople deszczu znaczyły swój ślad na zastygłych w bezruchu kałużach. Kropel było coraz więcej i więcej. I wspomnień dużo. Tylko dwa jabłka, a tyle w nich dzieciństwa. I sad, i stara jabłoń, która zrzucała ciepłe od słońca papierówki, i gniazdo os w sadzie, i matka wołająca na obiad... Deszcz padał coraz mocniej. Strugi zimnej wody lały się na głowę, moczyły ubranie, znajdowały miejsce za kołnierzem. Niemy nadal stał nie zważając na ulewę. Woda spływała mu po nieruchomej twarzy. Tylko dlaczego ta woda taka słona? Dlaczego taka słona? Każdy dzień był podobny do poprzedniego. Jesień gasiła słońce coraz wcześniej. Skąpa i oszczędna ta pora roku prychała wielkim zakatarzonym nosem. Gdzież ukryć się w taką pogodę? Przyciąga bar i piwo. Jedno. Później drugie i kolejne. Dla pracowników pobliskich zakładów przemysłowych rozpoczął się piwny sezon, który zresztą trwał zawsze, tylko w innej skali. Coraz więcej ludzi zaglądało do restauracji opodal szarego pustoszejącego parku. W lokalu zdjęto więc białe obrusy, zastępując je małymi kwadratowymi serwetkami na środku stolika. Tak łatwiej można było ścierać rozchlapane piwo, którego nie brakowało nigdzie. Piwo, nieodłączny element codzienności i symbol wytchnienia po trudach pracy, rozwiązywało języki. Gwar wzmagał się wraz z ilością wypitego złocistego płynu. Nad pijącymi unosił się duch świętego Gambrinusa – patrona piwowarów i piwoszy. Wszystko, co złe, co przykre i co boli, zostawało na zewnątrz. - Wiesz, Jurek, ten nowy inżynier, nic nie mówił o swojej żonie, a wiedzieliśmy, że jest żonaty. Kiedyś Andrzej nie wytrzymał i spytał wprost o panią inżynierową. W odpowiedzi usłyszał tylko, że nie warto nawet wspominać, jego połowica jest stara, gruba i w dodatku brzydka. Nie zawracaliśmy chłopu więcej głowy. - Co ty mówisz? - zdziwił się drugi z siedzących przy stoliku – taki przystojniak wziął sobie taką kobietę? Pewnie musiał. Tylko mu współczuć. - Daj mi skończyć – przerwał pierwszy – Kiedyś nasz szef, pod nieobecność Jurka, który bawił gdzieś w delegacji, poprosił mnie, abym odniósł do domu państwa inżynierostwa jakieś dokumenty. Wziąłem adres i poszedłem. Wszystko się zgadzało, numer mieszkania i wizytówka na drzwiach, więc zadzwoniłem. Drzwi otworzyła młoda śliczna kobieta. Zatkało mnie dokumentnie. Zacząłem się jąkać, że ja nie do niej, tylko do pani inżynierowej... Zrobiłem z siebie kompletnego wariata, debila, kretyna. No, ale Jurek się jeszcze przekona, że i mnie stać na głupie żarty. Restauracja powoli pustoszała, choć gości jeszcze sporo zostało przy stolikach. Przy jednym z nich siedział Intelektualista. Tak nazywano niskiego szpakowatego mężczyznę w średnim wieku. Mężczyzna ów, lubił czytać. Najchętniej czynił to przy jedzeniu. Otwierał książkę i wpatrzony w nią, zabierał się do konsumpcji. Niektórzy złośliwi mówili, że książka ciągle jest ta sama i w dodatku zawsze otwarta gdzieś w połowie. Wyśmiewano się z Intelektualisty, niby po cichu, ale tak, żeby było słychać. Ten nie robił sobie z tego nic i nadal tkwił z nosem w książce. W kącie sali miał zwyczaj siadywać niepozorny, brzydki, wręcz pokraczny młody mężczyzna. Często przychodził tu z żoną, szczupłą, ładną blondynką. Zagadką pozostanie, dlaczego zabierał ją do restauracji, gdzie przeważali mężczyźni. Nieraz znajdowali się tacy, którzy biedaczynie robili niewyszukane żarty. Umawiali się, że będą ciągle spoglądać ku jego ślubnej. Na zmianę. To jeden, to znów inny. Odważniejszy puszczał ku blondynie oko. Młody żonkoś denerwował się wówczas okrutnie. Wiercił się na krześle, kawałki jedzenia wypadały mu pod stół, a przy tym całym zamieszaniu robił takie miny, że Rowan Atkinson, popularny Jaś Fasola, mógłby być tylko marnym jego uczniem. Towarzystwo musiało się jakoś zabawić. Za wielkimi oknami restauracji było już ciemn

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
tojav
Użytkownik - tojav

O sobie samym: Taki sobie zwyczajny tojav
Ostatnio widziany: 2016-04-17 12:54:14