Po tamtej stronie

Autor: wdajcz
Czy podoba³ Ci siê to opowiadanie? 0

 

 Cmentarz zmienia³ nieustannie swoje oblicze. W¶ród grobów otoczonych zwyk³± podmurówk± przybywa³o nagrobków z wszechobecnego lastriko, choæ tu i ówdzie pyszni³y siê ju¿ pomniki z szlifowanego na lustro drogiego kamienia. Te granity, piaskowce i marmury o przedziwnych niekiedy kszta³tach wypar³y z czasem siermiê¿ne grysowo-cementowe p³yty. Zaczê³o ju¿ brakowaæ miejsca na mogi³y, wiêc pozyskano dodatkow± przestrzeñ przenosz±c cmentarny p³ot bli¿ej krawêdzi ulicy.  Chodzi³em tam nie raz, choæby na chwilê zadumy pod zniczem pamiêci o¶wietlaj±cym s³owa gorzkiej nadziei.- Wieczny odpoczynek racz im daæ Panie a ¶wiat³o wiekuiste niech im ¶wieci na wieki wieków. Poch³oniêty sprawami tego ¶wiata nie dostrzeg³em, ¿e ucieka mi co¶ wa¿nego, drogiego.

 

 A¿ pewnego dnia id±c ulicami Woli zauwa¿y³em, ¿e w¶ród przechodniów pe³no jest zupe³nie nieznanych mi ludzi a tylko niekiedy zdarzy³o mi siê zobaczyæ jak±¶ znajom± twarz zmienion± jednak znakami czasu. Wtedy w³a¶nie dozna³em ol¶nienia, ze to ju¿ nie jest moja Wola, w której zna³em wszystkich mieszkañców. A oni, moi kuzyni, szkolni koledzy, nauczyciele, urzêdnicy, sportowcy Wolanki, sprzedawcy ze sklepów i stacze sprzed obelisku Ko¶ciuszki zrobili mi jaki¶ potworny kawa³ i przenie¶li siê na ten niewielki, piaszczysty pagórek za Rymarzem. Za¶wita³o mi w g³owie, ¿e tam jest teraz moje dzieciñstwo i wczesna m³odo¶æ. Wróci³em, wiêc na cmentarz i snu³em siê miêdzy grobami w nadziei, ¿e us³yszê jakie¶ echa dawnego ¿ycia mojej wsi. R¿enie koni o poranku, skrzypienie studziennego ko³owrotu, stukanie wyd³ubanych w lipowym drewnie sabotów wiekowego Wojciecha Bartyzela, fabryczny gwizdek wzywaj±cy robotników na dzienn± zmianê.

 

 Mo¿e us³yszê ko¶cieln± sygnaturkê ponaglaj±c± id±ce na porann± mszê starsze kobiety, warkot nadje¿d¿aj±cego z Be³chatowa zdezelowanego autobusu. Wpadn± mi w ucho k³ótnie kobiet walcz±cych o lepsze miejsce w kolejce do miêsnego sklepu i ujadanie psów nad stawem. Nic takiego siê jednak nie zdarzy³o. Wokó³ mnie zgromadzi³y siê tylko nazwiska na kamiennych tablicach a nad nimi wisia³a cmentarna cisza. Wtedy w³a¶nie dopad³ mnie lêk, przera¿aj±cy strach przed nico¶ci± zaczajon± za ostatnim tchnieniem ¿ycia, za ostatnim doznaniem ¶wiadomo¶ci. Nie do koñca jednak z³ama³o siê moje ego pod naporem trwogi, bo gdzie¶ g³êboko w ¶wiadomo¶ci tli³a siê iskierka nadziei, ¿e przecie¿ bez zmartwychwstania ¿ycie nie mia³oby sensu. Mo¿e, wiêc trzeba wierzyæ, ze nadejdzie taki moment, kiedy Wszechmog±cy Programista uderzy w kosmiczn± klawiaturê uruchamiaj±c proces, który pozwoli odtworzyæ ka¿d± ludzk± my¶l, ka¿de istnienie, ka¿d± chwilê przesz³o¶ci a si³± sprawcz± tych zjawisk zachodz±cych w elementarnym tworzywie wszech¶wiata stan± siê nagromadzone w czasoprzestrzeni zasoby wy¿szych uczuæ a szczególnie bezinteresownej mi³o¶ci.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz byæ zalogowany, aby komentowaæ. Zaloguj siê lub za³ó¿ konto, je¿eli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
wdajcz
U¿ytkownik - wdajcz

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2013-07-01 09:41:10