- Profesor Dumbledore powiedział, że jak nam się podoba, to… to…
Zgredek nagle rozejrzał się ze strachem i gestem ręki przywołał Harry’ego bliżej. Harry nachylił się ku niemu.
- Powiedział, że jak nam się podoba - wyszeptał - to możemy go nazywać starym dziwakiem, sir!
Patrząc na ciemność lub śmierć boimy się nieznanego - niczego więcej.
(...) ludzie mają wrodzony talent do wybierania właśnie tego, co dla nich najgorsze.
Już tylko tydzień dzielił go od dwudziestego czwartego lutego (wciąż jeszcze mam trochę czasu)…
Już tylko pięć dni (tak, teraz już trzeba coś znaleźć)…
Trzy dni (o Boże, muszę coś znaleźć…).
- To najbardziej ulubiona przez Zgredka część garderoby, sir! - powiedział, szybko ściągając swoje stare skarpetki i wciągając nowe, wuja Vernona. - Mam ich już teraz siedem… ale, sir… - dodał, a oczy mu się rozszerzyły jeszcze bardziej, kiedy podciągnął skarpetki do samej góry, tak że sięgnęły jego krótkich spodenek - chyba się pomylili w sklepie… dali Harry’emu Potterowi dwie takie same!
Z pomocą Hermiony udało mu się jednak rozwikłać zagadkę przeznaczenia poszczególnych tyczek, linek i kołków, i w końcu — choć pan Weasley bardziej przeszkadzał, niż pomagał, bo ogarnęło go prawdziwe podniecenie, gdy doszło do użycia drewnianego młotka — udało im się wznieść dwa podniszczone dwuosobowe namioty.
Po zbadaniu ciał zespół lekarzy orzekł, że żadna z ofiar nie została otruta, pchnięta nożem, zastrzelona, zadławiona, uduszona, nie stwierdzono też (przynajmniej w świetle dokonanych przez nich oględzin) żadnych innych uszkodzeń ciał. Wręcz przeciwnie, lekarze z ogromnym zdumieniem stwierdzili, że wszyscy Riddle’owie sprawiali wrażenie całkowicie zdrowych — oczywiście pomijając fakt, że byli martwi.
- To nie jest ta piosenka, którą śpiewała, kiedy nam dawała przydział - zauważył Harry, klaszcząc razem z innymi.
- Co rok jest nowa - rzekł Ron. - Taki kapelusz musi mieć chyba strasznie nudne życie, no nie? Pewnie przez cały rok wymyśla następną.
Jeszcze tydzień temu Harry uznałby, że znalezienie sobie partnerki to pryszcz w porównaniu z wykradzeniem jajka rogogonowi węgierskiemu. Teraz, kiedy już tego dokonał i stanął wobec konieczności zaproszenia dziewczyny na bal, pomyślał, że wolałby raczej jeszcze raz zmierzyć się ze smokiem.
Nie lubię takich, którzy atakują, kiedy przeciwnik jest do nich odwrócony plecami(…). Tak robią tylko śmierdzące tchórze i szumowiny…
Nic już się nie liczyło, nic nie było ważne – tylko ten taniec, bo gdyby ustał, mogłoby się stać coś strasznego…
- Słuchajcie, może byście wreszcie przeczytali Historię Hogwartu, co? - A po co? - zapytał Ron. - Ty znasz ją na pamięć, więc zawsze możemy cię spytać.
Co ma być, to będzie… a jak już będzie, to trzeba się z tym zmierzyć.
- Profesor Dumbledore powiedział, że jak nam się podoba, to… to…
Zgredek nagle rozejrzał się ze strachem i gestem ręki przywołał Harry’ego bliżej. Harry nachylił się ku niemu.
- Powiedział, że jak nam się podoba - wyszeptał - to możemy go nazywać starym dziwakiem, sir!
Książka: Harry Potter i Czara Ognia