Rozdział I

Autor: Wiktoriiia
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

iów- cedził słowa. -Co wtedy robiłeś?- dopiero, gdy pytanie zawisło w powietrzu, zdałam sobie sprawę, że z niewyjaśnionych powodów nie powinnam pytać. -Wyjechałem do Ameryki i tam zaciągnąłem się do wojska- odpowiedział po dłuższej chwili. Już otwierałam usta, ale w porę ugryzłam się w język i nie spytałam dlaczego. Zawróciliśmy i przez resztę czasu prowadziliśmy błahą rozmowę o wszystkim, ale równocześnie o niczym. Wymieniliśmy się numerami telefonów, chociaż wątpiłam, że któreś z nas z nich skorzysta. A szkoda, dopiero teraz zaczynałam się nim interesować… *** Myliłam się. Wieczorem przyszedł do mnie sms: Spotkamy się? Za pół godziny na klifie. Nie miał żadnych wątpliwości. Wiedział, że się zgodzę. Czy naprawdę byłam aż tak przewidywalna? Nawet letnie wieczory nad morzem bywają chłodne, więc na lekką, zwiewną sukienkę w miętowym kolorze zarzuciłam jeszcze marynarkę. Idąc zastanawiałam się czy już do reszty zgłupiałam. -Przecież i tak nie masz nic lepszego do roboty- przekonywałam samą siebie. Przez całą drogę prowadziłam ze sobą wewnętrzną kłótnię, ktoś kto usłyszałby moje myśli pomyślałby, że jestem nieźle rąbnięta. Gdy go zobaczyłam zaczęłam zastanawiać się dlaczego tak bardzo się mną interesuje. Mój głos rozsądku mówił mi, że za chwilę zostanę na kompletnym odludziu z zupełnie nieznanym chłopakiem. Ale przecież gdyby chciał mnie skrzywdzić mógłby zrobić to już wczoraj. -Wczoraj?- myślałam.- Naprawdę tak niewiele czasu upłynęło? By dodać sobie otuchy uśmiechnęłam się do Tomka, gdy odwzajemnił mój uśmiech podeszłam bliżej, usiadłam koło niego i w ciszy oglądaliśmy zachód słońca. Obserwowaliśmy jak słońce upada powoli za horyzont. Uwielbiałam schyłek dnia, kiedy to mogę patrzeć jak ta wielka kula jakby ze zmęczenia opada za horyzont. W tym właśnie czasie niebo przybiera najpiękniejsze barwy, w jakie tylko potrafi się przyodziać. W bliskim towarzystwie zachodzącego słońca barwi się na kolory, które zdają się krzyczeć, aż czuje się, jakby chciały coś przekazać intensywnością odcieni czerwieni, żółci i pomarańczy wymieszanych z błękitem oraz granatem, zwiastującym nastanie ciemnej, mrocznej nocy zaraz po tym, jak słońce zniknie z nieboskłonu. Kolory stają się coraz bardziej intensywne, coraz bardziej zlewają się ze słońcem. Było mi niewygodnie i zimno, ale nie chciałam przerywać tej magicznej chwili, więc tylko oparłam się o jego plecy. Jego ciepło w połączeniu ze słońcem, które dobrowolnie topiło się w lazurowej tafli morza dawały mi niesamowite uczucie lekkości i spokoju. Gdy ten niepowtarzalny seans się skończył Tomek zaczął mówić. -Od razu wiedziałem, że jest w tobie coś wyjątkowego. I jeszcze twoje imię- ciekawa byłam co ma piernik do wiatraka, ale postanowiłam mu nie przerywać. – Wtedy na plaży chciałaś spytać dlaczego- kiwnęłam głową, zlękniona, że jeśli się odezwę on odejdzie i już nigdy nie poznam odpowiedzi.- Trzy lata temu umarła moja siostra. -Przykro mi. -Dlaczego? Przecież to nie twoja wina- postanowiłam już więcej się nie odzywać.- Studiowałem medycynę i jeszcze zaocznie psychologię. A mimo tego nie pozwoliłem pomóc jej odejść!- echo jego słów rozbrzmiewało i raniło moje uszy, a jego duszę.- Miała białaczkę. Odeszła samotnie, w szpitalu. Nikogo przy niej nie było, nawet mnie chociaż ona wspierała mnie w każdym momencie życia. Matka wtedy była w sanatorium, wpadła w depresję, a ojciec szlajał się gdzieś z kolejną kochanką, która mogłaby być jego córką. A ja? Ja byłem tutaj. Kiedyś co roku spędzaliśmy tu wakacje, a moja siostra zakochała się w miejscowym chłopaku. Chciała go jeszcze raz zobaczyć, zanim…- ostatnie słowo nie chce przejść przez jego usta, dławi go w gardle.- Miała na imię Karolina. Niebo spowija granat. Jeszcze malutka namiastka czerwieni widnieje za pagórkiem

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Wiktoriiia
Użytkownik - Wiktoriiia

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-10-03 15:41:41