Welesyn

Autor: Mijan
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

- Nawojko, moi goście są ranni. Przygotuj proszę swoich maści i lekarstw. Trzeba będzie ich opatrzeć i nakarmić. Zostaną z nami do jutra.

- Może jeszcze w chałupie pozamiatać? Nawojko ugotuj. Nawojko upierz. Nie jestem gosposią tylko zielarką!

Nawojka w istocie była zielarką i to niezwykle utalentowaną. Wiedziała wszystko o okolicznych roślinach co robiło wrażenie. Miała wszak tylko 20 lat. Była atrakcyjna, miała szczupłą sylwetkę i ładną twarz. Zdobiły ją tatuaże, podobnie jak jej ręce od dłoni aż po ramiona. We w blond włosach nosiła pozaplatane wstążki, różne rośliny oraz kostki mniejszych zwierząt. Budziła swoisty lęk i autorytet. Najpewniej dzięki twardemu spojrzeniu niebieskich oczu, którego nigdy nie spuszczała pierwsza. Ona też miała u niego dług. Jak to bywało w tamtych czasach z inteligentnymi niezależnymi kobietami została osądzona o czary. Była już o włos od dowiedzenia swojej niewinności, topiąc się w rzece, kiedy ją wyciągnął.

- Nawojko..

- Dobrze! Tylko trzymaj tego klechę z dala od mojej kuchni. Spuścisz go z oka i nie będzie co obiad podać. ­­– zniknęła z powrotem z izbie

- Idźcie za nią. Słuchajcie we wszystkim i lepiej nie prowokujcie. Nie chcecie zobaczyć jak wpadnie w naprawdę zły nastrój. Ja z Maciejem pójdziemy ze skórami do osady i wrócimy przed wieczorem.

- Przed wieczorem to strasznie długo tak na pusty żołądek – zmartwiał mnich

 

***

Słońce z wolna kuliło się ku zachodowi gdy wrócili do domu. Goście już opatrzeni i nakarmieni siedzieli w wysuszonych ubraniach przy stole. Nawojka doglądała swoich ziół w ogrodzie. Tymczasem Maciej ukradkiem zwędził co tylko znalazł do jedzenie i poszedł nad strumień schłodzić obolałe nogi.

- Pięknie się tu urządziłeś – zaczął Sambor – nie szkoda Ci wygód dworów?

- Szczęśliwy ten kto ma ogród i bibliotekę. – odparł gospodarz

- Cyceron? Widzę, że nauki pobierane we włoskim klasztorze nie poszły w las. Pozwól książę, że przedstawię Ci naszego gospodarza. To bękart. Wyklęty z kościoła. Pustelnik jak widzisz. Jedni mówią, że syn diabła. Bałwochwalca. Inni, że poganin. Welesyn - Welesowy syn. Przyjaciel i zausznik twego brata. Z czasów kiedy obaj w Italii spędzili.

- Nie wierzę w żadnych bogów – wtrącił – choć z diablim synem się zgadza

- Nieroztropnie narażać się tak na gniew Boga, gotów porazić Cię swą mocą

- Moc bogów jest tak wielka jak moc wiary w nich pokładana. Wielu zostało już zapomnianych w przeszłości, wielu czeka ten sam los w przyszłości

- Dla ojca zbyt surowyś– ciągnął Sambor niewzruszony – Arcybiskup Jan krzewi wytrwale wiarę w Chrystusa. Powiadają, że Wrocław się zmienił od kiedy tam urzęduje.

- Nie mam ojca. On niech się cieszy czasem jaki mu pozostał – powiedział Welesyn -  Krajem targa zawierucha. Puszcza ożyła. Może i na dworze przyjęto wiarę w Chrystusa ale poza murami miast zaczyna się inny świat. Kapłani na nowo rozpalają ogniska w opuszczonych chramach. Stawiają poprzewracane posągi dawnych bogów. W powietrzu czuć napięcie. Powiedz mi wtedy książę. Powiedz mi Ottonie dlaczego Cię wysłał i czego chce ode mnie Bezprym?

 

***

Najpopularniejsze opowiadania

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
Mijan
Użytkownik - Mijan

O sobie samym:
Ostatnio widziany: 2022-08-04 14:31:26