Przechodzień

Autor: Debbie
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

     W zimnym mieszkaniu rozległ się krzyk. Niespokojne dźwięki zagłuszały gwizdanie czajnika. Para
lecąca prosto w okno, uniemożliwiała zobaczenie czegokolwiek. Ojciec bezdusznie tłukł dzieci, to było
pewne. Dziecięcy płacz wpadał w uszy każdemu przechodniowi, lecz nikt z tym nie chciał nic zrobić. Płacz
przerywano błaganiem i dźwiękiem młodej skóry, uderzanej przez gruby pas. Wszystkiego dopełniał
wszędobylski odór rozkładających się odpadków, dochodzący z rynsztoków.
Nagle jeden przechodzień zatrzymał się. Zmrużył oczy. Chciał dojrzeć, co działo się w środku.
Chyba jako jedyny, nie wstydził się odwrócić głowy w stronę wrzasków. Próbował przetrzeć okno, jednak
para zalegała od środka, jakby była niemym okrutnikiem, nie pozwalającym udzielić pomocy. Jednak była też tego dobra strona. Oszczędziło to wstydu matce i żonie. Stała pośrodku pomieszczenia ze spuszczoną głową. Wiedziała, że gdy zareaguje na tyranię męża, zacznie on być coraz dokładniejszy w wymierzaniu
ciosów. Po pewnej chwili, w której Ofelia wyjątkowo głośno zapłakała, można było usłyszeć głośny i
stanowczy głos. To Cynthia wreszcie przezwyciężyła strach przed gniewem męża.
– Przestań! - Po tym okrzyku w domu zapadła cisza.
     Przechodzień, który cały czas nasłuchiwał pod oknem, zdawał się być zaniepokojony. Postanowił, że
wejdzie do tego mieszkania. Sam nie wiedział w jakim celu. Być może, by po prostu zobaczyć, co się tam dzieje. Zwykła, ludzka ciekawość. Zdawał sobie sprawę, że nie powinno go to interesować, jednak nie mógł być obojętny takiemu przenikliwemu płaczu i krzykom dzieci.
       Dostrzegł, że wreszcie para znika z okna. Powoli mógł zobaczyć kontury poszczególnych postaci.
Widział w pomieszczeniu, być może w kuchni, cztery osoby: kobietę, mężczyznę i rodzeństwo – chłopca i
dziewczynkę. Prawdopodobnie wszyscy byli rodziną. Nagle przechodzień usłyszał za sobą szum. Do jego nozdrzy dostał się charakterystyczny smród potu zmieszanego z wonią zwierzęcych flaków. Przy jego uszach rozległ się odgłos wyciąganego noża z pochewki. Nim zdążył się obejrzeć, ostrze zatopiło się w jego plecach, gładko przechodząc przez wszystkie tkanki. Przechodzień osunął się na okno, już niezaparowane. Dzieci wrzasnęły przerażone. Ich ojciec zapomniał o wymierzaniu ciosów. Matka stała osłupiała. Nieznajomy upadł na ziemię. Przejechała dorożka. Konie wybijały równomierny tętent. Koła
powozu potoczyły się po jego ciele.
      Poczuł, jak unosi się nad ziemią. Wydawało mu się, że ktoś wyrzucił go do rynsztoku. Z pewnością spędził tam kilka godzin. Widział ponad krawędzią śmietnika słońce, odrobinę zasłonięte chmurami, przemieszczające się po zadymionym niebie. Czas przemijał. Chwila świadomości okazała się jego słabością. Krew ciekła z niego coraz większymi strużkami. Wydobywała się spod płaszcza, naznaczając śmierdzące ścieki szkarłatną barwą.
       Stracił nadzieję. Wiedział, że się stąd nie wydostanie. Usłyszał odgłos uderzania szczurzych łap o
bruk. Zapach krwi zwabił gryzonie na ucztę. Powoli tracił przytomność. Ostatkami sił trzymał się życia. Łapczywie łapał oddech. Wiedział, że przegrywa, jednak mimo to, nadal walczył. Nagle przypomniał sobie o tej nieszczęśliwej rodzinie. Było mu żal, właściwie nie wiedział do kogo, najprawdopodobniej do siebie, że nie pomógł, że zwlekał. Gdyby wcześniej tam zapukał, na pewno nic by się nie stało. Był świadomy, że nikt na niego nie czeka. Choć posiadał ogromny majątek, nie miał nikogo bliskiego. Nikt nie będzie nosił po nim żałoby, nikt nie pomodli się za niego. Mógł jedynie coś zrobić dla tej rodziny. Choćby dać pieniądze. Gdy zajrzał przez okno, zresztą – rozwalające się, widział, że groszem nie śmierdzą. Teraz jednak nie mógł nic zrobić. Choć próbował wołać o pomoc, żaden dźwięk nie wydobywał
się z jego ust.
       Pożegnał się w myślach z życiem. Mgła zasnuła jego oczy. Ręka o zaciśniętej pięści, rozluźniła się.
Umarł. Jego ciało leżało tak, dopóki nie zaczęło wydzielać mdlącego odoru niesprawiedliwej śmierci.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Debbie
Użytkownik - Debbie

O sobie samym: Wolę komentarze niż oceny. Wiersze, jak wiersze. Sami oceńcie. Jeśli o mnie chodzi... jakaś tam przyszła pisarka, raczej grafomanka.
Ostatnio widziany: 2011-06-28 00:04:35