Zapach bzu cz-4

Autor: annakowalczak
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Nie przeholowałaś z tymi ciuchami, Renata? – spytał nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.

- To oczywiste, że nie. Przecież nikt nie potrafi przewidzieć, jaka będzie pogoda. Sam wiesz, że dzisiaj może być upał nie do zniesienia, natomiast jutro może lać. Co wtedy zrobię? Pamiętaj tato, przezorny jest zawsze zabezpieczony. Czy powinnam poprosić sąsiadkę, by miała oko na mieszkanie? – spytała po chwili.

- Nie musisz córunia. Właśnie od poniedziałku rozpoczynamy remont, więc skorzystamy z okazji i przeniesiemy się do twojego mieszkania. Będziemy w nim przez cały okres twojej nieobecności. A teraz zbierajmy się, bo mama na pewno się niecierpliwi. Chwycił dwie spakowane torby i nie spoglądając na córkę, skierował się do wyjścia.

W domu zastali ciotkę Sabinę, pakującą do wiklinowego koszyka prowiant na drogę. Na widok Renaty poklepała się po udach.

- Hura! Jadę z wami! – krzyknęła radośnie.

Renata się uśmiechając, patrzyła na ciotkę. Chyba pierwszy raz widziała ją tak bardzo szczęśliwą, nieukrywającą radości. Gdyby w tej chwili spytała, czy mogą razem spędzić parę dni nad morzem, na pewno by się zgodziła.

W czasie trwania jazdy, Renata zwinięta w kłębuszek, jak kotka: smacznie spała. Obok niej na siedząco, drzemała, ciotka Sabina. Tata w skupieniu prowadził samochód, a mama rozmawiała z nim szeptem. Na trasie zatrzymywali się dość często, na siusianie i wypalenie papierosa. Gdy wreszcie dojechali na miejsce, ujrzeli koszmar. Deszcz lał, jak z cebra, wiał silny wiatr, niebo było granatowe, rozjaśniane błyskawicą z piorunami.

- Boże, tu nie sposób wyjść z samochodu – narzekała mama. - Chyba koniec świata się zbliża – mamrotała ciotka Sabina. Ojciec narzucił na głowę kurtkę, która zawsze trzyma pod ręką i próbował wysiąść. Po chwili w drzwiach, ukazała się pani Zofia. Okryta była długim płaszczem ortalionowym, spod, którego wyglądały małe niebieskie oczy, osadzone na dość pulchnej twarzy.

- Byłam pewna, że państwo nie przyjadą – rzekła na powitanie.

Ojciec witając się z godnością ucałował jej rękę.

- Pani Zofio, czym tak nagrzeszyliście, że taka burza? – spytał żartobliwie. - Przecież ta ulewa, zatopi całe Unieście i kawałek Mielna. Czy długo tak pada?

- Od wczesnego rana i nie ma widoku, żeby przestało wreszcie padać.

- Skoro nie ma widoku, to jazda z samochodu, ruszajcie się wreszcie – zarządził ojciec.

Mama nie dała sobie dwa razy powtarzać, zabierając tylko torebkę, pospiesznie wysiadła z samochodu. Ojciec jedną ręką pomagał wysiąść ciotce Sabinie, drugą przytrzymywał drzwi. Renata zdjęła buty, podwinęła nogawki spodni i nie zwracając uwagi na ulewny deszcz, zajęła się zbieraniem porozrzucanych po całym samochodzie foliowych reklamówek.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
annakowalczak
Użytkownik - annakowalczak

O sobie samym: Napisz kilka słów o sobie
Ostatnio widziany: 2018-12-26 19:20:59