Opowieść Wigilijna

Autor: Skromny
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

        Święta, czas gdy zjeżdża się cała rodzina, panuje szczęście i radość. Czekamy na nie cały rok. Dlaczego ja nie czekam?
    Miałem siedem lat, pamiętam te święta i każde następne. Były dla mnie przykrym wspomnieniem do którego nie chce wracać i nie będe o ile będzie to możliwe.
Nie było prezentów a przecież nigdy nie oczekiwałem jakiegokolwiek, kolacji wigilijnej przy której mógłbym połamać się opłatkiem, miałem nadzieję że w końcu będe mógł przeprosić za moje całoroczne błędy których nie brakowało. Mimo to każda chwila w tym moim życiu czegoś mnie nauczyła, z każdej starałem się wyciągnąć naukę.
Jest 24 dzień Grudnia, za oknem sypie z coraz większą siłą, gałęzie drzew pokrył biały puch a na mojej twarzy łzy, które spływają i nie potrafię je opanować może nawet i nie chcę. Tata był bezrobotny co nikogo w dzisiejszych czach chyba nie dziwi a już na pewno nie wzrusza, co gorsza był alkoholikiem, bardzo go kochałem od kiedy pamiętam był moim ideałem ojca, szkoda tylko że w  pewnym momencie wszystko prysło jak magiczne zaklęcie w które wierzą tylko dzieci. Mama? Nie było Jej od trzech lat. Potrafiłem chwalić się Nią w szkole przy każdej okazji, Jej uśmich był lekarstwem na każde najmniejsze zmartwienie, była moimi skrzydłami wtedy gdy upadałem. Odeszła do Pana Boga, tak tłumaczyła mi babcia. Pamiętam jak razem z mamusią przygotowywałem się do świąt, zabawa w kuchni, robiliśmy pierogi a ja czułem się taki wyjątkowy gdy wrzucałem je do garnka. Z tatą kupowałem karpia wybieraliśmy dla niego imię, co roku było inne, później choinka to drzewko miało dla mnie szczególne znaczenie, bo tylko tak naprawdę wtedy poczułem jak cała rodzina w kąplecie angażuje się w jego strojenie. Wspólna modlitwa przed kolacją wigilijną co roku dziękowaliśmy że możemy spotkać się przy tym stole w komplecie, to chyba najważniejsze, później pasterka, ta noc była taka mroźna że rodzice nie chcieli żebym poszedł z Nimi ale takie tłumaczenie nie robiło na mnie wrażenia. Tego już nie ma i jakoś ciężko mi się pogodźić, odeszło wraz mamą taki niemalowany obraz który próbuje sobie przypomnieć każdego dnia . To ona wszystkiego pilnowała, dawała sygnał, że idą święta. Tata, kochał mamusię jak nikt nikogo na świecie. Powtarzał jej przy świątecznym stole, że każdy dzień z nią jest tak jak te święta, niezapomniany i pełen radości. Ta widnieje już tylko na wspólnych zdjęciach, do których zaglądamy bardzo często.
        Ostatnie święta z mamą. Już wtedy źle się czuła, tylko że nie dawała po sobie poznać tego jak bardzo ją boli, walczyła do końca z czymś co zostało już zapisane tam na górze, może liczyła że Bóg zmieni zdanie, naprawdę chciała żyć. W ten dzień zachowywałem się jak zwykle, gdybym tylko wiedział że to nasze ostatnie święta, dlaczego nie powiedziałem że Cię bardzo Kocham, czy zawsze człowiekowi w takich momentach musi towarzyszyć milczenie? Mamusiu chcę cię przeprosić, tak mi przykro, żałuję, teraz gdy już Cię tutaj nie ma bardzo chciałbym Cię przytulić, poczuć falujące włosy na mojej twarzy. Smutne oczy mamy utkwiły w pamięci, nie tak to miało wyglądać!
Ojciec wiedział, że z mamą jest źle. Zaczął pić taka forma pomocy co najwyżej sobie, egoistyczne podejście do życie zawsze było jego mocną stroną! Dlaczego człowiek zawsze widzi swoje cierpienie wtedy gdy tak naprawdę powinien być przy kimś kto potrzebuje choćby naszej obecności? Mama płakała przez niego wieczorami tak jakby mało łez wylała przez to wszystko co w ostatnim czasie miało miejsce. Jak ona cierpiała nie jestem w stanie opisać słowami bo w moim wąskim zasobie słów brakuje takich. Tata, nie pił od kiedy pamiętam, a teraz gdy tak bardzo potrzebowaliśmy żeby był z nami? Tak bardo mnie zawiódł ale najbardziej zawiódł mame z którą przeżył

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Skromny
Użytkownik - Skromny

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2011-01-08 10:02:28