Wszytko co tracę

Autor: jacekbrzozowski
Czy podobał Ci się to opowiadanie? 0

  Najczęściej chodziliśmy na bliskie wycieczki. Klimat szalał w swej zmienności, strasząc tęczowymi burzami z setkami wyładowań i piaskowymi zamieciami. Wieczorami realizowałem dawne muzyczne pasje, układając melancholijne melodie na syntezatorze. Jeśli pozwalała na to pogoda, jechaliśmy nad morze. Najbardziej lubiłem rozgrzany piasek plaż, gdzie leżałem spoglądając na leniwe fale. Dzieci bawiły się obok z Eleną. Było mi dobrze. Świat stawał w miejscu, bo na nic nie miało się wpływu. Lubiłem te momenty zatrzymania.

 

            Po miesiącu wróciłem do pracy. Rozpakowując rzeczy w biurze czułem odprężenie i czystość umysłu. Ta cudowna bezmyśl trwała do momentu, w którym w drzwiach pojawiła się Ann. Zwiewny fason czerwonej sukienki rozjaśniały białe grochy. Przestrzeń wypełnił zapach sandałowca.

  - No, witaj – rzuciła z szerokim, jasnym uśmiechem.

  Natychmiast podeszła i mocno mnie objęła, niczym kochanka pełna zadawnionej tęsknoty. Zaskoczony odwzajemniłem uścisk.

  - Tęskniłam za twoimi dłońmi – powiedziała, spoglądając mi prosto w oczy. Jej twarz była bardzo blisko. Po chwili dodała: – Mam bardzo zmęczone ramiona.

  Stała niecały metr ode mnie; zalotnie przegięła szyję.

  Czułem mętlik w głowie. Spróbowałem przywołać logikę ostatniego spotkania. Była kłótnia, czy daliśmy sobie nadzieję? Zupełnie nie pamiętam. Obserwowałem nieprzytomnie zmysłowy krój warg. Znów była zapraszająca i wewnętrznie rozedrgana. Znów działała tak, jakby chciała rozgorzeć wszystko na nowo. Czego jej brakowało? Cóż, być może sama tego nie wiedziała.

  - A kiedy będzie konsylium? – poruszyłem służbowy temat, by zapanować nad rozmową.

  - Pojutrze – odparła, nadal patrząc z wyczekiwaniem.

  - Masz wyniki z Egiptu?

  - Mam.

  To dziwne: mogły być przełomowe, ale nie zapytałem o nic więcej. Podczas urlopu, gdy poziom pierwszych emocji opadł, próbowałem zdobyć się na racjonalność. Poszukiwałem w niej wad, chciałem zdjąć miłosny filtr. I znalazłem je - na ciele i charakterze. Co gorsza, to nie przeszkadzało mi nadal jej pożądać. A może wszystko sprowadzało się jedynie do błahostki, do erotycznego wyzwania i konkretnego celu, którego należało dopiąć? Bez względu na to jak było, miałem niejasne przeczucie, że pędziłem ku zgubie.

  - W moim gabinecie dziś po południu zaczyna się remont – oznajmiła. - Przez ostatnie tygodnie dużo pracowałam. Strasznie bolą mnie plecy… - powtórzyła, zniżając głos do szeptu.

  - W którym miejscu?

  Podeszła bardzo blisko i chwyciła moją dłoń:

  - Tu – dotknęła nią okolic karku, a potem poprowadziła na ramiona i plecy. Schodziła coraz niżej.

  Pod opuszkami palców czułem pulsujące ciepło. Była wręcz gorąca.

  - Więc potrzebujesz, by ktoś się nimi zajął.

  - Chodźmy dziś do mnie, bardzo cię proszę – zamruczała w niskich rejestrach dostępnych wyłącznie dla miłosnych kodów kochanków.

  - Po pracy.

  - Po pracy… - powtórzyła.

  Dostanie czego chce, czymkolwiek to jest. Pójdę tam, bo nie potrafię stawić oporu tej sensualnej magii. Często odnosiłem wrażenie, że jestem dla niej zupełnie nikim. Teraz jednak czułem się mężczyzną.

Najpopularniejsze opowiadania
Inne opowiadania tego autora

Musisz być zalogowany, aby komentować. Zaloguj się lub załóż konto, jeżeli jeszcze go nie posiadasz.

Forum - opowiadania
Reklamy
O autorze
jacekbrzozowski
Użytkownik - jacekbrzozowski

O sobie samym: https://www.facebook.com/ODNALEZIONEOPOWIADANIEMURAKAMIEGO/?fref=pb&__tn__=%2Cd-a-R&eid=ARBYi40xA6Q0Zo0m-jW1BnWUWNTBCh7_cvKxg5ebbuKlQGbWtYbh0P8g875ljaqg8NbFAvy5V4C0x2g4&hc_location=profile_browser
Ostatnio widziany: 2020-11-26 20:56:14