De profundis clamavi at te, Domine

Autor: Buldog Myrke
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

órę, zostawiając blizny, kurz wciskał się wszędzie - ale Feliks doskonale wiedział, że najgorsze dopiero przyjdzie. Chwilami zdawało się, że nie zdążą, że złowroga przyroda ich zatrzyma, wywróci skanuka, że wszystko na marne, i tak umrą w tej zawiei. Ale dojechali. Strażnicy wpuścili defensora. Gdy wieje od pustkowi, nikomu nie odmawia się schronienia, nawet najgorszemu wrogowi.
Ziarnisty, bury półmrok zapadł nad światem, rozbijające się o wały i przelatujące nad miastem tumany pyłu przesłoniły niebo; w popielatym świetle nieliczni przechodnie wyglądali niczym zabłąkane duchy, przemykające wśród szarych kamienic.
- Skąd żeś tu się wziął? - spytał towarzysza zdumiony centurion. - Dziękuję za ratunek - przypomniał sobie po chwili. Dopiero teraz mógł dokładnie przyjrzeć się swemu wybawcy. Defensor liczył sobie może trzy światła, łatwo jednak stwierdzić, że nie spędził tego czasu za biurkiem - zaczerwieniona od słońca, poznaczona kreskowatymi bliznami twarz, wiechciowate, siwe wąsy - magowie żyjący w miastach pielęgnują śnieżnobiały, starannie utrzymany zarost, by odróżnić się od czarnowłosego plebsu. Ale na pustkowiu szybko wszystko szarzeje od pyłu, włosy, skóra, całe ubranie... po kilku dniach nie sposób odróżnić maga od niemaga. Natomiast do tej powierzchowności pustynnego weterana nijak nie pasował strój zakonnika - nowa, szkarłatna szata ze złotym krzyżem, przepasana ozdobną, seledynową bandolierą - od kontrastu mało czy nie wyszły centurionowi z orbit. Tylko różdżka tamtego potwierdzała przypuszczenia - porysowana, obtłuczona, pewnie niejedną walkę już widziała, w niejednej potrzebie pomogła swemu panu.
- Nie potrzebuję pańskich podziękowań. Zrobiłem to, bo moja wiara nakazuje pomagać bliźnim w potrzebie.-
Centurion skrzywił się.
- A teraz może pan mnie zabić?-
- Nie jesteśmy na wojnie.-
- Powtarzam pytanie - skąd defensor w Hafenburgu?! -
- A skąd imperialny czarnoksiężnik? To miasto tolerancji.- ostatnie słowo niemal wypluł, aż dziw, że ust nie otarł.
- Was nie tolerują. - odrzekł poważnie Feliks.
- Co tylko pokazuje ich hipokryzję.-
- Może dlatego, że wy nie tolerujecie nikogo?-
- Nie, my kochamy wszystkich.-
- Gorącą, ognistą miłością.-
- Jeśli trzeba.-
- Taak, zawsze, gdy to niezbędne. Mogę się pana o coś zapytać?-
- Oczywiście.-
- Bóg nas kocha, prawda?-
- Oczywiście.-
- I tak umiłował świat, że zesłał na Ziemię swego syna, by zbawić ludzi?-
- Oczywiście.-
- Ale Bóg jest jeden, w trzech osobach?-
- Nie ma pojęcia, do czego pan zmierza, ale owszem, tak uczy Pismo..-
- To może mi pan, szlachetny defensorze, wytłumaczyć, dlaczego Wszechmocny Bóg stał się ciałem, w celu złożenia w ofierze samego siebie samemu sobie, tak by jego stworzenie mogło uciec przed Jego własnym gniewem? Czy w swej nieskończonej mądrości nie mógł wymyślić czegoś choć trochę sensowniejszego? -
- No... my nie rozumiemy planów boskich... i z pewnością rozumiemy... znaczy...- zaplątał się zakonnik
- Cóż, nieważne. - drwiący uśmiech czarownika - Skoro niczego się już nie dowiem... Jestem panu wdzięczny, panie...-
- Jens Schwarzdorf. Licencjonowany defensor okręgu Błękitnego Artanatu, radca stanu Magistratu i chorąży Regimentu Św. Dominika w Armii Krzyżowej.-
- Feliks Geta. Po prostu. Jak już mówiłem, jestem wdzięczny, ale... czekają mnie tu pewne nie cierpiące zwłoki sprawy.- centurion nawet nie silił się na uprzejmość. Wybawiciel, czy nie, defensor zawsze twój wróg.
- Rozumiem. - odrzekł chłodno zakonnik. - Do zobaczenia.-
Dopiero, gdy tamten się oddalił, legionista powtórzył w myślach ostatnie jego słowa.
- Zaraz! Dlaczego, murwa twoja mać, on powiedział "do zobaczenia"?!-

***

- W imię Ojca, i Syna, i Ducha Świętego. Pierwsze zaćmienie, Czyściec Wątpiących przesłania Inferno, Eden blednie na tle czarnego nieba. Przez dwa wizgi rozważamy grzech zwątpienia, któren jest pierwszym stopn

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Buldog Myrke
Użytkownik - Buldog Myrke

O sobie samym: Witam, nie jestem prawdziwym człowiekiem, tylko postacią z pewnego dramatu... Jestem również paskudnym grafomanem prześladującym ludzi swoimi infantylnymi wizjami, miałkością przemyśleń i szkaradnym stylem. Nieszczęśni czytelnicy moich wypocin nie zużywają zwykle więcej jak trzech słów, by je skomentować, pomstując na ogromną stratę czasu, na jaką ich naraziłem. ------------------------------- http://buldog-myrke.blog.onet.pl/
Ostatnio widziany: 2010-02-18 17:24:01