Koliberek

Autor: Tysia
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Koliberek nigdy nie był zły. Tylko zawsze chadzał swoimi ścieżkami. Nigdy nie miał przyjaciół, choć zdarzało mu się mieć wielu kumpli od kieliszka. Lubił imprezy? Oj bardzo! Często wieczorami w zadymionych, gwarnych przestrzeniach rozważał efemeryczną naturę człowieka. I głośno wtedy przekrzykiwał innych kompanów:
- Nie! Tak być nie może! Powinno się stale wierzyć w jakieś ideały!
Potem ktoś inny wtrącał mu się w słowo:
- Koli, nie gadaj pierdoł! Przecież każdy widzi tylko koniec własnego nosa! 
- Nie marudź! Przecież nie można całe życie być egoistą! – Nie dawał wtedy za wygraną.
- Jak nie można? Jak nie można? Koli, gdzie ty żyjesz?! Nie widzisz tego gówna, które nas otacza?! Naprawdę nie dostrzegasz ogólnego rozpasania, braku ideałów, skąpstwa? Wszyscy prędzej wyrzucą w błoto niż dadzą drugiemu! 


Koliberek smucił się mentalnością swoim kolegów. Owszem widział co się wokół niego dzieje, ale cały czas miał nadzieję, że to tylko ekstremalne przypadki. Wierzył w innych, bo chciał w coś wierzyć. Tylko ta mała wiara dawała mu jako taki spokój… 


I tym razem było podobnie. Znowu siedział nad kuflem piwa i znowu została wprawiona w ruch machina konwersacyjna. Jednak nagle stało się coś innego. Do gwarnego pub’u weszła ona, piękna nieznajoma. Koliberek pociągnął duży łyk piwa, spojrzał na nią i straszliwie się zakrztusił. 
- Stary, nie wyzionij ducha! – Zaśmiał się kolega siedzący obok jednocześnie uderzając go z całych sił w plecy.
- Ej! No! Przestań mnie bić baranie! – Oburzył się Koliberek. Na szczęście pomoc kolegi okazała się być wystarczająca, bo oto mógł znowu oddychać. Spojrzał w miejsce, gdzie przed chwilą stała piękna nieznajoma. Już jej tam nie było. Gorączkowo zaczął rozglądać się dookoła. Nigdzie nie zobaczył jej twarzy. Zasmucony wychylił kufelek do dna. I znowu włączył się do rozmowy. Teraz koledzy rozmawiali o wpływie wzrostu akcyzy na sprzedaż alkoholu:
- Jasne, że zmaleje, bo czarny rynek wtedy rozkwita! – Zawołał podłapawszy temat. O dziwo wszyscy mu przytaknęli! Tylko jeden Alojzy, jak zwykle, postanowił iść w zaparte:
- Koli, a myślisz, że jak to biedne państwo ma się dorabiać? Z kogo ma ściągać podatki dla maluczkich?
- Bez demagogii Alojzy! Tylko bez demagogii! Przecież wiesz równie dobrze jak ja, że większość podatków idzie nie na biednych, ale na bogatych właśnie. – Zaprotestował Koliberek.


Rozmowa pewnie przybrałaby przebieg bardziej awanturniczy, gdyby Koliberek nie zobaczył znowu pięknej nieznajomej. Szybko zerwał się z krzesła, przewrócił je, potknął się o swoje nogi i pobiegł do niej ile sił. Nie wiedział po co to robi, wszak nigdy nie był piękny, ani wyjątkowo uroczy. Jednak czuł, że jeśli nie podejdzie będzie tego bardzo żałować. 
Gdy udało mu się wreszcie dotrzeć do niej skłonił się nisko, uśmiechnął szelmowsko i rzekł:
- Witaj piękna, czy chciałabyś się zapoznać?
- Krycha jestem. Coś jeszcze chciałeś? – Wypaliła przez zęby. To były najrówniejsze zęby jakie kiedykolwiek widział! Jej bezczelność dosłownie ścięła go z nóg. 
- Tak, chciałbym być miłością twojego życia. – Powiedział sam nie wiedząc jak to się stało.
- To może być trudne, ale w sumie możemy spróbować. Chodźmy! – Wypaliła i pociągnęła go za skrzydło w swoją stronę. Następnie razem z nim wybiegła z dusznego pomieszczenia. 
Koliberkowi dech zaparło w piersiach. 


Po kilku minutach Krycha zaprowadziła go do dziwnego pomieszczenia. Dookoła panował półmrok. Jedynie bezgłośna świeca niemrawo jarzyła się na stole.
- Dobra, a jak w ogóle masz na imię? – Zapytała gdy tylko usiadła na najbliższej ławie.
- Jestem Koli. – Odpowiedział całkowicie zdezorientowany.
- W takim razie Koli, rzecz wygląda następująco. Będziesz miłością mojego życia, jeśli zdobędziesz dla mnie to o czym marzę.
- Cokolwiek pragniesz! – Przytaknął ochoczo.
- Zatem proszę przynieś mi jakiś piękny klejnot! – Rzekła władczo. Koliberek nie rozumiał o czym ona mówi. Skąd miał go przynieść? Już miał zapytać o tą kwestią, gdy nagle przerwała mu jego myśli:
- Tak, Koli. Musisz się trochę potrudzić żeby mnie uszczęśliwić. Może na początek pożycz coś od jakiejś miłej pani.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Tysia
Użytkownik - Tysia

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2025-10-09 21:11:11