Zimowit jesienny cz.3

Autor: livingadreams
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Muszę? - Rachel spuściła wzrok. Niebieskie perełki nie widziały już ciemnych oczu matki. Oczu w których krył się mrok. Nie było to jednak złowrogie spojrzenie, w tych oczach kryły się stanowcze słowa nie dyskutuj ze mną, które paraliżowały od stóp do głów. Dziewczynka zawsze najbardziej bała się tych hebanowych oczu. Mówiły one własnym głosem. I choć czasami ciało reagowało w całkiem inny sposób, Rachel wpatrywała się w duże węgielki. Czytała z nich, chociaż tym razem uderzyła z nich taka moc, że głowa sama powędrowała w dół, a twarz zakryły jasne loki.

         - Musisz - Odparła sucho Elza walcząc z wiatrem, by ten nie ukradł jej kapelusza. Jej włosy były kolorem zbliżone do oczu. Jak wrona, trzepotały skrzydłami i rwały się na wszystkie strony. Okropny wiatr!

         Rachel nie przypominała z wyglądu matki. Oprócz ust, pełnych, idealnych jak jasna rozkwitająca róża, była podobna do ojca. Jasna cera dokładnie komponowała się z blond lokami i oczami morza. Nie była brzydka, można wnet rzec, iż okrągły brzuszek dodawał jej uroku.

 Niestety właśnie ten brzuszek nie podobał się Elzie, która była smukłą i wysoką kobietą. Nadwaga panienki była jednym z wielu powodów dla których Elza zakupiła gorset.

- Przyzwyczaisz się do niego. - Rzuciła Elza. Pojazd zatrzymał się, konie lekko zarżały. Dorożkarz podszedł do drzwiczek, otworzył je zgrabnie i pomógł wyjść Rachel, następnie Elzie. Panny ukłoniły się mówiąc Dziękuję i odeszły, kierując się wzdłuż rynku.

Mam dopiero siedem lat, mamo. Chcę się bawić, jak będę biegać w gorsecie? Inne dziewczynki nie muszą jeszcze go zakładać!

Rachel nadal szła z opuszczoną głową, nie reagując na słowa matki, co było bardzo niegrzeczne z jej strony. Była zła, dało sie to rozpoznać po jej grymasie na ustach. Babka zawsze powtarzała jej, żeby co noc nawilżała je balsamem z koziego mleka. A te różane piękności zabrałaś matce, dbaj o nie, gdyż są wyjątkowe.- mówiła.  Niestety Elza kwiatowy kolor ust skrywała pod szminką koloru ciemniej krwi. Rachel wieczorami, gdy nikt nie patrzył, podkradała matce owy kosmetyk i malując się nim dokładnie, udawała ją. Poważną, wiecznie wyprostowaną damę, którą kochała pomimo surowego wychowania. Będę taka jak ona!

- Rachel! - Elza zatrzymała się pod młodym drzewkiem. Jej suknia lekko zakołysała się u nóg. Ciemny zieleń idealnie komponował się z jesiennymi liśćmi. - Słuchasz mnie?

- Ja mutti[1]- Odburknęła.

Elza miała jeszcze raz, stanowczo wytłumaczyć córce, że jest to konieczne, gdy zauważyła zbliżającą się do nich Pani Bieler z jej dzieckiem- Anną.

         - Och! - Krzyknęła uradowana Pani Bieler. - Witaj Elzo! - Przyjaźnie uścisnęła znajomą, dość gwałtownie i kiwnęła lekko głową do młodej Panny Zimmermann. - Rachel.

         Rachel ukłoniła się ładnie, jak matka ją uczyła, po czym uścisnęła się z Anną- równie młodą dziewczynką w beżowej sukience. Po zgodzie matek, panienki oddaliły się w radosnych podskokach. Rachel w mgnieniu oka znikł grymas na twarzy, zamiast tego jej lico zarumieniło się delikatnie.

         Ta plotkara zawsze pojawia się nie w porę! Z twarzy Elzy nie szło wyczytać niezadowolenia jakim otulała Stefanie. Zauważyła jak obejmuje ją wzrokiem. Od ciemnawych butów do hebanowych, rozpuszczonych włosów ozdobionych kapeluszem z zielonymi akcentami. To było zbyt perfidne, ale taka właśnie była Stefanie Bieler. Rozpuszczona, bez jakichkolwiek manier „dama”. Elza nie plotkowała tak jak ona. Co prawda, wiedziała dużo o Bytomianach. Sama do końca nie wiedziała, skąd. Wiedzę swoją tłumaczyła sobie „umiejętnością obserwacji oraz głosem natury”. Wystarczyło chociażby jedno spojrzenie na rozmówczynię, a Elza już wiedziała, że ta nowa suknia wcale nie jest nowa, lecz używana; zakupiona u Panny Frank. Wiedziała też, że Stefanie nigdy by się do tego nie przyznała.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
livingadreams
Użytkownik - livingadreams

O sobie samym: Pa­mięta­cie, kiedy by­liście małymi dziećmi i wie­rzy­liście w baj­ki, marzy­liście o tym, ja­kie będzie wasze życie? Biała su­kien­ka, książę z baj­ki, który za­niesie was do zam­ku na wzgórzu. Leżeliście w no­cy w łóżku, za­myka­liście oczy i całko­wicie, niezap­rzeczal­nie w to wie­rzy­liście. Święty Mi­kołaj, Zębo­wa Wróżka, książę z baj­ki - by­li na wy­ciągnięcie ręki. Os­ta­tecznie do­ras­ta­cie. Pew­ne­go dnia ot­wiera­cie oczy, a baj­ki zni­kają. Większość ludzi za­mienia je na rzeczy i ludzi, którym mogą ufać, ale rzecz w tym, że trud­no całko­wicie zre­zyg­no­wać z ba­jek, bo pra­wie każdy na­dal cho­wa w so­bie is­kierkę nadziei, że które­goś dnia ot­worzy oczy i to wszys­tko sta­nie się prawdą. [...] Pod ko­niec dnia, wiara to za­baw­na rzecz. Po­jawia się, kiedy tak nap­rawdę te­go nie ocze­kujesz. To tak, jak­byś pew­ne­go dnia od­krył, że baśń może się nieco różnić od twoich wyob­rażeń. Za­mek, cóż, może nie być zam­kiem. I nie jest ważne "długo i szczęśli­wie", ale "szczęśli­wie" te­raz. Raz na ja­kiś czas, człowiek cię zas­koczy, i raz na ja­kiś czas człowiek może na­wet zap­rzeć ci dech w pier­siach...
Ostatnio widziany: 2015-10-11 22:38:38