Klub jeździecki

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

opowiadanie do ściągnięcia w formacie epub lub pdf na stronie www.ryszardrychlicki.art.pl

Schody, za wysokie na jego nieco przykrótkie nogi, prowadziły go aż na czwarte piętro. Ostatni, miał nadzieję, krzyż na tej drodze przez mękę, która zaczęła się jakieś trzy tygodnie temu, kiedy sołtys o nazwisku Machleb - jak najbardziej odpowiednim dla zajmowanego stanowiska - przekazał mu swoje ultimatum.

„Ultimatum Machleba” pomyślał i splunął w ciemny kąt klatki schodowej. Już kiedy zobaczył świeżo wypucowaną Mazdę sołtysa wjeżdżająca na jego podwórko i jego samego odpicowanego w niebieski garnitur oraz lakierki, które straciły cały swój blask ledwie przeszedł kilka metrów, wiedział, że od kłopotów się nie wymiga. Sołtys ubierał swój gajer jedynie w sytuacjach wyjątkowej wagi – wyborach władz lokalnych, pogrzebach tychże oraz kiedy przynoszenie złych wieści wymagało zmiany osobowości na bezdusznego urzędnika państwowego.

Tego dnia w grę wchodziła jedynie trzecia możliwość.

Machleb zbliżył się do zaimprowizowanego w starej szopie warsztatu samochodowego i nie mówiąc nawet dzień dobry, rozejrzał się krytycznie po trzech samochodach znajdujących się w różnym stanie rozbiórki. Jeden z nich znajdował się na podnośniku, dwa inne drzemały czekając cierpliwe na ich kolej. Wreszcie jego wzrok skierował się na Leona wycierającego w pośpiechu ręce w roboczy drelich. Nie było w nim nawet najmniejszej iskierki współczucia, kiedy wygłosił wykute na pamięć oświadczenie. Bez dwóch zdań – urzędniczy mundur leżał na nim doskonale, bez najmniejszej fałdki.

-... ponieważ, pomimo uprzednich upomnień, obywatel nie nagiął się do poleceń służby państwowej, działającej z ramienia społeczeństwa i nie zakończył działalności, której charakterystyka jest dla owego społeczeństwa wyjątkowo uciążliwa, oświadcza się, że niniejszym obywatel otrzymuje ostateczne ultimatum zawieszenia lub poważnego ograniczenia swojej działalności automobilowej, pod groźbą przekazania pewnych informacji urzędowi skarbowemu, który jak nam wiadomo nie został powiadomiony o wyżej wymienionej działalności.

Na ustach sołtysa pojawił się uśmiech zawodowego zadowolenia, przemowa poszła bez najmniejszego zgrzytu. Wymazał go jednak natychmiast i dodał:

- Masz tydzień.

Po czym bez pożegnania odwrócił się na piecie, robiąc lakierkami głęboką dziurę w nieco wilgotnym podłożu i wrócił do swojej Mazdy.

 

Zatrzymał się na półpiętrze żeby złapać oddech i zerknąć przez okno, czy jego samochód nadal znajduje się tam gdzie go zostawił. Jakoś nigdy nie nabrał zaufania do miastowych. Potem, uspokojony, pokonał ostatnich kilka schodów, odnalazł wizytówkę adwokata i zapukał w ciężkie, dwuskrzydłowe drzwi.

Już na niego czekano. Sekretarka przywitała go profesjonalnym uśmiechem, podniosła słuchawkę i poinformowała kogoś, najpewniej swojego szefa, że „Pan Leon już przyszedł”. Drzwi po drugiej stronie sekretariatu otworzyły się energicznie ledwie mieszcząc wysokiego i barczystego mężczyznę.

- Panie Leonie – powiedział szybko zbliżając się z wyciągniętą na powitanie dłonią. - Bardzo mi miło poznać szanownego pana. Proszę do mnie, bardzo proszę – gestem wskazał otwarte drzwi gabinetu. Leon zdobył się jedynie na uścisk dłoni i ciche dzień dobry przytłoczony nieco wylewnością gospodarza. Posłusznie udał się we wskazanym kierunku. Gabinet przytłoczył go jeszcze bardziej. Antyczne biurko, przeszklone szafy z opasłymi tomami i przede wszystkim szlacheckie portrety na ścianach, z wąsami oraz niekiedy szablami, obudziły w nim na nowo obawę, czy stać go będzie na usługi prawnika.

Lecz adwokat już sadzał go w fotelu i otwierał barek proponując coś na orzeźwienie. Leon zgodził się na pierwszą lepszą propozycję, nie bardzo nawet słysząc o co go pytają i dostał szeroką szklanicę z dwoma kostkami lodu i bursztynowym płynem pachnącym nieco jak rozebrany silnik.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46