Światła na wzgórzu

Autor: Ilyana
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Marcin!

Ale, dla dobra sprawy, nie możemy ci powiedzieć, co to takiego — dokończył zmieszany chłopak. Czuł, że i tak powiedział zbyt wiele. Gerard na szczęście tylko się roześmiał.

Doskonale zdawał sobie sprawę, w co bliźniaki chcą się wplątać. Średnio było mu to na rękę, ale nie miał zamiaru się wtrącać. Nie w jego zwyczaju było mieszać się w interesy innych ludzi, nawet jeśli groziło im niebezpieczeństwo. Ponoć każdy jest panem własnego losu. Gerarda to jakoś nie przekonywało, w jego odczuciu losem ludzi rządziła bezgraniczna głupota. I już nieraz mu to udowodnili.

Cóż, życzę wam powodzenia — powiedział, ale zaraz dodał, uśmiechając się przebiegle: — Ale pamiętajcie, że nocą w lesie jest zimno, więc ubierzcie się ciepło.

Nie czekając na ich odpowiedź i napawając się ulotnym obrazem ich zdumionych twarzy, odszedł w kierunku wioski. Słońce tylko nieznacznie zmieniło swoje położenie. Lekki podmuch wiatru musnął twarz mężczyzny, zapowiadając nadchodzącą powoli burzę. Gerard spojrzał w niebo, wciąż było czyste i oślepiająco błękitne, ale czuł wyraźnie, że z zachodu nadciąga nawałnica. Szalone kłębowisko granatowych chmur, ciskające na ziemię strugi zimnego deszczu i ozdobione warkoczami śmiercionośnych błyskawic. Widok ten zawsze go fascynował.

Wioska w dali falowała w nagrzanym powietrzu. Nie było w niej nic niezwykłego. Skupisko niedużych domów, w większości drewnianych, zbudowanych wokół kolistego rynku. Stara studnia na środku. W dali kościół, jego biała wieża stanowiła najwyższy punkt we wsi. W kępie drzew po prawej pasły się krowy. Gdzieś zarżał koń, zaszczekały psy. Sielanka.

A w tle majestatycznie wznosiło się wzgórze, które stało się obsesją mieszkańców. To właśnie tam, wśród drzew, pojawiały się nocami błękitne światła. Czasem trwało to kilka minut, czasem kilka godzin. Dawały się dostrzec w różnych miejscach i na szczycie, i u podnóża. Przemieszczały się to wolno, to szybko. Zdarzało się, że nie zmieniały położenia. Gerard kochał to miejsce, choć ostatnimi czasy, coraz częściej nawiedzała go myśl o przeprowadzce. Miał już dość spekulacji i rozważań miejscowych. Denerwowały go. Wolałby, aby tajemnicze światełka nigdy nie zostały zauważone!

Jego dom stał na samym końcu wsi. Nie był odizolowany od innych, od sąsiedniego podwórka oddzielał go tylko siatkowy płot i rząd wyrośniętych tuj. Gerard nie przepadał za tymi roślinami, ale w tym wypadku cieszył się, że tu są. Jego sąsiadka była bardzo wścibską kobietą, a on cenił sobie swoją prywatność. Sam dom nie należał do najmłodszych, zbudowano go dobre sto lat wcześniej, ale był w dobrym stanie. Dwie obszerne izby i kuchenka były wystarczające dla jednego mężczyzny. Wewnątrz zawsze pachniało starością, głównie drewnem i kurzem, ale można było wyczuć również słabe nuty ziół, dymu ze świec i czegoś jeszcze, czegoś, co przywodziło na myśl niezgłębione tajemnice.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Ilyana
Użytkownik - Ilyana

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-02-28 21:20:26