wiejskie pamiętniki - wspomnienie zimy

Autor: VINONA12
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

;"> Po tej filozoficznej ripoście wyłowiłam resztki wody metalowym obitym kubkiem pamiętającym  lata pięćdziesiąte, kiedy mieszkali tu moi dziadkowie , to się nazywa niezniszczalny sprzęt kuchenny, takie cacka można przekazywać swoim dziecią. Nastawiam super nowoczesny sprzęt , tj. czajnik bezprzewodowy , cudownie czerwony jak gaśnica przeciwpożarowa i z niecierpliwością czekałam na pierwsze podmuchy pary jakie z siebie wypuści. Przygotowałam prawie  wszystko,  wisienką na stole miał zostać  mój super kubek z reprodukcją Van Gogha . Obrzucam spojrzeniem cały stół , coś zgrzyta w mojej koncepcji , czy własnie  tak  ma wyglądać moje idealne wiejskie śniadanie , cokolwiek to ma znaczyć. Przez moment mam  naprawdę wielki dylemat , a może  wziąć tę fikuśną  porcelanową filiżankę . Dostałam ją niedawno  od mamy , ale za żadne skarby  nie mogę nawet wsunąć palca w jej uchwyt , nie ryzykując przy tym złamania palca  , a picie herbaty po angielsku , z odsuniętym palcem na bok teraz jakoś mi się nie uśmiecha. Po zastanowieniu rezygnuję z filiżanki , przynajmniej , nie muszę się martwić , że ją stłukę przy myciu , jeden problem z głowy. No więc ,moje idealne  śniadania jest w fazie kulminacji , kiedy  woda się gotuje , wrzucam okrągłe krążki herbaty , bo nic lepszego nie mam pod ręką , całość sytuacji ratuje moja nieśmiertelna i ubóstwiana cytryna , którą można uratować nawet brak cukru  w herbacie. Wypełniam mój kubek i przezroczystą szklankę mego chłopa i kombinuję jak stworzyć resztę kompozycji. Najtrudniejsze  podobno za mną , wyciągam z worka foliowego,  gotowe kawałki chleba   , całe szczęści , że nikt nie zmusza mnie do jego  pokrojenia , bo to mogłaby być niezła skucha. No tak , chlebek a la  wiejski ląduje na szarawym wiekowym dużym talerzu , pamiętającym chyba czasy drugiej wojny  i tak wybrałam ten najmniej oszczerbiony. Teraz szybki hokus – pokus z własnoręcznie krojonymi  , grubymi plastrami szynki . Znowu  obrzucam spojrzeniem stół , trochę blado i nijako , bardziej  po wiejsku , czy po spartańsku, zostawiam ten dylemat potomnym. Wygrzebuje wszystkie możliwe produkty z kredensu kuchennego , z których muszę wyczarować coś naprawdę zwalającego z nóg. Na  drugim , cudownie ocalałym talerzu ląduje obozowo – kolonialny miszmasz : kawałki  żółtego sera , ogórki ze słoika . No i na koniec  oczywiście musi być coś słodkiego ,  resztki truskawkowych konfitur  ze słoika podane w małej miseczce. Śniadanie mistrzów to , to nie jest , ale jak patrzę przez okno kuchenne na otaczający mnie krajobraz , piękny choć zmrożony na kość , momentalnie przenoszę wzrok na parującą herbatę  i pływającą na jej powierzchni cytrynę , która przypomina mi teraz małą baletnicę wywijającą piruety na tafli parującego jeziora, od razu jestem wilczo głodna.

 Czekam jeszcze , chwilkę na pierwsze odgłosy z pokoju obok , mój książę już się budzi . Siedząc przy stole, który stoi blisko drzwi , spoglądam na jego zaspaną  twarz , sterczące na boki , ciemne zmierzwione włosy ,  to na sercu od razu robi mi się ciepło. Daję mu chwilę dla siebie , odruchowo  przenosząc wzrok na odmarznięte już okno i wiem , że  ten dzień będzie na pewno cudowny. 

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
VINONA12
Użytkownik - VINONA12

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-12-17 17:43:09