Ostatni Martwiec

Autor: go24
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

            Zza drzwi stołówki wychylił się młody ksiądz i podbiegł do Koniecznego.

– Mistrzu… – Pochylił się nad konającym starcem.

– Wyjmij… – Patryk na chwilę stracił oddech, jednak dławiąc się resztką własnej krwi kontynuował – Wyjmij z moich kieszeni lekarstwo… To je zabija… Wlej jedno we mnie… – już więcej się nie odezwał, przechylił jedynie głowę lekko na bok i z chrapliwym oddechem oddawał życie. Młody ksiądz wyjął z kieszeni płaszcza starca trzy fiolki. Jedną wlał w jego usta, a pozostałe dwie schował.

            Michał nie widział jeszcze, co się stało. Bestia cały czas na niego napierała. Byli tak samo silni. Trzymali się nawzajem za głowy i przesuwali od ściany do ściany głośno warcząc i sapiąc. Nie zwrócili nawet uwagi kiedy podszedł do nich ksiądz i wlał lekarstwo do ust sługusa. Michał czuł jak przeciwnik opada z sił, aż trzymał za głowę bezwładne ciało.

– Dzięki, co z… – Michał spostrzegł martwe ciało starca i zrezygnował z zadania tego pytania – Tam, w drugiej sali jest Oblevega i jeszcze ktoś.

            Ruszyli szybko do sali, gdzie mieli znajdować się dwaj pozostali osobnicy. Na wejściu ujrzeli bardzo dziwny widok, Obelvega miał ręce związane liną wiszącą z sufitu, a nogi – drugą przywiązaną do czegoś na podłodze. Wisiał przyczepiony tak na wprost wielkiego okna, które drugi osobnik odsłaniał.

– Co to jest? – zdziwił się ksiądz. Wiedzieli, że muszą coś zrobić. Nie znali nowego wroga, a wydawał się potężny skoro udało mu się obezwładnić i związać Oblevegę.

– Ja się nim zajmę, a ty rozwiąż Oblevegę. – powiedział półgłosem mając nadzieję, że osobnik odsłaniający okno go nie usłyszy.

– Lepiej go od razu zabić póki mamy taką możliwość.

– Bez niego możemy nie dać sobie rady. Nie wiemy kim jest ten bydlak. Z tymi słowami Michał ruszył przed siebie i skoczył w kierunku parapetu. Knychała spodziewał się tego ataku i zanim wampir zdążył wylądować na równych nogach uderzył go z całych sił w splot słoneczny. Michała odrzuciło na kilka metrów, upadając uderzył plecami w stolik i spadł na podłogę. W ustach poczuł miedziany smak własnej krwi. Przez myśl przebiegło mu, że do tej pory był pewien, że wampiry same z siebie nie krwawią. Splunął krwią i spojrzał na księdza, który właśnie wchodził na podstawiony stolik, żeby uwolnić Oblevegę. Nogi już zwisały luźno, trzymał się teraz tylko na rękach. Wampir kątem oka dostrzegł, jak Knychała zeskakuje z okna. Po czym biegnie, żeby rzucić się na księdza. Poderwał się na równe nogi i popędził naprzeciw atakującemu. W ostatniej chwili odepchnął napastnika na bok.

            Ksiądz odwiązał ręce osłabionego Oblevegi, który opadając na podłogę złapał się jedną ręką jego marynarki i ściągnął go na ziemię. Przy zderzeniu z podłogą skóra na głowie księdza pękła i delikatnym strumykiem zaczęła się sączyć z niej krew. Niemal natychmiast wszystkie trzy wampiry wyczuły ją i zaczęły zmieniać się w zwierzęta. Oblevega, leżący najbliżej, złapał szybko zamroczonego księdza i wbił w niego swoje kły. Walka między Knychałą i Michałem ustała. Oni również rzucili się na umierającego człowieka. Oblevega, pierwszy, który odzyskał zdolność myślenia, odskoczył od zdobyczy zanim dwa pozostałem wampiry go dopadły. Obejrzał się wokoło szukając czegoś ostrego, wiedział, że ma niewiele czasu. Jedynym pomysłem, jaki zaświtał mu w głowie, było wybicie okna. Złapał jedno z krzesełek znajdujących się w sali i rzucił nim w szybę. Całe pomieszczenie wypełnił brzęk, jednak pożywiające się wampiry nie zwróciły na niego uwagi. Szukały coraz to nowych miejsc na ciele ofiary, żeby wbić się i upić jeszcze choć kilka kropel krwi. Oblevega podniósł sporą taflę szkła i stanął z nią za Knychałą.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
go24
Użytkownik - go24

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2014-12-14 08:32:23