Mistrz Haftowanego Listowia

Autor: krudzinski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

Rzeźnicy przynoszą stosy szynek i pieczonej w ziołach porchetty, rozkładając wszystko na ogromnych stołach pod golym niebem. Ostrymi rzeźniczymi nożami odkrawają szczere porcje

mięsa, częstując każdego, kto tylko wyrazi takie życzenie.

Noc rozrosła się wkoło ciepłą,karnawałową aurą, z ogrodów napływa słodki jak miód

zapach mimozy i nieszpułek i ogarnia plac, rozrastając się coraz dalej i dalej, wpełzając do zaułków

i do ukrytych placykow, gdzie spotykając się z wonią pieczonych kasztanów, porchetty i ryb,

już wyzbyty z powściągliwości dnia powszedniego, roznieca hożo swoj korowód, raz subtelny,

to znów wzbierający w sobie i wylewający się na miasto, pomiedzy rozgrzanych winem i rozbawio-

nych ludzi.

Małe dzieci biegają między stolikami wystawionymi daleko w tę rozdokazywaną,

ciepłą noc przedwiosenną, poprzebierane za zwierzęta i postacie z bajek, rozkrzyczane i szczęśliwe.

Coraz to któreś z nich gubi się w tłumie i nie widząc rodziców, podnosi bezradny lament; dotknięte

tak bezgranicznym nieszczęściem, płacze rzęsistymi łzami i leją sie one i spadają jak perły między

wieprze na ulicę, na bruk intarsjowany płatkami kwiatów, które sypią dziewczęta ubrane jak zwiewne elfy, zabłąkane przypadkiem z rozedrganych od refleksów zórz polarnych,rozpasanej

i rozdziewającej się dalej bez opamiętania, zatraconej w gorączce, pulsującej i wzniosłej jonosfery.

Roztańczone korowody runęły na miasto, poszly w miasto pochodami krzyżującymi się

raz po raz i wzbierającymi powszechnym rozdokazywaniem; przelewającymi sie falami wez-

branych strumieni, pośród placyków, zaułków i podwórek.

U fontanny narynku biało ubrany śnieżny zastęp wesolkow z Bractwa Młodego Wina

i Przyszlych Uciech oblewał się czerwonym winem z bukłaków i pąsowiał złudnymi, fałszywymi

ranami, ktore sobie zadawał. Odmitygowywal się i wykolejał z ostatnich, niepokrzywionych

jeszcze torowisk jakiego takiego porządku, a nie będąc w stanie dłużęj utrzymac się w karbach,

folgował sobie bez pamięci, zatracał się i niknął w oparach niekontrolowanej zabawy.

A kiedy obok fontanny nie pozostało już nic z dawnego ducha Bractwa, kiedy rozpadło się ono, rozcieńczylo na własne życzenie i przyoblekło w Bractwo Już Pustych Buklaków, wypchnęły je z estrady, wyzuły z głównej roli karnawału, która należała już do przeszłości,

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
krudzinski
Użytkownik - krudzinski

O sobie samym: Krzysztof Rudziński - poeta, prozaik, reportażysta.
Ostatnio widziany: 2015-01-08 19:37:28