Valerie

Autor: Kahlan_PP
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Wszędzie.- wyszeptałem- Jednak muszę ci o czymś powiedzieć, zanim to zrobimy. Te obrazki, ty na nich jesteś. Na wszystkich.

Opadła na kolana obok mnie i położyła mi ręce na piersi. Podniosła na mnie wzrok i uśmiechnęła się tym swoim pięknym uśmiechem.

- Wiem. – wyszeptała- Widziałam każdy. Gdy odchodziłeś, żeby zaczerpnąć wodę ze strumyka po naszych ćwiczeniach, brałam twoją kurtkę i je oglądałam. Są piękne.- patrzymy na siebie. Muszę jej to powiedzieć, bo inaczej zwariuję.

- Kocham cię- jej oczy się rozszerzają, ręka lekko drży.

- Ja ciebie też. Kocham.- Smakowała to słowo, delektowała się nim. Ja sam w życiu nie byłem tak szczęśliwy.

Wziąłem jej twarz w obie dłonie pochyliłem się nad nią, jeszcze bardziej zmniejszając odległość między nami. Włożyła ręce w moje włosy i przyciągnęła do siebie. Zaczęła mnie całować, mój umysł wariował. W tym momencie była tylko ona, jej oczy, usta, twarz. Moje serce przyspieszyło, wykonywało dzikie obroty. Feeria barw rozlewała się przede mną. Przyciągnąłem ją jeszcze bliżej, chciałem zmniejszyć odległość między nami. Wtem oderwaliśmy się od siebie. Świat wirował, wszystkie zmysły miałem wyostrzone.

- Liam?- jej głos dobiegał z oddali

- Tak?

- Zróbmy to za trzy dni.

- Jeśli chcesz. Ale najchętniej zatrzymałbym czas. Ta chwila powinna trwać wiecznie.- usłyszałem jej śmiech

Przytuliła się do mnie i mówi:

- A tak w ogóle, to przez ten cały czas wiedziałam, że mnie kochasz. Czekałam tylko, aż to powiesz.

- Kocham cię, Valery Collins.

- Ja też, Liamie, ja też….

 

 

                                                                                    3

 

 

                To wszystko zaczęło się tydzień po tym, jak po raz pierwszy zobaczyłem Valerie. Nie mogłem przestać o niej myśleć, nie mogłem spać, jeść.  Tęskniłem za nią i chciałem ją jak najszybciej zobaczyć. Potrzebowałem czegoś, co pozwoliłoby mi cały czas widzieć Valerie.  Po kilku dniach wpadłem na genialny pomysł. Postanowiłem, że będę rysował jej portrety. Jej wygląd wyrył mi się w pamięci jak mapa, więc nie miałem większych problemów. Chciałem jednak namalować pierwszy portret w jakiejś specjalnej atmosferze- to dowiodłoby mojej miłości. Postanowiłem, że pójdę do parku i w jakimś romantycznym miejscu narysuję ją. Oczywiście, wszystko musiało się odbyć podczas zachodu słońca. Krótko mówiąc- byłem romantykiem.                                                                                   Udało mi się wymknąć z obozu pewnego wrześniowego wieczoru. Razem z kartką i ołówkiem przedzierałem się przez parkowe krzaki. Słońce miało niedługo zajść, obawiałem się, że nie znajdę odpowiedniego miejsca. Nagle z nikąd pojawiła się polana, która wydała mi się idealna. Otoczona ze wszystkich stron wysokimi krzakami, wydawała się nie do zdobycia. Stałem tak uszczęśliwiony, gdy nagle przypomniałem sobie, po co tu jestem. Wybrałem dokładnie drzewo, po czym zasiadłem do tworzenia. I tu pojawił się problem. Nie wiedziałem, od czego zacząć. Siedziałem po tym drzewem i wpatrywałem się jak idiota w kartkę. Nagle usłyszałem jakiś hałas. Ktoś przedzierał się przez haszcze. Pomyślałem, że może ktoś mnie śledził i przyprowadził ze sobą porucznika, by ten mnie ukarał. Przylgnąłem do drzewa i starałem się ukryć. Wtedy wyłoniła się z krzaków. Stałem jak skamieniały i wpatrywałem się w nią ze zdumieniem, a zarazem uwielbieniem.                                         Valery miała na sobie długie, doskonale maskujące spodnie i ciemną bluzkę. Jej talię otaczał pas, na którym miał zawieszoną broń. Jakieś miecze, noże i inne żelastwo. Dziwne, że jeszcze trzymała się na nogach. Mało która dziewczyna by to udźwignęła. Wtem wyciągnęła miecz i zaczęła nim nieudolnie wywijać. Nawet ja, który uczyłem się walki mieczem dopiero od tygodnia, potrafiłbym zrobić to lepiej. Ze zdziwieniem zauważyłem, że Valerie stara się powtarzać ćwiczenia, które dzisiaj wykonywaliśmy na treningu. Nie wiem, jak długo stałbym tak, gdyby nie to, że zapiszczał mój zegarek. Jęknąłem. Valerie błyskawicznie odwróciła się w moją stronę. Gdy mnie zobaczyła, jej oczy rozbłysły wściekłością. W pierwszej chwili stała naprzeciwko mnie, a w drugiej przyciskała mnie do drzewa, ściskając moją koszulę.

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Kahlan_PP
Użytkownik - Kahlan_PP

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2016-12-11 21:05:41