Półciemność

Autor: kapustka
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Oglądałem program motoryzacyjny. Swoją drogą to ciekawe, że go polubiłem - nie mam prawa jazdy, ani perspektyw na własną brykę. Co dziwniejsze, nie przełączam również poradnika księgowego, choć nigdy nie wypełniłem PITu. Może hipnotyzuje mnie rytmiczna oprawa, lub głos prezentera? Chciałbym kiedyś pracować jako operator kamery, lub w postprodukcji. Gdy odcinek zmierzał ku końcowi zorientowałem się, że jest bardzo przyjemny i ciepły jesienny dzień.

 - Zabrałeś coś na spacer?
- Tylko dokumenty i klucze.
- A telefon?
- Zostawiłem podłączony do ładowarki.

Oprócz mnie przechadzało się kilka osób. Szczególnie zapamiętałem zamyśloną dziewczynę, która wyprowadzała psa. Wyglądała powalająco i bardzo naturalnie. Od razu wpadła mi w oko i przez resztę trasy wyobrażałem różne sposoby rozpoczęcia i dalszy przebieg rozmowy. W połowie przypadków umówiliśmy się na spotkanie. Doszedłem do alejki z kasztanowcami i usiadłem na środkowej ławce.

Wygodnie rozłożyłem się i obserwowałem pierwsze uschnięte liście. W pewnym momencie coś mnie oślepiło. Zmrużyłem oczy. Pomyślałem, że ktoś puszcza zajączka zegarkiem. Na końcu asfaltowej ścieżki stała dziewczyna. Zbyt daleko, to nie ona. Ponowny błysk. Wrażenie, że dochodzi z drzewa. Oparłem plecy i odchyliłem głowę. Mruganie narosło. Spanikowałem. Przestałem rozumieć, co się dzieje.

Zawładnęło mną okropne przeczucie, że coś nadchodzi. Żadne miejsce nie było bezpieczne, ale chciałem uciec. Wtedy odkryłem, że jestem bezwładny. Moje ręce, nogi i głowa były przyklejone do ławki. Wrzeszczałem z przerażenia. Nawet nie zauważyłem, kiedy błyski ustały. Zrobiło się ciemno, jak podczas burzy. Leżałem wpatrzony w kasztany. Wiatr miotał liście i było chłodno. Własny krzyk mnie odrobinę uspokoił. I właśnie wtedy, gdy zamilkłem, zdarzyło się najdziwniejsze.

- To była istota?
- Tak, zbliżała się.
- Widziałeś jak się zjawiła?
- Nie mogłem uwierzyć. W jednej chwili między drzewami było pusto, a w następnej ...

Przeraziło mnie to zjawienie się. Fala gorąca przebiegła z głowy do stóp. Zapragnąłem zniknąć. Nie brać udziału w tym, co się wydarzy. Zapominać na bieżąco. Zamknąłem oczy, zamarłem i powtarzałem jedno błaganie - niech nie zauważy. Jestem ławką. To było jak włamywacz w domu. Chcesz uwierzyć, że nie dzieje się to naprawdę, że napastnik zaraz okaże się poczciwym człowiekiem, który tylko pomylił adres. Mimo to, nie wychodzisz mu na rozmowę, tylko wchodzisz pod łóżko. Próbowałem oddychać jak najciszej potrafię. Bałem się, że mój puls jest słyszalny niczym tupanie.

- Co widziałeś, zanim zamknąłeś oczy?
- Nie pamiętam dokładnie. Teraz myślę, że to było tylko złudzenie.
- Złudzenie czego?
- Bardziej rośliny niż zwierzęcia.
- Doprecyzujmy. Wyglądał jak bluszcz, krzak, czy może winorośl?
- W pewnym sensie jak szczypiorek. Ogromny szczypiorek, który podchodzi i czyta w twoich myślach.
- Dobrze, zrobimy małą przerwę.

Przesłuchujący m

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
kapustka
Użytkownik - kapustka

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2010-03-28 13:10:55