Dzień z życia Śnieżki

Autor: Tysia
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Chatka jak zwykle była zawalona brudnymi naczyniami, a na drewnianej podłodze co rusz można było dostrzec kruche odpryski błota. Przez małe, brudne okienko do izby wchodziły jaskrawe promienie Słońca. Nie mogło być inaczej skoro na zegarze dochodziła już godzina dziesiąta. W tak piękny, jasny dzień nie sposób dłużej spać. Nie sposób oczywiście jeśli jest się krasnoludkiem, leśną sarenką, czy choćby złą królową. Jednak na Śnieżce jasne Słońce i nowy początek dnia nie robiły zbyt wielkiego wrażenia. Księżniczka nadal spała uroczo chrapiąc pod grubą, puchową kołdrą. I bardzo możliwe że nadal by spała, gdyby nie pewien uparty dzięcioł, który nie wiedzieć czemu upodobał sobie drzewo znajdujące się najbliżej leśnej chatki.

Ustawiczne tłuczenie w twardy pień z prędkością młota pneumatycznego nawet umarłego mogłoby zbudzić ze snu. Dlatego słodki sen Śnieżki w końcu został przerwany. Księżniczka najpierw rozciągnęła się jednocześnie ziewając, a zaraz potem sięgnęła po drewnianego chodaka leżącego przy łóżku i rzuciła nim energicznie za okno.
- A masz, ty głupi dzięciole! – Zawołała szyderczo. Dzięcioł bynajmniej nie został poturbowany, bo dziewczyna zapomniała, że okno nie jest otwarte. Zatem zamiast ptasiego pisku i dźwięku bezwładnego ciałka uderzającego o ziemię, dało się słyszeć głośny hałas tłuczonego szkła.
- A niech to szlag! – Zdenerwowała się i podążyła do łazienki. Tam szybko obmyła twarz zimną wodą i spojrzała w lustro.
- Dziś znowu jestem najśliczniejsza na świecie. Nie wiem co ja takiego w sobie mam, ale z każdym dniem pięknieję. – Uradowała się patrząc w lustro. Po chwili była już w kuchni. Tam przypadkowo oparła się o ekspres do kawy i poparzyła się. Czym prędzej wyłączyła urządzenie przeklinając pod nosem Gapcia, który zwykle zapominał o takich rzeczach. Na dodatek nie była pewna, czy ekspres się nie zepsuł. Postanowiła go przetestować.


Wsypała do pojemniczka świeżą kawę, nalała wody i zaczęła obserwować co się stanie. Po kilku minutach usłyszała znajome syczenie. Woda podgrzewała się, a urządzenie jednak dobrze działało. Księżniczka odetchnęła z ulgą. Nie bardzo wiedziała co zjeść na śniadanie. Księżniczki zwykle nie mają takich dylematów. Jednak te, które są wypędzone z pałacu i muszą mieszkać z siedmioma krasnalami mają całkiem inne życie. Śnieżka westchnęła z nostalgią. W tej sytuacji nie miała po co oczekiwać na służkę, która poda jej wykwintne śniadanie wprost do łóżka. Niechętnie zeszła do spiżarni. Tam pośród słoików i wędzonych mięsiw znalazła konserwową soczewicę. Nigdy czegoś podobnego nie jadła, więc z czystej ciekawości postanowiła spróbować. Wzięła słoiczek i czym prędzej ruszyła do kuchni. Wtedy usłyszała, że ktoś dobija się do drzwi chatki. Na paluszkach podeszła do okienka. Przy drzwiach stała jakaś staruszka.

- Co jest z tymi babskami? Nie mogą jak normalni ludzie siedzieć w domu? A potem narzekają na korzonki, albo reumatyzm. – Dziwiła się w myślach. Jednak nadal była cicho, bo nie zamierzała ujawniać swej obecności. Z doświadczenia wiedziała, że jak taki babsztyl ją usłyszy, to już na pewno nie odejdzie. Namolność staruszek była gorsza nawet od Świadków Jehowy. Po chwili usłyszała głośne syczenie. To ekspres kończył zaparzanie kawki. Jego dźwięk był tak donośny, że nawet staruszka pod drzwiami go usłyszała.
- Wiem, że ktoś jest w środku! Proszę mi otworzyć! – Zawołała mocno łomocząc laską w drewniane drzwi. Śnieżka bynajmniej nie miała na to ochoty, ale postanowiła jednak podejść do drzwi. Po chwili, niepewnym ruchem otworzyła je. Jej oczom ukazała się dziwna postać. Niby była stara i przygarbiona, ale w rysach jej czaiła się dziwna lekkość. Księżniczka nie rozumiała czemu akurat to określenie pojawiło się jej w myślach. Przecież staruszki chodzące o lasce i zgięte w pół ze starości nie mogą być jednocześnie "lekkie". A jednak ta stojąca przed nią sprawiała takie właśnie wrażenie. Niby była wykrzywiona i mocno nadgryziona zębem czasu, ale nie miała starych oczu. To chyba najbardziej zastanowiło księżniczkę. Oczy staruszki były dziwnie bystre, ożywione i – to też mimowolnie nasuwało się jej na myśl – jakieś takie młode. Po chwili jednak Śnieżka przestała się jej przyglądać. Zrozumiała, że zastanawianie się nad wyglądem stojącej przed nią kobiety nie ma najmniejszego sensu. Ostatecznie nie obchodziło jej ani to jak wygląda, ani nawet to czego od niej chce. Najbardziej zależało jej na tym, aby intruz jak najszybciej sobie stąd poszedł.
- Witam panią. – Odezwała się w końcu, gdy zdała sobie sprawę, że zamiast od razu się przywitać tylko się na nią gapi.
- Dzień dobry, drogie dziecko… – Zaczęła staruszka, a Śnieżka już miała na języku „A skąd wiesz, że drogie?”, ale powstrzymała się nie chcąc przedłużać niechcianej wizyty. – Czy chciałabyś wziąć udział w leśnej loterii?
- Nie. – Wypaliła od razu Śnieżka. Jednak po chwili zastanowiła się nad słowami babci i mniej pewnie dodała – A co można wygrać?
- Oj, różne rzeczy, moje dziecko. Trzeba tylko spróbować.
- A srebrny imbryczek można wygrać? – Zainteresowała się Śnieżka.
- Oczywiście. – Odparła kłamliwie staruszka.
- A kucyka? Takiego prawdziwego kucyka? – Zapytała z entuzjazmem.

Na to staruszka również przytaknęła, choć bynajmniej nie przewidywała takich nagród.
- To ja chcę wziąć udział! – Zawołała Śnieżka i szybko wyciągnęła z koszyka kobiety jeden los. Od razu rozwinęła kartonik i przeczytała na głos – Złoty grzebyk.
Niezbyt spodobała się jej ta nagroda, ale ostatecznie przyjęła grzebyk od staruszki, pożegnała się i zatrzasnęła za sobą drzwi. Kobieta tylko na to czekała. Zatarła ręce z radości i schowała się za winklem chatki. Stamtąd spokojnie podglądała co też dzieje się w domu ze Śnieżką.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Tysia
Użytkownik - Tysia

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2025-10-09 21:11:11