Zwyczajnie - miłość (III) Pierwsze problemy z reklamacją

Autor: zielona
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

dotknął palcem jej przedramienia, pogładził. - Chciałbym, żebyśmy jednak spróbowali się poznać zanim zdecydujemy o unieważnieniu tego… wiesz (też słowo małżeństwo nie chciało mu przejść przez głośnię).
- Nie, nie, nie – Magda zaśmiała się ironicznie i odepchnęła jego rękę – Ja dzisiaj wracam do Polski. Mam tam swoje życie, swoją rodzinę – sięgnęła po swoją odzież i zaczęła się ubierać. – Mam tam narzeczonego. Za rok, jak skończę studia mamy się pobrać. To tutaj…
- Nie wspominałaś wcześniej, że masz narzeczonego. – przerwał jej Dawid.
- O wielu rzeczach ci nie wspominałam. Przecież my się wcale nie znamy. Jesteśmy z kompletnie dwóch innych światów. Moje życie jest tam, twoje tutaj. Może da się jeszcze to odkręcić. – Mówiła wkładając bieliznę. – Musimy tam iść i zobaczyć co da się zrobić - Już miała na sobie spódnicę i zapinała bluzkę. On na nią patrzył siedząc na podłodze zupełnie nagi. Nie ruszył się. Kiedy spojrzała na niego w końcu wyczekująco, pokręcił głową.
- Nie - wypowiedział krótko i zdecydowanie, jak to mężczyźni mają w swoim zwyczaju.
- Jak to nie? – w jej oczach zabłysło zdumienie i oburzenie zarazem.
- Wiele rzeczy w życiu już spieprzyłem działając pochopnie i kierując się przekonaniem, że wszystko wiem lepiej. Teraz wierzę w wyższe siły, które gdzieś chcą mnie zaprowadzić i czegoś nauczyć. Może ty jesteś specjalnie postawiona na mojej drodze. Chcę spróbować.
- Ale co spróbować? Ja wracam do Polski kończyć studia.
- Za dwa miesiące ja skończę swoje i wracam do Europy. Powiedz tylko gdzie cię znajdę.
- Nie chcę, żebyś mnie szukał. Mam narzeczonego. Nie słyszałeś?
- No raczej już go nie masz. Chyba, że to – pokazał jej dłoń z obrączką – będzie mu obojętne.
- Niech cię jasny szlag trafi! – Jego ostatnie słowa podziałały na Magdę jak płachta na byka. Pazurami pojechały po jej sumieniu i poczuciu etyki. Nie była w stanie znaleźć kolejnych słów, ani jasno myśleć. Włożyła w pośpiechu buty, rozejrzała się za torebką, wzięła ją i ruszyła w stronę drzwi. Wychodząc niemal wpadła na młodego mężczyznę. Zatrzymała się, spojrzała. Skądś znała tę twarz. Cofnął się i pokłonił lekko z uśmiechem.
- Auć. Powolutku. Dzień dobry. – teraz przypomniała sobie lokal i sytuację w której go widziała. Poznała, ale ominęła bez słowa. Stanęła na korytarzu. Ciasny, wąski, długi. Rozejrzała się. Nie miała pojęcia dokąd iść. Drzwi windy. To na pewno była droga wyjścia. Dawid, gdyby był ubrany wybiegłby za nią od razu, ale konieczność nałożenia odzieży powstrzymała go na chwilę. Magda wsiadła do windy, on zaraz potem staranował swojego kolegę biegnąc za nią. Zdążył. Drzwi windy jeszcze się nie zamknęły. Wpadł do środka w ostatniej chwili.
- Magda – wypowiedział jakby z irytacją, czy dezaprobatą. Ubrany był w dżinsy i niedbale założony podkoszulek. Stał na bosaka. On patrzył na nią, ona na niego. Nie odpowiedziała nic.
- Przecież musimy się jeszcze spotkać. Choćby po to, żeby unieważnić ten ślub. Chyba, że chcesz popełnić bigamię wychodząc za tego swojego faceta. Musimy mieć kontakt. Tak?
- Najlepiej byłoby to załatwić od razu. Nie sądzisz? – spojrzała na niego wyzywająco, a on chwilę się zastanowił i podrapał w głowę. Jego spojrzenie zdecydowanie nie było na tak.
- Tu masz mój adres mailowy i numer telefonu – pokazał złożoną karteczkę i wsunął jej do kieszonki żakietu. – Tylko nie zgub. Będę czekał na kontakt. I jeszcze – na chwilę zabłądził spojrzeniem gdzieś pomiędzy podłogą, a swoimi dłońmi – Ja wiem, że to wszystko niefortunnie i dziwnie wyszło, ale chyba obojgu było nam dobrze… przez te parę chwil. Mnie było. – spojrzał na nią znowu, a ona oczyma posłała mu błyskawicę. (Nie mogła zaprzeczyć, ale jego odmowa współpracy w kwestii

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
zielona
Użytkownik - zielona

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2019-07-21 10:48:39