Que debemos pasar tiempo juntos. Tom I. Rozdział 22

Autor: Pilar
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

                - Nie wiem, jak mam cię pocieszyć. Musimy być teraz silni.

                - Nie zostawiaj mnie.

                - Nigdy. Wiesz, że córeczka Hipa czuje się już lepiej?

                - To wspaniale. Dobrze, że jego dziecko...

Nie potrafiłam opanować łez. Na samą myśl, że za dziewięć miesięcy mogłam zostać mamą wprawiał mnie w melancholię.

                - Przepraszam, nie powinienem mówić ci teraz o tym. Przynieść ci coś z bufetu?

                - Nie, powiedz mi, co wtedy się stało?

                - Kiedy zadzwoniłaś do mnie i... Od razu zadzwoniłem na policję i pojechałem nad urwisko, jak tylko szybko się dało. Wtedy zauważyłem was. Szarpaliście się, a po chwili upadłaś. On cię kopał. Nagle usłyszałem strzał. Potem drugi, trzeci. Bałem się, że to ciebie zastrzelili. Podbiegłem... On leżał obok... Martwy. Komendant był na miejscu. Uratował cię. Potem wziąłem cię na ręce i zawiozłem do szpitala. Tak się bałem.

                - Więc to byłeś ty. To nie był sen. Kiedy stąd wyjdę?

                - Za parę dni. Postaraj się zasnąć.

                - Spałam już dostatecznie długo. Teraz chciałabym zobaczyć się z Gabrielem i Anitą.

                - Nie zobaczysz się z nią prędko. Ona jest ciężko chora.

                - Nie rozumiem. Co się stało?

                - Gabriel ci powie. To skomplikowana sprawa.

Nie mogliśmy dokończyć rozmowy, gdyż do sali wszedł lekarz. Zbadał mnie, po czym powiedział, że muszę dużo odpoczywać i postarać się nabrać sił.

                - Panie doktorze... Czy my... Będziemy mogli jeszcze mieć... Dzieci?

                - No jasne, że tak. Na szczęście nie doszło do powikłań. Proszę być dobrej myśli.

Kiedy wyszedł  Kacper spojrzał na mnie pełnym miłości wzrokiem. Nie mogłam powstrzymać łez. Przytulił mnie, po czym zasnęłam głębokim snem. Tej nocy nękały mnie koszmary. Obudziłam się zalana potem. W sali nie było nikogo. Poczułam się dziwnie samotna. Wstałam z łóżka i wyszłam na korytarz. Ciemność rozjaśniały lampy umieszczone na suficie. Wszędzie było tak pusto i cicho. Zatrzymałam się przy sali, w której leżała córeczka Hipa. Wyglądała tak uroczo. Miałam ochotę wejść do środka i przytulić ją mocno, jednak moje serce ponownie zacisnęło się z bólu. Powędrowałam w kierunku pokoju pielęgniarek i poprosiłam o pozwolenie na wykonanie telefonu. Kacper odebrał po drugim sygnale.

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Pilar
Użytkownik - Pilar

O sobie samym: Jestem kim jestem, nie zmienię się, nie chcę, choć już rozumiem dziś coraz więcej, uczę się żyć tak, by dać sobie szczęście, by widząc całe zło tu czuć się bezpiecznie.... Potrafię mieć słabość do ludzi, którzy mnie prawdziwą poznali, pokazali siebie, przy sobie zatrzymali. Potrafię zmienić zwykły czas w tą jedną chwilę, zatrzymać ją, zapomnieć o wszystkim na chwilę. Potrafię wybaczyć, ale nie zapominam...
Ostatnio widziany: 2017-05-21 19:51:23