Opowieści z Przeklętej Doliny: Ucięta Mowa - część XXI
fiary i rytuały, bluźnili przeciwko Bogu. To oni zrobili ze mnie maszkarę i chcieli być nieśmiertelni. Eksperymentowali i stworzyli ze mnie kreaturę, pół człowieka pół gada. Ale nie obawiajcie się. Ich już nie ma, tak samo jak ich przywódcy. Hrabia Cagliostro poniósł klęskę i zapłacił za swoje winy. Już nie jest Wielkim tego klasztoru i wyrokiem Rady ja zostałam jego zastępcą - Mary zrobiła krótką przerwę, żeby dać wiernym chwilę na otrząśnięcie się z zaskoczenia po czym kontynuowała. - W tym klasztorze dzisiaj rano zostały odprawione egzorcyzmy. Zbadaliśmy także podziemia i odkryliśmy w nich zwłoki wszystkich zaginionych kobiet. Miały wycięte języki i zaszyte usta. Reguła Zakonu Ansuzyjczyków zakazywała zdradzania innym swych tajemnic, dlatego wycinano języki. Wszystkie ofiary należały do zakonu i zostały zwerbowane przez Hrabiego Cagliostro a gdy już stały się niepotrzebne Zakon się ich pozbywał. Przyrzekam, że wszystkie odnalezione ciała zostaną pochowane i odnajdą spokój. Łącznie są dwadzieścia cztery ofiary. Wśród wierny zapanowało poruszenie. Szepty i szmery stawały się coraz głośniejsze. Ucichły dopiero po kilku minutach. - Nie wiedzielibyśmy o tym gdyby nie pewni młodzi ludzie, którzy pokonali hrabiego i zakończyli horror. To dzięki nim odkryliśmy ciała i znaleźliśmy winnego. Stoją teraz wśród was zaskoczeni i zawstydzeni. To moje dzieci. Przedstawiam wam osoby, które po latach wróciły do naszej doliny: detektywa Hrabiego Johna Mothmana, mojego syna i Nikki Mothman, moją córkę. Im dziękujcie za wybawienie. Jeszcze dwóm osobom chciałabym bardzo podziękować za pomoc: Agnes Mothman, która wspierała mnie i pomagała mi w ciężkich próbach i lekarzowi, przybyszowi do naszej doliny, który jest dla mnie jak syn rodzony - Pierre'owi Poitosowi. Chirurg w milczeniu wyszedł z tłumu wiernych i stanął obok Nikki. Oboje czule spojrzeli na siebie. - Ten to młody człowiek przed dzisiejszą mszą poprosił mnie o rękę mojej córki i czeka na odpowiedź - Mary poważnie spojrzała na lekarza i po chwili napięcia i ogólnej ciszy dokończyła. - Witaj w naszej rodzinie synu. John widział jak oboju popłynęły z oczu łzy radości i wzruszenia i uśmiechnął się. Czuł jakby wielki kamień spadł mu z serca. - A teraz wszystkim udzielę swojego błogosławieństwa i świętujmy, bo jest co świętować. Znów rozległ się anielski głos Agnes. Gdy wierni rozchodzili się do swoich domów Mary podeszła do swoich dzieci i do Poitosa. Uściskała ich serdecznie i nie kryła radości. Także Agnes do nich dołączyła. Była cicha i dziwnie zmęczona. - Bardzo się cieszę. - Chodźcie do domu. Czas zamknąć księgę. Jest w twoim gabinecie, John. To mój prezent dla ciebie synu. Detektyw pocałował matkę w policzek w podziękowaniu ale teraz myślał zupełnie o czyś innym. - Co się dzieje z Agnes? - zapytał z troską w głosie gdy zrównał swój krok z Poitosem. - Musisz teraz na nią bardzo uważać - lekarz uśmiechnął się. - Będziesz ojcem. John podbiegł do Lady M. i nie zważając na nic zaczął ją całować z radości. * Gdy już wszyscy spali Mothman wszedł do jednego z pokoi wykorzystywanych jeszcze do niedawna przez Cagliostra. Agnes powiedziała mu, że tam urządzili mu biuro i gabinet. Regały pełne książek, stylowe biurko, pióro i kałamarz i wygodny fotel - byó tu wszystko za czym tęsknił. Zamknął drzwi i usiadł przy biurku. Przed jego oczami leżała Autobiografia Mary Mothman i jego notatnik. Wziął go do rąk i usłyszał dziwny odgłos jakby ktoś skradał się do drzwi jego gabinetu. Detektyw pewny, że to ktoś z domowników chce mu przygotować jeszcze jakąś niespodziankę, bezszelestnie odłożył notatnik i podszedł do drzwi. Otworzył je energicznie ale nikogo za nimi nie zastał. Wokół panowała głucha cisza. Tylko na progu znalazł zaklejoną, nieopisaną kopertę. Podniósł ją i wrócił do gabinetu. Nie miał wątpliwości, że w środku koperty znajdzie list i że będzie on zaadresowany do niego. Tak też było. Rozłożył złożoną poczwórnie kartkę, z której wypadła czysta mniejsza i przeczytał: "Znak A