Klub jeździecki

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Zapewne chciałby pan wiedzieć, po co te wszystkie zmiany? - spytał nagle adwokat wchodząc w cień stajni. - Po co ten cały wysiłek?

Leon popatrzył na niego zaskoczony, ale adwokat nie odwzajemnił spojrzenia.

- Działamy drogi panie Leonie, według bardzo precyzyjnego planu. Planu, który objawił mi się w szczegółach, kiedy opowiedział pan o swojej sprawie. Można to nazwać strategią obrony, jeśli pozostawać przy języku sądowniczym. Polega ona - otworzył jeden z boksów i zajrzał do środka. Metalowe kółka do wiązania koni zabłysły w wąskim promieniu słońca przedostającym się przez zainstalowane pod samym dachem okna. - Polega ona, na uniknięciu za wszelką cenę konfrontacji w sądzie właśnie. Powód jest prosty: prawo, w którego jarzmie żyjemy, nie dorosło jeszcze do wyzwań jakie stawia przed nim nasze życie codzienne. To oczywiście nic nowego, opóźnienie zawsze istniało, zawsze najpierw pojawiały się nowe problemy, nowe wynalazki, nowe zwyczaje społeczne, a dopiero później, krok za nimi, nadchodziły regulacje prawne. Naturalna kolej rzeczy. To, co w obecnych czasach jest najbardziej niepokojące, to rosnąca chęć prawodawców do antycypowania naszego możliwego rozwoju. Teraz prawo próbuje interweniować zanim jeszcze pojawi się problem. Co oczywiście sprzyja powstawaniu urzędniczych potworków zupełnie nie zaadaptowanych do rzeczywistości. I dlatego, drogi panie Leonie, jesteśmy zmuszeni unikać sędziów i załatwiać sprawy zanim jeszcze do nich dotrą.

Leon zatrzymał się nieświadomie mieląc w umyśle słowa adwokata. Zdecydowanie - obcowanie z adwokatem nie było łatwym zadaniem. Albo żadnej informacji, albo dużo ale zupełnie niejasnych. Czemu nie powie wprost - zrobimy tak i tak, damy łapówę temu i temu, zadzwonimy jeszcze do kogoś, żeby papiery się zagubiły, opóźnimy sprawę tak, że wszyscy w końcu o niej zapomną - a ten opowiada mu historię ludzkości... Z takim podejściem nigdy się z tego gówna nie wyrwę - pomyślał patrząc na adwokata oglądającego beznamiętnie kolejny boks.

- Z tej teorii - kontynuował adwokat podejmując na nowo marsz środkiem stajni - wynika sporo praktycznych wniosków, bez których moje sukcesy nie byłyby możliwe. Jeden z nich, i jedyny, który powinien pana interesować, jest bardzo prosty. Prywatne sprawy załatwiaj prywatnie. Bo jeśli staną się publiczne, dotrą do sędziów albo i dziennikarzy (macie tu zdaje się jakąś lokalną gazetęm, jeśli się nie mylę), to napuchną do takich rozmiarów, że rozgniotą cię jak robala.

- Czyli mam się spotkać z sołtysem i odpuścić mu dług?

- W żadnym wypadku - Leon nie dałby za to głowy, ale wydało mu się, że po wąskich ustach adwokata przemknął uśmieszek. Przemknął i zniknął. - To byłoby zbyt po chrześcijańsku.

- A więc?

Wyszli do sadu po drugiej stronie budynku. Kwitnące jabłonie tworzyły szpaler gigantycznych białych kul i raziły odbitym słońcem. Trawa nabrała tak intensywnego koloru, że źdźbła wydawały się niemalże pękać, a niebieskie niebo, zmyte niedawnym deszczem dopełniało obrazka.

- Pięknie jak w raju - powiedział adwokat spoglądając na to wszystko - i tak samo kiczowato.

- A więc, co mam zrobić? - przypomniał się Leon.

Adwokat wreszcie obdarzył go krótkim spojrzeniem.

- Popatrz przed siebie - powiedział ściszonym głosem wracając do kontemplacji sadu. - Zieleń uspokaja, biel dodaje światła a błękit głębi niezbędnej w każdym dobrym pejzażu. Patrz i zapomnij o kłopotach. Twoja rola już prawie się skończyła. Pozostało ci jedynie przywitać i godnie przyjąć wszystkich gości, których zaprosiłem.

- Gości? Jakich gości? - Leon czuł się coraz bardziej zagubiony i w dodatku jabłonie dawały tyle światła, że oczy zaczęły mu łzawić, co dodatkowo utrudniało orientację w przestrzeni. I wewnętrznej, i zewnętrznej.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46