Nocne marki
Pod osłoną nocy, kiedy wszyscy wydawać się może śpią po ulicach miasta a właściwie rynku w świetle ulicznych latarni krąży bez celu pewien mężczyzna ubrany w szare palto, kapelusz z szerokim rondem, okulary dodające powagi oraz szerokie mokasyny z papierosem marki Camel staje się świadkiem napadu na kiosk. Złodziej włamując się przez okienko wynosi krem do golenia, wodę kolońską, żyletki i paczkę papierosów.
Po chwili na rynku roznosi się dźwięk policyjnych syren. Zamiast włamywacza zostaje ujęty Bogu niewinny przechodzień. Jego tłumaczenia na nic się nie zdają. Nie mając alibi staję się winny włamaniu i zostaje aresztowany i umieszczony w celi na twardym posłaniu, bez jedzenia i wody. Z myślą o powrocie na wolność w końcu zasypia śniąc o pewnej kobiecie w letniej zwiewnej sukience z rozpuszczonymi włosami opadającymi beztrosko na czoło i oczach jak sarenka i wąskiej talii gdy nagle budzi się z ogromnym przerażeniem. Domyślił się, że został niewinnie ujęty. Jedynym dowodem na niewinność zostaje znalezienie jedynie prawdziwego złodzieja. Na szczęście osadzony ma prawo do jednego telefonu. Dzwoni, więc do starego przyjaciela, który ma wobec niego dług wdzięczności i prosi o pmoc.
Jako dawny szeryf szybko ustala miejsce pobytu złodzieja kiosku i przyprowadza go na komisariat. Po złożeniu obszernych zeznań zostaje aresztowany. Zaś niewinnie skazany mężczyzna okazuje się słynnym pisarzem kryminałów.
