Wena

Autor: deportant
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Wena usiadła na podniszczonej, parkowej ławce i zapaliła papierosa. Piątek był jedynym dniem tygodnia, kiedy mogła sobie na to pozwolić. Niemal dwadzieścia cztery godziny na dobę ciężko pracowała podrzucając mniej  lub bardziej samozwańczym artystom swoje genialne pomysły, a kiedy tylko wypada jej chwila wolności, natychmiast kładła się do łóżka. Przeddzień weekendu był błogosławieństwem. Ludzie sztuki wprowadzali wówczas do swoich organizmów ogromne ilości alkoholu i innych substancji, które skutecznie uniemożliwiały im jakiekolwiek tworzenie. Gdyby stała na czele wpływowego związku zawodowego, bezbłędnie wyklarowałaby swoje postulaty. Wybiłaby z głowy sejmowym nierobom wyzysk zwany wychowaniem w trzeźwości. Odradzanie kieliszka to jawny zamach na prawa pracownicze! A ustawa antynarkotykowa? Za to byłaby gotowa nawet zabić. Tylko nietrzeźwy artysta czuje się spełniony. A kiedy jest niespełniony, to tylko jeszcze bardziej płodzi te swoje upośledzone dzieci, zmuszając ją do niewolniczego wysiłku. Wyobraźnia ludzka nie jest w stanie ogarnąć, ile męki kosztuje próba uratowania dzieła jakiegoś małomiasteczkowego ignoranta. A on najczęściej i tak zrobi po swojemu. Ci, którzy przypadkiem postanawiają jej posłuchać, kończą najczęściej na mównicy, trzymając w rękach prestiżową nagrodę. A wtedy nawet słowem o niej nie wspomną.
Z pewnością znalazłoby się wiele osób, które wskoczyłyby na jej miejsce. Robota Weny, wbrew wszelkim przeciwnościom, była szlachetna i sam fakt jej wykonywania przynosił niesamowitą pozycję. Do powszechnego poważania dochodziła jeszcze premia w postaci nieistnienia. Nie sposób zliczyć wszystkich biznesmenów, polityków oraz księży, którzy oddaliby cały majątek, by móc choć raz z niej skorzystać. Jej niechęć do własnego rzemiosła wynikała jednak z o wiele bardziej prozaicznego powodu. Odkąd pamiętała, całe życie chciała zostać policjantką. Nosić odblaskowy mundur, budzić przerażenie nastolatków i pożądanie zboczeńców. Zdzielić kogoś gumową pałką bez wyraźnego powodu, wypisać absurdalny mandat, podkradać narkotyki ze służbowego magazynu. Fakt bycia inteligentną i dobrą pogłębiał jej desperacje, niczym dysortografia dziecka chcącego napisać powieść. Niestety, rodzina i jej tradycje w powszechnym przekonaniu uchodziły za świętość i jej nastoletnie fanaberie zmuszone były odejść do lamusa, gdy po raz pierwszy poszła do pracy. Tamto zadanie wciąż wracało do niej w najgorszych koszmarach. Teraz co prawda poradziłaby sobie z tym bez problemu, ale wówczas nie miała ani autorytetu, ani doświadczenia. Niemal całe zdrowie straciła wbijając do łowy pięćdziesięcioletniemu gejowi, iż swojego młodego kochanka powinien przedstawić jako kobietę. Jej godna podziwu wytrwałość sprawiła, że nie tylko dopięła swego, ale udało jej się też zainspirować artystę, by nadał malowanej postaci enigmatyczny uśmiech, który okazał się być przysłowiową wisienką na torcie.
Wena wyrzuciła odpałek po mentolowym Vougu do kałuży rozmazując swoje odbicie w gładkiej uprzednio tafli wody. Patrząc na te niewielkie fale, napawała się prostotą oraz brakiem twórczości własnych myśli. "Zaburzenie ośrodka fizycznego, w tym wypadku wody..." - recytowała wewnątrz swej głowy "...spowodowało drganie cząsteczek materii oraz ich amplitudowy ruch wobec prostej iks, rozchodzący się we wszystkich kierunkach od miejsca przyłożenia energii kinetycznej. Czy jednak kawałek gąbki, nasączony rakotwórczymi substancjami, oblepiony resztkami tytoniu, zasługuje na szlachetne miano energii? A może stanowi zwyczajny przekaźnik między mną i kałużą, który zyskał jawne cechy ciała pracującego w momencie obojętnego rzutu po ostatnim zaciągnięciu? Czy wobec tego niechcący dałam mu życie, tworząc istotę skazaną na śmierć poprzez..." NIE! Krzyknęła przeraźliwie, zwracając uwagę zdezorientowanych przechodniów. Jako kobieta inteligentna doskonale zdawała sobię sprawę, że jedyną szansą, by nie dać się zwariować w klaust

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
deportant
Użytkownik - deportant

O sobie samym: Brak osiągnieć, brak perspektyw i w ogóle brak czegokolwiek.
Ostatnio widziany: 2009-10-06 14:40:27