Rojenie

Autor: ElminCrudo
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

 

- Skup się na czymś pozytywnym, bo kipniesz jako histeryk. Dobrze ci radzę.

A swoją drogą konsumowanie brzydkiego pasuje do ciebie, jak ulał. Odruch wymiotny też. Lubisz doszukiwać się brudu, smrodu, wszystkiego co niefajne. Stoicko mniesz w sobie, a potem szukasz okazji do wymiatania.

Co? Nie zaprzeczaj. Lubisz, lubisz. Ferment cię nie zaskoczy, bo ty masz klatę twardziela, a facjatę stężałą w odlew gipsowy. Żadnych emocji na zewnątrz. W środku gotujesz się tak, jak w tej chwili. W twoim środku odbywa się narastanie, wyśrubowanie powodu, dobieranie kolorów urazy. Potem wpadasz na pomysł. Pomysł zawsze się znajdzie. Szast prast i już wiesz, jak ma wyglądać kontrolowane wetowanie. Powetowanie, krótka scenka, która nie wyda się i nie powtórzy. Ech, ty...

 

Na nosie pojawiła się kolejna kropla potu. Słone ciecze wędrowały od brzegu białego zawoju na głowie, przez czoło, do bruzd między brwiami. Były nasycone solami i nieśpieszne. Swędziało piekielnie. Tak okrutnie, jak miejsca rozdrażnione wyciekającą śliną. Ustrojowe płyny zbierały się, część z nich sączyła się z ust, ciągnęła po brodzie, wlokła się po szyi, zbierała we wgłębieniach przy obojczykach. Potem opuszczała przepełnione niecki, by udać się na wycieczkę na prześcieradło lub między owłosienie pach. Widocznie krople potu musiały pokonać podobną drogę. Niektóre zdążały po mostku do pępka, z pępka w krocze. Człowiek dużo dzielniej znosił korek w ustach. Ciało dobierające śmiesznych wilgoci budziło odrazę. Niekotrolowane wydalanie drobiazgu, który mrowiem ruszył na powierzchnię skóry, dobijało po cichu i skutecznie. Mokry proces odbierał godność.

 

- Pamiętasz chudzielca? Tego cieniasa, którego zwabiłeś pod swój dach.

Ale jaja, ja nie mogę, ale jaja.

No widzisz, przeszło ci. Wystarczy skierować uwagę na cokolwiek innego. Sam siebie nie znasz. Nie masz pojęcia ile człowiek jest w stanie znieść. To nie w kij pierdział, im młodszy organizm tym bardziej zacięta i dłuższa walka, tym więcej wytrzyma. Albo padnie. Ale bez przesądzania, w tej chwili nie kroi się na ostateczności.

Dlaczego podrzucasz udami? Nie możesz chcieć sikać, bo odcedzasz pęcherz przez cewnik. Na wszystko jest jakiś sposób.

Dobra, już dobra. Wracajmy do chudego.

Ona musiała wyjść. Sąsiadka, ciasto, babski świat, zagadany, obcy, rozgrywający się w tle prawdziwego życia i nad piekarnikami. Z korytarza dzwonek do drzwi, a w pokoju też cichuteńko podzwania wirtualna przestrzeń. Sygnały, kołowrotek linijek. W jednym zdaniu: gadu gadu otwarte na oścież.

Zerknąłeś, każdy by spojrzał. Czytasz: Szew.

Jasny gwint! Takie buty, Szefa sobie wyszukała. Na dodatek palanta przez małe, błędne "w" na końcu.

Wtedy dostałeś swojego wrzenia, a szast prast wzięło się samo. Okazyjnie.

Jak na twardziela przystało rozprawiłeś się szybko. Wziąłeś barana na lepkie słówka, że taki do rzeczy jest, że ach, i spacja, i jeszcze raz ach, i znowu spacja.

Bestia z ciebie przystojniaku.

Tamten na początku zgłupiał. No zgłupiał, bo w ich koleżeńskich układach nagle nastąpił niespodziewany zwrot, zaskakująca odsłona zakochanej kokietki.

Ogłupiony na chwilę przestał dręczyć klawiaturę. Chyba wiercił się na fotelu. Na pewno! Dupek i tyle.

Każdy facet wie co na innych facetach zawsze robi wrażenie. Posypały się achy i spacje. Wkręconego podrzuciłeś jeszcze raz, i jeszcze raz.

Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
ElminCrudo
Użytkownik - ElminCrudo

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-11-26 07:06:22