Opadanie konwalii..

Autor: martynaedz
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Nagle zatrzymał się... W samym środku zaspy, naprzeciwko niego, stała dziewczyna. Miała długie, ciemno-jasne włosy i w ogóle się nie ruszała, wzrok miała skierowany prosto przed siebie, głowę lekko przechyloną - jakby czemuś się przyglądała. Tak... przyglądała się właśnie jemu. Po chwili uśmiechnęła się, (miała anielski uśmiech) i wyciągnęła do niego swoją rękę. On chwycił wyciągniętą dłoń i nie odrywając od niej wzroku pomógł jej wyjść z zaspy. Na chodniku otrzepała swój długi płaszcz, w czarno-czerwoną kratkę, ze śniegu i ruszyła przed siebie. 

-       Hej! Poczekaj chwilę. - krzyknął ...

-       Do mnie mówisz? A... przepraszam, zapomniałam, wybacz mi. - zatrzymała się - DZIĘKUJĘ. - powiedziała i odeszła.

-       Poczekaj! Jakie dziękuję?

-       Podziękowałam za pomoc, przecież po to za mną biegniesz. Nie przejmuj się, wiem... ludzie nie robią nic bezinteresownie. Wymagają chociażby zwykłego „dziękuję". Ja też lubię, jak mi dziękują.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
martynaedz
Użytkownik - martynaedz

O sobie samym: "...Witaj tak jakbyś pierwszy raz witał... Żegnaj tak jakbyś widzieć już nie miał... "
Ostatnio widziany: 2011-04-10 11:45:24