FRAGMENT

Autor: abraq
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

t tego łysiejącego gościa.
– Żartuje pan sobie? – przemówiło odbicie Sprzedającegowiersze.
Odwrócił wzrok od lustra, aby spojrzeć mu w oczy. – Mówię całkiem poważnie...
– Nic? – wydusił z siebie po chwili milczenia.
– No, nie do końca nic... – Makary zmarszczył czoło. – Wiem, że pana znam, ale nie wiem, kim pan jest...I takie tam...
– Ha! – ten pokręcił głową z niedowierzaniem. – Miał pan wypadek?
– Nie. Nie wiem...!
– A więc co się stało?
– Właśnie próbujemy tego dociec – przypomniał sobie o istnieniu Mistrza.
– No tak. Jest pan w świetnym towarzystwie, gratuluję!
– Przepraszam, ale ja naprawdę nie wiem, kim pan jest! – wyrzucił z siebie, trochę poirytowany jego przechwałkami.
– Nie mówię o sobie – szeroki uśmiech – lecz o panu Hanuszkiewiczu...
– A... O nim też nic nie wiem. Naprawdę. Poza tym, że przypomina mi Adama Hanuszkiewicza. 
Złapał się na tym, że brzmi to cokolwiek bez sensu. Ale, dlaczego niby któryś z bohaterów powieści nie może nosić nazwiska jakiegoś znanego reżysera z realu.
(Autor tej przypowieści, powinien w tym miejscu upublicznić, że to właśnie prawdziwy Adam Hanuszkiewicz był wzorcem dla postaci Mistrza, ale niestety, jest zbyt dumny, aby się do tego przyznać. A poza tym nazwisko Hanuszkiewicz brzmi niczym Wawel!)
– Doprawdy?! – nie dowierzał Sprzedającywiersze.
– Póki co, nazwałem go dla swoich tymczasowych potrzeb Mistrzem, aby go nie mylić ze znanym aktorem, dyrektorem i reżyserem z realu, Adamem Hanuszkiewiczem.
– I słusznie, bardzo słusznie – uśmiechnął się mrużąc oko. – Jeżeli to kolejne przedstawienie to gratuluję Mistrzowi pomysłu. Guru undergroundowej literatury i... outsider undergroundu… Świetny pomysł! Godny mistrza…!
– Niech pan sobie oszczędzi tego tam, sublimowania...Tu nie ma mowy o żadnej aranżacji, Mistrz spotkał mnie zupełnie przypadkowo na stacji metra – Makary zaprotestował, wyjaśnił i zaakcentował wyraźną kropką.
– Na stacji metra? Zupełnie przypadkowo? – kpił?
– Tak. Na stacji! Prawdopodobnie próbowałem popełnić samobójstwo... – i dusząc w zarodku jego następne pytanie zakończył: – Ale niczego ponad to, co już pan wie, nie pamiętam.
– Przepraszam, jeżeli pana zdenerwowałem. – Sprzedającywiersze dla odmiany uderzył w pokorną nutę.
– Nie ma sprawy, proszę postawić się w mojej sytuacji, poruszam się jak ślepiec, więc mam prawo być poirytowany.
– Naturalnie... Ale jakby co, kiedy wróci pan do formy i wszystko sobie przypomni... – urwał.
– Tak?
– Nic, nic...Kojarzę sobie pewne fakty... – zamyślił się, aby po chwili ożywić. – A wie pan, że jedynie Mistrz, w okresie swojej niemocy twórczej, nie skusił się na moją pomoc... – rzekł ni to z gruszki, ni pietruszki.
– Chyba nie za bardzo wiem, o co chodzi? Gdyby powiedział pan, że mam niż intelektualny, wziąłbym to za eufemizm.
– Jak to? Przecież ja sprzedaję wiersze, czasem nawet prozę tym wszystkim, którzy cierpią na niemoc twórczą. Panu też jak do tej pory niczego nie sprzedałem... Ale jakby co, to zawsze jestem do pańskich usług. A „Obierki” jak dla mnie rewelacja, niby kolokwialny wiersz o obieraniu ziemniaków, a ile w nim emanacji... Tak... Widać w panu wnikliwego obserwatora, takiego rodem z podwórka buddyjskich mnichów – ścisnął jego dłoń i mocno potrząsnął. – Ale nie zatrzymuję pana, sam wolałbym być w towarzystwie Mistrza niż we własnym.
– Chwileczkę – powstrzymał go Makary – coś mi tu nie gra!
– Mianowicie?
– Mówi pan, że sprzedaje wiersze, a nawet prozę; dlaczego pan sam nie publikuję pod swoim nazwiskiem?
– Nie mogę?
– A t

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
abraq
Użytkownik - abraq

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2009-04-06 20:59:09