post mortem

Autor: hollyhell
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

      Od czasu zrobienia zdjęcia z tatą u fotografa prawie w ogóle nie rozmawiała z mamą. Nie tyle z powodu, że nie wiedziała o czym z nią rozmawiać, o tyle z brakującego czasu, którego było coraz mniej i mniej. Mamę widywała rzadko, bo prawie zawsze była w pracy, a jak już była w domu, to tylko po to, by ugotować jedzenie i posprzątać, ewentualnie coś zszyć. Mama z irytacją reagowała na propozycje Wiktorii, by się z nią pobawić i na przemian słyszała tylko “Nie mam czasu”, albo “Jestem wykończona”.

     Anna czyszcząc okno myślała o zmartwieniach, które były znacznie poważniejsze niż Wiktorii. Ostatnio w zakładzie usłyszała plotki, jakoby mieli wprowadzać najnowszy wynalazek: maszynę do szycia. Właściciele zakładu są podobno zachwyceni pomysłem zakupienia maszyn, bo mimo tego, że mogą wydawać się drogie, ich koszt ma zwrócić się w niewyobrażalnie szybkim tempie, ponieważ wtedy nie będzie trzeba płacić ludziom: po prostu nie będą już potrzebni. Była tak zestresowana myślą, że może zostać zwolniona i nie będzie w stanie utrzymać córki i siebie, że zapomniała już o śmierci Wiktora. Po prostu nie miała też czasu o nim myśleć.

      Nagle poczuła jak łzy zbierają się jej powoli w gardle i ze wszystkich sił próbowała je zdusić. Nie mogła okazać słabości przy córce.

      “Muszę być silna” - myślała szorując okno tak zawzięcie, że aż stopniowo łapał ją skurcz. - “Muszę dać radę. Dla Wiktorii.”

 

 

     - Wiktorio, pobaw się proszę na dworze - poprosiła córkę Anna wchodząc do siedziby. Wiktoria z radością przystała na prośbę matki, bo już od dawna nie bawiła się swoją jedyną lalką, a poza tym bawiąc się na dworze miała też okazję poznać inne dzieci, które pomagały jej zapomnieć o obowiązkach domowych. Przytuliła mamę, pisnęła “Dzięki, mamo!” i wybiegła przez sień na ulicę.

     Gdy tylko Wiktoria opuściła siedzibę, Anna rzuciła się na jedyny fotel w pomieszczeniu i wybuchła rzewnym płaczem. Akurat nikogo nie było w siedzibie, więc się w ogóle nie hamowała. A miała nad czym rozpaczać.

     Po tym jak dopuszczono do obiegu maszyny w zakładzie włókienniczym, wielka fala zwolnień zalała warsztat. Nie pomogło niszczenie maszyn przez przerażonych wizją głodu ludzi - sprowadzono po prostu nowe maszyny, a buntowników wychłostano. Fala zwolnień dotknęła też Annę, ale nie załamała się - po prostu skupiła się na szukaniu innej pracy.

       Była pewna, że zostanie zatrudniona w pralni, ale okazało się, że pracownic jest tam aż nadto; gdy próbowała sprzedawać kwiaty na ulicy, inne sprzedawczynie wyrywały jej wszystko, co miała i deptały; pracy jako guwernantka też nie mogła znaleźć, bo nikogo w tak małej mieścinie przecież na to nie stać; myślała nawet o pracy w kopalni, ale najbliższa była oddalona o dziesięć mil - w takim wypadku musiałaby tam mieszkać, a nie chciała tego robić Wiktorii, bo wiedziała, że prędzej czy później zagonili by jej córkę do ciężkiej, nieludzkiej pracy.

     Pomysły na pracę się skończyły. Właśnie Anna to sobie uświadomiła i cała bezsilność, którą zbierała już od dłuższego czasu, musiała w końcu znaleźć ujście i to był właśnie ten moment.

     Nagle przestała płakać, tak samo gwałtownie, jak zaczęła. Oderwała ręce od twarzy i wpatrywała się intensywnie w palenisko, tak jakby tam leżała jakaś podpowiedź. W rzeczywistości po prostu przyszedł jej nowy pomysł do głowy.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
hollyhell
Użytkownik - hollyhell

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2020-05-28 13:01:24