Klub jeździecki

Autor: smtk69
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Chodźmy do bramy - Adwokat sprawdził godzinę, - pierwsi goście za moment się pojawią.

Obeszli stajnię i wrócili na podwórko, którego główną ozdobą była teraz studnia obudowana na polecenie adwokata belami drewna. Nie starczyło tylko czasu na konstrukcję żurawia ale i tak, z odmalowaną korbą i odnowionym daszkiem nadawała zagrodzie Leona wyglądu XVII-wiecznego dworku szlacheckiego. Właściciel poczuł nawet coś na kształt dumy ze swojej roboty i musiał przyznać, nieco niechętnie wprawdzie, że gospodarstwo wyglądało teraz dużo lepiej. Bolały go wprawdzie kości po wyczerpującym tygodniu pracowania od świtu do zmierzchu, ale rezultat wart był wysiłku. Spróchniałe bele drewna, potłuczone dachówki, stalowe kątowniki, zwoje zardzewiałego drutu kolczastego, kawałki papy i nadgniłych desek, które gromadziły się w kątach podwórka po każdym remoncie, naprawie dachu czy wymianie ogrodzenia, znalazły teraz swoje miejsce w głębi lasu, w głębokiej fosie, która pełniła nieoficjalnie rolę wysypiska. Wystarczyło jeszcze odmalować ściany i nagle posiadłość Leona nabrała przestrzeni, o której jej nigdy nie podejrzewał.

 

Przy bramie dostrzegł swojego kuzyna, który rozwieszał foliowy banner nad wjazdem. Sprawnie utrzymując równowagę na kiwającej się drabinie przywiązywał go linkami do drewnianego, okrągłego słupa przedłużającego obmurowanie bramy. Zważywszy na ostre zakończenia prętów, z których brama była skonstruowana, zadanie kuzyna mogło okazać się nieco ryzykowne. Nie wyglądał jednak na zaniepokojonego. Uśmiechnął się szeroko do nadchodzących.

- Jeszcze jedna linka i będzie gotowe - krzyknął nie przestając zakładać kolejnych węzłów.

- W sam czas - odkrzyknął adwokat - zdaje mi się, że słyszę pierwszego gościa.

Leon zwinął dłoń dookoła ucha, lecz niczego nie usłyszał poza zwykłymi odgłosami wiejskiej menażerii. Wzruszył ramionami i wyszedł przed bramę, żeby obejrzeć banner. Adwokat nie uprzedził go jednym nawet słowem, że zamierza coś takiego zrobić, swoim zwyczajem podjął decyzję nie pytając jego, bądź co bądź właściciela posesji, o zdanie. Westchnął bezradnie, zrobił jeszcze kilka kroków i odwrócił się.

Czarne litery na żółtym tle układały się w napis: Klub Jeździecki Fast an Furious - W ten weekiend zapraszamy na pogoń za lisem.

Mimo zmęczenia i ciągłego stresu napływającego mniejszymi lub większymi falami, Leon wybuchł śmiechem. Kuzyn popatrzył na niego urażony.

- No co, coś ci się nie podoba?

- Nie, nic - Leon z trudem opanował wesołość. - Tylko weekend pisze się bez "i" w środku.

Kuzyn odchylił się niebezpiecznie chcąc obejrzeć cały napis.

- Jesteś pewien? - dopytał się zobaczywszy o czym mowa. - Zresztą, ja tu jestem tylko od wieszania.

- To był mój pomysł - odezwał się adwokat - nadaje nieco autentyzmu. A jak podoba ci się nazwa klubu?

Zamiast odpowiedzi, Leon ponownie się roześmiał.

- Jak tak dalej pójdzie - mruknął adwokat - otworzę praktykę jako psychoanalityk. Dla wszystkich zestresowanych wsioków.

- No dobra, - rzucił głośno- pośmialiśmy się, teraz do roboty. Odstawcie tę drabinę, pora witać gości.

Tym razem wyraźnie usłyszeli stukot końskich kopyt na asfalcie.

 

Zza zakrętu wyłonił się niespiesznie koński łeb, ozdobiony nabijaną złotawymi krążkami uzdą. Popatrzył uważnie na zgromadzonych przy bramie i szarpnął lekko lejcami, jakby chcąc ostrzec jeźdźca, który właśnie pojawił się w ich polu widzenia. Jeździec sprawiał wrażenie dopiero co obudzonego. Przetarł oczy, poprawił się w siodle i przywołał szeroki uśmiech na okrągłej, nieco nalanej twarzy. Nawet niewprawny fizjonomista rozpoznałby w nim bez trudu miłośnika dobrej uczty, gdzie niespiesznie wymienia się uwagi o polityce albo o kobietach smakując wytrawne wina i proste, ale doskonale przyrządzone potrawy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
smtk69
Użytkownik - smtk69

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2012-10-23 13:36:46