Forum

Wątek - Agnieszka Gil odpowiada na pytania czytelników
← powrót

Kto Post
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 15:45:39

@aishiteru Pisałam wyżej właśnie o tym, że nie znalazłam książki beletrystycznej, podejmującej ten temat - polskiej książki lub wydanej na naszym rynku w ostatnich latach. Jedyna, która pokazywała wyraźnie współuzależnienie, to "Mój wielki dzień" Janiny Zającówny, sfilmowany jako "Kochankowie mojej mamy" - bohaterem jest chłopiec, piątoklasista, o ile pamiętam, działający zgodnie z mechanizmami współuzależnienia. Przy czym uświadomiłam sobie to dopiero po zgłębieniu problemu. Z tego wynika, że albo nie trafiłam na odpowiednią książkę, albo rzeczywiście brakuje podejmujących ten temat, uświadamiając problem czytelnikowi wyraźniej. Na myśl o alkoholiku zazwyczaj - stereotypowo i bez przemyśleń - staje ludziom przed oczami żul spod murka. Nawet i tacy mają się u nas całkiem nieźle, ale ponieważ istnieje społeczne przyzwolenie na picie bez umiaru, dość powszechny jest właśnie taki ukryty alkoholizm w rodzinach dobrze sytuowanych - ktoś pije nawet niezbyt dużo, ale często, a alkohol pozwala mu załatwiać różne wewnętrzne sprawy, regulować emocje, ponieważ człowiek nie potrafi robić tego inaczej. Zamiast stawić czoła problemowi (w pracy, w relacjach z żoną/mężem), wygodniej jest się napić, "zresetować". Problem, co prawda wcale się dzięki temu nie rozwiązuje, ale z czasem przestaje być zauważany i zaczynają się reakcje i problemy typowe dla uzależnienia - wypieranie, umniejszanie itd. No i pogłębia się uzależnienie. To temat na dłuższy wykład, najlepiej wygłoszony przez specjalistę. Samo zapisanie tej powieści zajęło mi ok. 5 miesięcy, ale poprzedzone było ponad półtorarocznymi przygotowaniami - pisałam plan, zdobywałam wiedzę. Czytałam sporo publikacji na ten temat, rozmawiałam z terapeutami uzależnień, z osobami współuzależnionymi, akurat głównie z kobietami - żonami/siostrami/matkami uzależnionych. To była trudna i szalenie emocjonalna praca. A postanowiłam pisać o tym z powodów wymienionych wyżej - braku beletrystyki w tym temacie i świadomości, jak bardzo trudno jest zdać sobie sprawę z tego, że ktoś bliski jest chory. I że nie możemy go leczyć, póki sam nie zechce tego robić. Oraz że jest to problem całej rodziny - nie tylko samego alkoholika. Nie pamiętam tego fragmentu, czytałam Orwella wiele lat temu. Ile może wytrzymać nasz układ? Dużo. Bardzo dużo. Nie miałam pojęcia, do jakich poświęceń, wyrzeczeń i działań zdolne są osoby współuzależnione! Co gorsza, nieświadomość WŁASNEGO problemu, faktu, że jest się współuzależnionym, wbrew chęciom powoduje, że taka osoba robi wszystko, by chronić butelkę. Zamiast siebie. Tak, częstą przyczyną niepodejmowania kroków w kierunku wyrwania się z takiego układu jest strach. Żona, zależna finansowo, związana z mężem dziećmi, a przy okazji kochająca go po prostu, ma duży problem z podejmowaniem działań zmierzających do uwolnienia siebie i dzieci, do psucia mężowi komfortu picia. To też lęk przed zmianami - znane zło wydaje się bezpieczniejsze, niż nieznane. Tak, w "Herbacie..." bohaterka żyje w rodzinie alkoholowej i jakoś tam musi sobie radzić - zachęcam do lektury. Przy czym pisząc tę powieść, nie skupiałam się na rodzinie jako takiej - wydawało mi się, że piszę o niezbyt grzecznej dziewczynie (w zderzeniu z Łucją z "Dzikiego szczawiu" - córka prosiła o następną bohaterkę mniej promienną :)) nie sądziłam, że to, co dzieje się u niej w domu, ma aż taki wpływ na Kurę. Intuicyjnie wyszło mi tak, nie inaczej i właściwie dopiero listy Czytelników uzmysłowiły mi głębię tego problemu. "Układ nerwowy" rzeczywiście pisałam już z dużą świadomością i dokładnie tak, jak chciałam przedstawić ten problem.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 15:57:33

@igielka 1. Pierwszym tytule, o którym myślałam i początkowo byłam z nim mocno związana, był "Błękitny Kuferek" - nazwa pasmanterii odgrywającej dużą rolę w powieści. Jednak uznałam, że choć pasujący, taki tytuł mógłby wprowadzać Czytelników w błąd, kojarząc się z czymś lekkim i pogodnym, odmiennym od tego, co można znaleźć w książce. "Układ nerwowy" wydaje mi się wyraźnym sygnałem, by traktować tę powieść serio. 2. Jeszcze nie wiem, czy "Układ..." odniósł sukces, to się pewnie okaże po spojrzeniu na wyniki sprzedaży :) Ale podobało mi się pisanie dla dorosłych odbiorców i mam pomysł na kolejną książkę dla nich - jedną z bohaterek miałaby być Joanna, przyjaciółka Magdaleny z "Układu nerwowego". 3. Mam pomysł na książkę dla dzieci, takich w okolicach 19-12 lat, ale to melodia przyszłości. Teraz piszę wakacyjną powieść dla nastolatków - z przyjemnością odpoczywając od trudnych tematów. 4. Kocham, kocham, co zrobić - żyję w nim i poznaję coraz lepiej :) Za to, że tyle w nim cudownych zakamarków, nie tylko pięknych i ugładzonych, także brzydkich - zakątków, w które nie chce się zagłębiać. Jak człowiek. To moje miasto, moje miejsce, w którym tyle wydarzyło się na przestrzeni dziejów - to fascynujące poznawać historię miejsc, po których się chodzi. Ludzi, którzy tu żyli, budowali, leczyli, tworzyli. Moja mam pochodzi z kieleckiego (nieprzypadkowo tam rozgrywa się akcja mojej pierwszej książki), tato urodził się we Lwowie, którego nie znam. A ja ukorzeniam się tutaj.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 16:15:19

@takahe * Pewnie w Gdańsku, który w dużym stopniu kojarzy mi się, szczególnie architektonicznie (nic dziwnego, spoglądając wstecz, na twórców i architektów zachodniej części Polski) z Wrocławiem, a poza tym ma w sobie to coś, co sprawia, że czuję się tam w jakiś sposób u siebie. Nie każde miasto tak otwiera swe ramiona w moją stronę jak Gdańsk, czuję to. * Początkowo było to dla mnie miejsce będące namiastką strony internetowej, potem platformą do przedstawiania niektórych tekstów - właśnie tych wrocławskich i - miejscem, w którym mogli mnie odnaleźć Czytelnicy. W epoce fb spotkania z Czytelnikami i innymi autorami w sieci są już prostsze. Ale blog istnieje, choć sama siebie blogerką nie nazywam. * W ciągu sześciu lat moich spotkań z Czytelnikami zdarzyło się jedno pytanie, na które odpowiedzi odmówiłam :)
Reklama
Avatar usuniętego użytkownika
takahe
Avatar użytkownika - takahe
2014-04-02 16:27:36

Dziękuję za obszerną odpowiedź na moje pytania :) Już myślę nad kolejnymi
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 16:55:33

@inspired7 Pisanie dla każdego odbiorcy to duża odpowiedzialność. Łatwiej mi jednak było pisać dla dorosłych, bo nie musiałam tak bardzo pilnować języka (choćby codziennie używane powiedzonka), realiów, w których znajduje się obecny nastolatek, nie musiałam wgłębiać się w psychologię bohatera tak bardzo, bo jako dorosła, wiem, na czym polegają różne rzeczy. Pod tym względem łatwiej pisało mi się dla dorosłych Czytelników. Ale dużo większą satysfakcję sprawia mi, jako autorce, pozytywna ocena książki odebrana od nastolatki - to jest coś! Nie chcę wychowywać Czytelników, nieznośne jest uprawianie tego przez różnych autorów - jako czytelniczka mam wówczas zwykle odruch nieposłuszeństwa :) Pokazuję po prostu życie tak, jak je widzę i tyle. Po pierwszej książce tak nie było, ale reakcja odbiorców na "Herbatę..." przerosła moje oczekiwania. Teraz, po ukazaniu się kolejnej książki, wciąż dostaję sygnały płynące od Czytelników. To niezwykle miłe, krzepiące i sprawiające, że widzę sens w pisaniu. Choć to nie tylko pochwały i miód, nic z tych rzeczy - moi Czytelnicy są mądrzy i zauważają także braki, potrafią konstruktywne krytykować, co jest dla mnie szalenie cenne. I za to również z tego miejsca dziękuję. Trudno powiedzieć, czy to o czym pisałam, pomogło komuś realnie, ale wiem, że co najmniej jedna decyzja została podjęta pod wpływem lektury "Układu nerwowego". Pewnie też nie o wszystkim wiem. Jeszcze coś mi się nasunęło - o ile po "Herbacie..." cytowałam fragmenty listów Czytelników na profilu książki na fb - za zgodą autorów, oczywiście - o tyle teraz piszą do mnie o swoich tak trudnych i intymnych sprawach, że nie robię tego. Ale maile są, czytam i odpisuję na każdy. Z tytułami jest różnie - ale zwykle rodzą się w trakcie. Czasem nawet, jak w przypadku "Herbaty z jaśminem", na której tytuł miałam zupełnie inny pomysł zarówno przed napisaniem powieści, jak i później, nadano taki, który nie do końca mi się podoba. Bo choć pasuje do treści, jednak jest troszkę mylący moim zdaniem. Kojarzy mi się z lekturą lżejszą i mniej poważną niż to, co można znaleźć w środku. Blog - napisałam o tym w odpowiedzi do takahe.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 17:13:20

@agusia97 Nie tylko początkującym - każdemu pisarzowi życzę, by wydawał w profesjonalnym wydawnictwie, a nie w formie self-publishingu, co bywa zgubne. A to, co uważam za niezbędne, to nieustanna praca nad warsztatem, czytanie wielu, wielu książek - dobrych najlepiej, ale także i gorszych. Przeczytałam niedawno antologię z opowiadaniami, tak kiepską, że aż strach. Lecz przy lekturze kilku z nich pięknie ujrzałam, czego należy unikać - gadania o niczym, zbędnych opisów (Anna stanęła przed lustrem, pomalowała powieki na zielono, usta na czerwono, założyła fioletowy sweter w odcieniu lila, rajstopy jakieś tam, wyszła z domu i wpadła pod samochód. Wpadła pod samochód, co za różnica, w jakim stroju?!), unikania epatowania emocjami i przede wszystkim odpowiedzenia sobie na pytanie co i dla kogo chcemy napisać? Jeśli ktoś chce/potrzebuje uprawiać autopsychowiwisekcję, niech to robi w pamiętniku. Myślę, że każdy autor pisze głównie dla siebie, ale nie wolno mu zapomnieć o tym, że czytać ma to ktoś inny - musi odbiorcę zainteresować, przykuć jego uwagę, zachęcić. Bezpiecznie jest napisać coś, zamknąć plik i zajrzeć do niego po kilku tygodniach - z dystansu różne sprawy wyraźniej widać. Dłużyzny, powtórzenia, błędy konstrukcyjne - tego można uniknąć w ogóle nie przywiązując się zbytnio dla każdego napisanego przez siebie słowa. Zalecam też unikanie pochlebców - czuję nieraz zażenowanie, czytając wstawiane do sieci fragmenty tekstów, nawet autorów, którzy mają już na koncie kilka książek. Źle napisane, głupie, pełne błędów, nieśmieszne komedie, żałośnie śmieszne "erotyki", pod którymi grono znajomych pisze: "Ach, jakie piękne/zabawne/cudne!". Brrr.
inspired7
Avatar użytkownika - inspired7
2014-04-02 17:20:10

Dziękuję za odpowiedzi na pytania. Oto kolejne :) Interesuje mnie, co było dla Pani bodźcem do ukazania swojej twórczości szerszej publiczność po raz pierwszy. Na pewno pisała Pani najpierw do szuflady, a jednak stało się w Pani życiu coś, co sprawiło, że postanowiła Pani zaprezentować swoją twórczość. Co było tym bodźcem? Dobre słowo, zachęta bliskich, a może po prostu chęć sprawdzenia siebie? Jakie są Pani plany na najbliższą przyszłość? Czy ma Pani już pomysły na kolejne książki, a jeśli tak, to czy może Pani coś zdradzić? Co Pani czyta w wolnych chwilach? Jakich autorów polskich i zagranicznych ceni Pani najbardziej? Jak działają na Panią zarówno krytyka jak i pochwały? Czy motywują, a może wręcz przeciwnie? Czy ma Pani literackie autorytety?
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 17:22:38

@elizak 1. Z kilku wyjazdów weekendowych z rodziną. Z wielu okazji do pospania dłużej, szczególnie gdy termin oddania książki zbliżał się niebezpiecznie - wstawałam wówczas bardzo wcześnie rano i pisałam, by nadgonić. Rano lepiej mi się myśli. Gil, ale skowronek :) 2. Tak, nie zaczynam pisać, zanim nie wiem, co to ma być. Muszę znać fabułę, ale przede wszystkim dokąd/do czego mam doprowadzić bohaterów. 3. Ja tu jestem bogiem ;) Moi bohaterowie mają jakieś tam pole manewru, czasem zmieniam pewne zdarzenia, łagodzę czy zaostrzam, nieraz na dwa kroki schodzą z głównej drogi, lecz zasadniczo robią to, czego oczekuję. Nie bardzo mogą mnie czymś zaskoczyć, bo to, jacy są, jak reagują i czego można spodziewać się po tym, czy innym, ustalam już w fazie wymyślania ich portretów.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 17:36:50

@biedro_nka - Szydełkowanie kojarzy się babciowo, a przecież nastąpił renesans. Internet pełen jest fantastycznych przepisów, sklepy włóczek w każdym kolorze tęczy, dziewczyny noszą dzianiny i w niektórych wyglądają naprawdę świetnie. No, ale to walka ze stereotypami. czy walka zresztą? Robię swoje i tyle. Moi znajomi albo wiedzą, że projektuję dzianiny i wykonuję je i to akceptują, albo nie - zasadniczo nie występuje to u mnie jako problem. A dziergać zaczęłam jeszcze w szkole. Do dziś pamiętam uśmiech jednego z kolegów, na widok mojego szydełka i kłębuszka w kieszeni. Pośmialiśmy się, a potem zobaczył mnie w nowej ażurowej sukience (figurę miałam wówczas nastoletnią) i oko mu zbielało ;) - Zazdrość to uczucie, które doskwiera temu, kto je odczuwa. Pewnie ktoś mi czegoś zazdrości, ale poradzenie sobie z tym leży po jego stronie. I pytanie, czy chodzi o taką "pozytywną" zazdrość, motywującą do intensyfikacji działań, by być lepszym (zdarza mi się to po przeczytaniu jakiejś świetnej książki na przykład - zaraz mam ochotę napisać co najmniej równie dobrą i to mnie aktywizuje), czy o wyniszczającą i psującą relację międzyludzkie zawiść. Dotąd zawiści z niczyjej strony nie odczułam, nie zauważyłam świadczących o niej działań. - Trudne wyzwanie... Pomyślę, jak można by to zrobić :) - Jedynie artykuły do gazet. W książkach piszę, o czym chcę - jak dotąd.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 17:43:12

@izabela81 1. Wolałabym tłumy dorosłych... z dziećmi :) Przepadam za spotkaniami z Czytelnikami w każdym wieku. 2. Trudno jest z bajkami, bo to wielkie wyzwania dla mnie, jako autorki. Na szybko wymyślamy bajki na GILgotkach i to jest dopiero frajda, gdy każda kolejna osoba dodaje coś od siebie, nieraz zupełnie skręcając główny wątek. Własnym dzieciom wymyślałam, ale jednak nie "na żywo" - wolałam je najpierw napisać.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-02 17:49:35

@violabu Pisanie książek to coś, co chyba nie mogłoby być dla mnie zawodem, sposobem na zarabianie, na życie. Gdy coś - twórczego - koniecznie trzeba robić, od razu mi się odechciewa... Tak było gdy kilkanaście lat temu robiłam bluzki, współpracując z jedną z wrocławskich galerii. Sprzedawały się ładnie, ale zauważyłam, że zaczynam robić wszystko, by nie sięgnąć po szydełko. Gdy przerwałam współpracę i dłubałam już tylko z zamiłowania, zrobiło mi się od razu lepiej :)
martucha180
Avatar użytkownika - martucha180
2014-04-02 18:31:23

Witam serdecznie! A oto moje pytania: 1) Zapewne ma Pani przyjaciółkę Wenę. Jaka ona jest? 2) Czym jest dla Pani SŁOWO? 3) Pisanie książek wymaga lekkiego pióra. Jak z jego lekkością było w czasach szkolnych? Jak Pani wypracowania oceniali poloniści – co chwalili, a co krytykowali? Czy widzieli w Pani talent literacki czy wręcz przeciwnie? 4) Od najwcześniejszych lat opowiadała Pani bajki. Może pora je spisać i wydać. Co Pani na to? 5) O czym nie napisze Pani książki? Pozdrawiam :)
glaadys
Avatar użytkownika - glaadys
2014-04-02 20:08:43

Dzień dobry pani Agnieszko! * Chciałabym się dowiedzieć co natchnęło panią do napisania ,,Układu Nerwowego''? Czy ten pomysł rodził się u pani przez dłuższy czas, czy do był tylko moment? * Pisze pani książki dla różnych grup wiekowych. Dla wielu z nich trafiają one do działu ulubionych, a mnie zastanawia jaka jest pani ulubiona książka. Czym właśnie ona zasłużyła sobie na pani sympatię? * Gdyby miała pani udzielić kilku rad młodym pisarzom jakie one by były? * Jacy autorzy stanowią dla pani inspirację? * Czy od dziecka chciała pani pisać, czy może raczej te marzenie pojawiło się w późniejszym okresie? * Czy jest pani zadowolona z własnych osiągnięć? Czy chciałaby pani może zmienić przeszłość i wybrać inną drogę kariery? * Czemu wybrała pani taką, a nie inna tematykę swoich powieści? * Czy wydarzenia, które wydarzyły się w pani życiu wpływają na to o czym pani piszę? Trochę się tego nazbierało, ale mam nadzieję, że sobie pani poradzi. Pozdrawiam!
aishiteru
Avatar użytkownika - aishiteru
2014-04-02 22:46:17

Dziękuję za tak obszerną odpowiedź! Nie słyszałam nigdy o "Moim wielkim dniu", ani tym bardziej o filmie "Kochankowie mojej mamy", jednak wszystko jest do nadrobienia. Film z wielką chęcią obejrzę, a książka jest dostępna w mojej bibliotece - już sprawdziłam i z pewnością ją przeczytam (lubię posiadać książki, które czytam, więc pewnie i tak ją kupię :D). Często skupiam się właśnie na tym, jak autor przedstawia stosunki bohaterów z kimś dla nich ważnym. Pamiętam, że w jednej książce o... dziewczynie, która odkryła, że jej przeznaczeniem jest zabijanie demonów, ja najbardziej wyczekiwałam momentów, kiedy czas spędzała z ojcem, z którym nie miała najlepszych kontaktów. A czytelnik, tak jak Pani wspomina, może zauważyć naprawdę wiele! Myślę, że tym bardziej jeśli w książce poruszany jest nasz problem. Czy myślała Pani może o napisaniu książki, gdzie to kobieta nadużywa alkoholu, a mężczyzna jest współuzależniony? Czy myśli Pani, że tekst może nam coś powiedzieć o jego autorze? Przeczytałam, że dostaje Pani maile od czytelników, w których piszą oni o trudnych dla nich sprawach. Myślę, że to cudowne, że autor swoją książką może sprawić, że ktoś się przed nim otworzy. :) Czy sądzi Pani, że wiedza na temat literatury jest niezbędna, aby napisać dobrą książkę? Czytanie książek jest nauką ich pisania? Moja znajoma nazywa swoją córkę Kura. Nie wiem skąd to się wzięło, ale od razu polubiłam bohaterkę Pani książki - nawet jeśli "Herbata z jaśminem" dopiero przede mną.
izabela81
Avatar użytkownika - izabela81
2014-04-03 11:03:44

Dzień dobry Pani Agnieszko! 1. Czy pamięta Pani pierwszą osobę, która poprosiła Panią o podpisanie książki? 2. Załóżmy, że może Pani sprawić, że któryś z nieżyjących już pisarzy wydałby za życia jeszcze jedną książkę. Dodatkowa pozycja w dorobku którego autora najbardziej by Panią ucieszyła?
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-03 11:09:20

@inspired7 Nie pisałam do szuflady. Traf chciał, że pierwsza bajka, jaką napisałam, powstała z chęci wygrania w konkursie klocków :) W czasopiśmie dla rodziców ogłoszono konkurs na bajkę pisaną przez twórczych rodziców i miałam przyjemność zdobyć nagrodę - zestaw Lego. To napełniło mnie otuchą i powstawały kolejne bajki, które rozesłałam do kilku wydawnictw. Wilga zwróciła uwagę waśnie na tę nagrodzoną, dlatego "Przygoda na basenie" znalazła się w antologii "Wesołe historie". Kolejne bajki publikowane były na łamach wrocławskiego miesięcznika. "Dziki szczaw" zaczęłam pisać również na konkurs ogłoszony przez jedno w wydawnictw, ale nie zdążyłam skończyć w terminie, więc odłożyłam na jakiś czas. Po dwóch-trzech miesiącach zajrzałam do pliku i uznałam, że szkoda byłoby to zarzucić, więc wysłałam część tekstu (ok. 1/3) do różnych wydawców, a sama pisałam dalej. Jednym z zainteresowanych okazał się Telbit - organizator konkursu, od którego to się dla mnie zaczęło - i pomyślałam, że to znak, by właśnie z nimi podpisać umowę i tak się stało. A potem potoczyło się dalej. Impuls - przy odważeniu się na pisaniu większej formy, niż bajeczka - był, owszem. To słowa Romualda Pawlaka, który twierdził, że napisanie powieści jest proste - wystarczy jedynie opowiedzieć jakąś historię. I rzeczywiście :) Chęć sprawdzenia siebie z pewnością, ale też podzielenie się tym, jak widzę świat, życie. Później okazało się także, że również zachowywanie na kartach książki ludzi, miejsc i zjawisk, których już nie ma - wielka jest moc sprawcza literatury, szczególnie widać to, gdy opisane przez mnie rzeczy znikają... Tak, gdzieś wyżej pisałam o pisanej obecnie książce dla młodzieży, pomyśle na kolejną dla dorosłych - zobaczymy, co dalej. O ulubionych autorach też już pisałam wcześniej. Krytyka zazwyczaj nie budzi w ludziach radości lecz - o ile jest konstruktywna - przynosi korzyści, działa na przyszłość, jeśli mogę dzięki niej doszlifować warsztat. Pochwały - są miłe, motywujące, świadczące, że warto było. Chyba nie ma autora, z którego ust spijałabym każde słowo. Każdy ma wzloty i upadki, książki lepsze i gorsze. Ale rzeczywiście są twórcy piszący w taki sposób, że niektóre ich książki, czy choćby fragmenty, mam ochotę brać za wzór. Szczególnie jeśli chodzi o portrety bohaterów, o relacje między nimi, niebanalnie pokazane emocje. Nieraz to jedno zdanie, krótkie określenie, dzięki któremu jako czytelnik potrafię sobie wyobrazić więcej, niż zostało napisane. Takich autorów jest wielu, w zasadzie to ci, których wymieniałam wcześniej, a jako przykład podam fragment "Kobiety bez twarzy" Anny Fryczkowskiej, gdzie autorka w trafiający do mnie sposób opisała pewną dziewczynkę: "miała takie głupie oczka" - nie mogę tego zapomnieć, wciąż widzę tę dziewczynkę! :)
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-03 11:17:47

@martucha180 1) Moja Wena zazwyczaj jest senna i statyczna, muszę podlewać ją kawą, a nawet używać bardziej drastycznych środków. Czasem udaje mi się ją przekupić, ale to niełatwe... 2) Słowa to narzędzia. Nie mam szczególnego nabożeństwa do słów jako takich - bez żalu rozstaję się ze zbędnymi, "zaśmiecającymi" tekst. Wycinam, skracam. Słowo jest po to, by wyrazić coś - pełni rolę służebną. 3) O tym pisałam już w odpowiedzi na czyjeś pytanie wyżej. 4) Pisanie dobrych bajek, to duża sztuka. Nie jestem pewna, czy moje już są wystarczająco dobre. Chyba jeszcze nie czas na nie - a może nigdy się nie ukażą w książce? Nie czuję przymusu publikowania ich, wystarczy, że są - w specjalnym segregatorze - zilustrowane przez moje dzieci :) 5) O tym, na czym się nie znam, czego nie lubię, nie czuję, co wydaje mi się zbędne. Nie napiszę książki z gatunku, po jaki sama nie sięgnę - fantastyki, erotyki, wojennej...
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-03 11:46:42

@glaadys * Szerzej pisałam o tym we wcześniejszych wypowiedziach, dodam tylko, że to nie był impuls - napisałam "Układ..." wskutek długotrwałych, wielomiesięcznych przemyśleń, powodowanych obserwacją tego, co działo się wokół mnie, u ludzi, których znam. Gdy zdałam sobie sprawę z istnienia problemu wpółuzależnienia, zaczęłam zgłębiać temat aż do powstania powieści. * Ulubiona książka spośród tych, które sama napisałam? Jeśli dobrze zrozumiałam pytanie, to "Herbata z jaśminem". Lubię ją, bo jest dla mnie częściowym powrotem do własnych młodzieżowych czasów, sposobem na spotkanie z obecnymi nastolatkami, ale też ich nauczycielkami, mamami - okazała się interesująca dla Czytelników o dość dużej rozpiętości wiekowej. No i jest tam nie tylko problem, ale przede wszystkim historia - bardziej rozbudowana niż w "Układzie nerwowym", w którym celowo eksponuję problem. * O pisarzach i autorach było już wyżej. * Moja przyjaciółka z dzieciństwa twierdzi, że zawsze chciałam być pisarką i deklarowałam to. Nie pamiętam, ale nie mam powodu jej nie wierzyć ;) * Trudno tu mówić o karierze, ale nie - nie zmieniłabym nic. Podoba mi się opisywanie świata tak, jak go widzę i dzielenie się z Czytelnikami, czym tylko mogę. * Oczywiście - wiele autentycznych wydarzeń wkładam w karty powieści, biorę nie tylko swoje, ale i zapożyczam. Przede wszystkim jednak uważam, że aby pisać, trzeba obserwować życie żyjąc, nie tylko czerpać wiedzę o nim z książek. Życie jest najlepszą inspiracją i dostarczycielem tematów, pomysłów na książki. A jeśli coś specjalnie poruszy moje wewnętrzne struny - tym bardziej uważam to za warte pokazania innym.
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-03 12:02:45

@aishiteru To film z udziałem Krystyny Jandy - początkowo miałam niedosyt po jego obejrzeniu, bo odbiegał dość mocno od pierwowzoru, ale gdy niedawno obejrzałam go po wielu latach od czytania, dostrzegłam i doceniłam jego jakość jako dzieła w oderwaniu od oryginału. Pewnie patrzę teraz inaczej, wiedząc, że nie da się adaptować wiernie książki na film. Jeśli, to rzadko i to raczej powieść musi najpierw spełniać "filmowe" warunki. Ale książkę Zającówny polecam. Nie myślę o poruszaniu problemu alkoholowego w kolejnej książce - choć z pewnością odwrócenie sytuacji, czyli ona chora, on współuzależniony byłoby ciekawe. Jednak jako kobiecie, łatwiej mi było pisać z punktu widzenia żony alkoholika, czyli Magdaleny. Może któryś z panów pisarzy pokusi się o przedstawienie tematu z punktu widzenia mężczyzny? Tekst z pewnością może powiedzieć coś o autorze - na przykład uważam alkoholizm za szkodliwy, a szydełkowanie za rozrywkę i możliwość realizowania się - ale byłabym ostrożna w patrzeniu na pisarza wyłącznie przez pryzmat jego twórczości. Mój bohater to nie ja, jego problemy nie muszą być moimi. Oczywiście trudno oderwać się całkowicie, ale jednak należy traktować dzieła w oderwaniu od ich twórców. Jeśli ktoś nie polubił mojej bohaterki, to nie znaczy, że nie polubił mnie - nie biorę osobiście różnych takich i mam nadzieję, że Czytelnicy mają świadomość, że to fikcja, jakkolwiek byłaby prawdopodobna i inspirowana prawdziwymi wydarzeniami. Nie wyobrażam sobie pisać dobrych książek, nie czytając - klasyków i współczesnych, dobrych i złych - dla nauki. Zresztą czytanie to nie tylko nauka, to przyjemność, radość, to oddychanie... Kura - skąd się wziął ten przydomek? Zapraszam na "Herbatę..." - tam wszystko wyjaśniłam. Na faktach! :)
Agnieszka_Gil
Avatar użytkownika - Agnieszka_Gil
2014-04-03 12:07:39

@izabela81 1. Niestety, nie pamiętam. Jedynie tyle, że było to dziecko, któremu podpisywałam "Wesołe historie". 2. Tomaszewska, Fleszarowa-Muskat. Niziurski i Ożogowska - najlepiej gdyby to były książki bliższe współczesności.
Odpowiedz