Opowieści z Przeklętej Doliny: Język Plonów - część VI

Autor: KonradStaszewski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

"Język Plonów"

 

Część VI-ta 

 

Nikki widziała zmieniający się wyraz twarzy matki. Zatroskanie ustąpiło miejsca złości.
- Ostrzegałam go żeby tam nie jechał! Ostrzegałam! – wybuchnęła.
Dziewczyna zerwała się z krzesła i cofnęła o parę kroków. Nie wiedziała jak powinna się zachować. Mimo, że darzyła Mary Mothman pewną dozą zaufania, tak naprawdę wcale jej nie znała. Mimo upływu dziewięciu miesięcy od ich ponownego spotkania po latach to nadal była obcą kobietą.
Mary widocznie zauważyła moment wahania się córki i jej cofnięcie się bo wyraz jej pół twarzy pół maski nieco złagodniał.
- Stało się to co zapisane było w gwiazdach. Nie mamy już na to wpływu. Teraz musimy mu jakoś pomóc. Coś niecoś wiem o tej rewolucji. Przejdźmy do drugiego pomieszczenia. Powiem ci z kim John i Poitos mają do czynienia. Albo raczej z czym.
Nikki przeszły ciarki po ciele. Chciała coś powiedzieć ale się powstrzymała. Mary natomiast, jakby odczytując jej myśli, powiedziała wychodząc z komnaty:
- Tak, to będzie o wiele trudniejsza walka niż ta, którą przeżyliśmy z Cagliostrem i Gwidonem.
Dziewczyna wyszła z komnaty za Mary i znalazła się w pomieszczeniu przypominającym nieco gabinet. Biurko, szafa z półkami pełnymi książek religijnych i inne przedmioty przywodziły jej na myśl plebanię. I nią była. Nikki usiadła koło matki. Ta położyła na biurku list od detektywa i powiedziała wolno:
- Nie jestem pierwszym postrachem tej doliny.
Im Mary podawała więcej szczegółów wspomnianej przez Johna w liście rewolucji, tym większe ogarniało dziewczynę przerażenie.

 

* * *

 

- Jakie wieści nam przynosisz?
- Chciałbym zadać chłopcu jeszcze kilka pytań. Tobie też.
Weszli do salonu i Sean zawołał Aarona.
- Jak długo Aaron będzie mógł jeszcze u nas zostać?
- Dopóki nie rozwiążę zagadki tego morderstwa – odpowiedział Mothman.
- A jak się czuje Lady Mothman? - Sean zapytał niby od niechcenia gdy siadali na fotelach.
Detektyw spojrzał na niego badawczo.
- Lepiej, dziękuję. Wracając do naszego tajemniczego morderstwa, Poitos przeprowadzi sekcję zwłok.
Aaron i Steven weszli do salonu. Nic w zachowaniu chłopców nie uległo zmianie.
- Jak się masz? – detektyw zapytał zawadiacko.
- Miałbym się lepiej gdyby pan odnalazł mordercę – Aaron odpowiedział bez cienia uśmiechu.
- Albo porywacza – Mothman dopowiedział ledwo słyszalnie. – Z twoją pomocą będzie nam łatwiej prowadzić poszukiwania tego mordercy – dodał głośno.
- Zostawimy was samych. Może Aaron sobie jeszcze coś przypomni - Sean wstał z fotela.
- Nie ma potrzeby – odparł detektyw patrząc cały czas chłopcu prosto w oczy. – Zresztą wam też chciałbym zadać kilka pytań.
Starszy Mclean usiadł zaskoczony a Steve'owi przeszły ciarki po ciele. Mothman dostrzegł to kątem oka. Detektyw rozłożył na stole notatnik i przybory do pisania.
- Na początek chciałbym się dowiedzieć jak długo się znacie i skąd.
- Aaron i Steve chodzą do jednej klasy.
- Dobrze się uczycie?
- Nie najgorzej – odpowiedział Aaron.
- Czyli w szkole nie macie żadnych problemów? Z rówieśnikami też nie?
- Nie.
- Nawet o dziewczyny? – dopytywał się detektyw. – Ja w waszym wieku…
- Pan jeszcze rok temu nie wiedział nawet, że jest żonaty. – Przerwał mu chłopiec.
Mothmanowi twarz zmieniła się w ułamku sekundy. Jego oczy stały się ostre a wyraz twarzy poważny. Nawet cień nie został po niedawnym uśmiechu.
- Dużo wiesz. Za dużo jak na tak małego chłopca. Zastanawia mnie skąd tyle wiesz o mnie, mojej żonie i dziecku.
- Może to telepatia – wtrącił Sean.
- Wolałbym żeby sam odpowiadał na moje pytania. Może, a może jest to związane z rezultatami rewolucji.
Żaden z mięśni nie drgnął na twarzy chłopca.
- Chciałbym żebyście sobie coś jeszcze przypomnieli.
Odczekał kilkanaście sekund a gdy się upewnił, że w ten sposób niczego się nie dowie spróbował inaczej.
- A w szkole nie uczyliście się niczego o tej rewolucji?
- Tutaj nie ma szkoły – odpowiedział chłopiec.
Hrabia uniósł pytająco brwi.
- Ciekawe.
Aaron zorientował się jaki błąd popełnił. Przypomniał sobie wcześniejszą rozmowę z detektywem i to co Sean powiedział chwilę wcześniej.
- To znaczy nie takiej o jakiej pan myśli – szybko dodał.
Mothman tylko czekał na taką odpowiedź.
- To kto was uczy?
- Nie mamy rodziców. - Steven uprzedził jego kolejne pytanie.
Hrabia zanotował to w pamięci ale nadal udawał, że nie zrozumiał.
- Rozumiem, że część nie żyje a część została zamordowana przez „naszego” zabójcę.
- Tak.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
KonradStaszewski
Użytkownik - KonradStaszewski

O sobie samym: Twórczość wydana to: OPOWIEŚCI Z PRZEKLĘTEJ DOLINY: UCIĘTA MOWA, wydawnictwo BLACK UNICORN, 2009r. (30 egzemplarzy); Wsłuchaj się w siebie, wyd. E-bookowo, 2008r.; Wiersze rodzinne: W hołdzie Zygmuntowi Dubińskiemu, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; Wiersze wybrane głosami internautów: Zapisane głosami, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2008r.; ARKUSZE LITERACKIE Stowarzyszenia Twórców Wszelakich Nr 1/2/2008 Grudzień 2007 r./ Styczeń 2008 r. (fragmenty Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa); Magazyn literacko-artystyczny szafa, nr. 26/27 (grudzień 2007) (opowiadanie pt. Sen?); Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa, wyd. Serwis Literacki WWW.knowacz.pl, 2007r.; tete a tete spojrzenia wiersze, wyd. Spółka Wydawnicza HELIODOR, 2006r. (3 wiersze konkursowe).
Ostatnio widziany: 2012-12-14 18:31:47