SZczeniak o imieniu Moni

Autor: Mimoza
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Kiedy Anna pojawiła się na oddziale narobiła wokół swojej osoby wielkie zamieszanie ustawiła pielęgniarkę, szukała lekarza, który właśnie teraz zszedł do izby przyjęć. Kiedy weszła do sali, w której leżała jej babcia, nawet jej nie poznała a może nawet nie zauważyła

zwiniętej w kłębek niemocy. Biedny mały okruch życia skryty pośród obojętności szpitalnych ścian. Pielęgniarka przyprowadziła lekarza dyżurnego, który przedstawił Ance całą historię choroby jej babci. Zdiagnozowano nasieniak, co było jednoznaczne z odczytaniem wyroku.

Anka nie mogła pohamować łez. Teraz dopiero zrozumiała co traci tak naprawdę to ma tylko ją Babcię. Wykonała kilka telefonów do dawnych, ale jeszcze wpływowych znajomych i pani Kazimiera została przewieziona na oddział onkologiczny na warszawski Ursynów. Całą wigilijną noc Anka przesiedziała przy babci , trzymała ją za ręce, nawet błagała maleńkiego

Chrystusa o wstawiennictwo u swojego ojca.

Kiedy przemarznięty świt zajrzał do szpitalnej izolatki, sam uronił łzę widząc dziewczynę trzymającą w ramionach martwe ciało starej kobiety.

 

 

 

 

 

 

Po ceremoniach pogrzebowych Anka postanowiła, że tak dalej być nie może, że musi coś

z sobą zrobić a raczej ze swoim życiem.

Zostawiła dawnych znajomych, zamieszkała w mieszkaniu po babci, nawet zapisała się do szkoły wieczorowej. Zapomniała tylko o jednym, że z czegoś musi przecież żyć. Na razie miała jeszcze parę groszy , które zostały po babci, dawni znajomi też zapomnieli o Ance, już nie była im potrzebna.

Wiosna za oknem na poddaszu zagnieździła się na dobre razem budując gniazdo z parą młodych synogarlic.

Przez pierwsze tygodnie Anka nie wychodziła z domu. Dopadła ją chandra i tak naprawdę nie miała ochoty do oglądania świata, skryta nawet przed samą sobą musiała przeczekać. Kolejne dni to czas przemyśleń i refleksji. Dopiero otrząsnęła się kiedy przed kamienicę podjechał radiowóz, wysiadło z niego dwóch policjantów i poszli do mieszkania na parterze. Po kilku minutach wyprowadzili z niego młodego mężczyznę był to Jurek, który mieszkał razem z rodzicami i swoją siostrą. Wyszła przed dom, na chodniku stali sąsiedzi, to od nich dowiedziała się, że Jurek jest zamieszany w handel narkotyków. Podobno rozprowadzał towar po szkołach. Kiedy wróciła do mieszkania postanowiła, że już koniec z użalaniem się nad sobą, podjęła decyzję o szukaniu pracy.

Następnego dnia udała się na pośredniak i tam dostała ofertę pracy, jako salowa w szpitalu grochowskim na chirurgii, kiedy zjawiła się w kadrach szpitala oferta była aktualna i pracę mogła zacząć od jutra.

W szpitalu panował duży ruch jak to przed obchodem, lekarze, pielęgniarki, dwie salowe, (starsze kobiety zmęczone życiem). Anka patrzyła trochę wystraszonymi oczami, znalazła się w zupełnie innym świecie, świecie mającym swoje reguły i prawa. Przestrzenne sale na których leżały ludzkie dramaty bezbronne jak zranione pisklęta.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Mimoza
Użytkownik - Mimoza

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2008-08-22 12:20:20