Wigilijne psy i inne opowieści

Ocena: 5 (11 głosów)

Kultowe opowieści Łukasza Orbitowskiego

Niewyjaśnione samobójstwa taksówkarzy. Droga widziana tylko przez nielicznych. Spalony blok z lokatorem, którego nie powinno w nim być. Przekręt wystawiający przyjaźń na próbę. Przesyłka na zawsze odmieniająca życie doręczyciela...

Łukasz Orbitowski w sposób, w jaki nie zrobił tego nikt przed nim, pokazuje świat, w którym rodzą się współczesne koszmary: świat polskich blokowisk, miejskiego brudu, pierwszych poważnych związków, porannej wódki. Krwisty, podszyty czarnym humorem język tych opowieści, a także niezwykła wyobraźnia autora sprawiają, że Wigilijne psy hipnotyzują i niepokoją od pierwszych stron.

Oto drugie wydanie, gruntownie zredagowane oraz wzbogacone o trzy dodatkowe opowiadania.

***

Gawędy niesamowite XXI wieku: czasami przerażające, czasami zaskakujące, czasami śmieszne. Opowieści Łukasza Orbitowskiego zawsze jednak brzmią prawdziwie...

- Jacek Dukaj

Z wielką frajdą czytam wczesne opowiadania Orbitowskiego. Dobrze mu służy ta forma. Jest i groza, i młodzieńcze wtajemniczenia, jest i polska prowincjonalna. Niektóre motywy czy bohaterów rozpoznamy w jego późniejszych książkach. Orbitowski z tamtych czasów nie był tak znany, ale już był ukształtowanym pisarzem, który potrafił trzymać w napięciu. A przy takich opowiadaniach jak Pan Śnieg i Pan Wiatr ciarki przechodzą po plecach.

- Justyna Sobolewska, ,,Polityka"

Lektura Orbitowskiego to czysta przyjemność! W katalogu licznych jego zalet ważne miejsce zajmuje szczerość - w tym, co mówi, w tym, co pisze, i w tym, jak pisze. Proszę sięgnąć i samemu się przekonać!

- Michał Nogaś, Program 3 Polskiego Radia

***

Łukasz Orbitowski (ur. 1977) - Laureat Paszportu Polityki 2015 za powieść Inna dusza. Debiutował na łamach miesięcznika ,,Science Fiction". Poza niezliczonymi opowiadaniami ma na koncie sześć powieści. Docenione i pozytywnie przyjęte przez krytykę zostały m.in. Tracę ciepło, Święty Wrocław i Widma, podobnie jak zbiór opowiadań Nadchodzi oraz podróżnicze Zapiski Nosorożca.

Za powieść Szczęśliwa ziemia był nominowany do prestiżowych nagród - Paszportu Polityki oraz Literackiej Nagrody Nike. Jest laureatem Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego ,,Młoda Polska" 2012. Od kilku lat pracuje jako felietonista ,,Gazety Wyborczej".

Informacje dodatkowe o Wigilijne psy i inne opowieści:

Wydawnictwo: Sine Qua Non
Data wydania: 2016-02-17
Kategoria: Literatura piękna
ISBN: 9788379246106
Liczba stron: 480

więcej

Kup książkę Wigilijne psy i inne opowieści

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Wigilijne psy i inne opowieści - opinie o książce

Avatar użytkownika - slpablos
slpablos
Przeczytane:2017-01-17, Ocena: 6, Przeczytałem, 26 książek 2017,
Jak rozpocząć Bezsenne Wyzwanie 2017 Wielkiego Buka? Oczywiście wygranym u Olgi Orbitowskim. Moja pierwsza styczność z Autorem - każdy mi Go polecał, więc w końcu trzeba było się przekonać, czy rzeczywiście warto. Warto i to z wielu względów. Wznowienie zbioru Wigilijne psy zostało uzupełnione o parę innych opowiadań, ale wszędzie czuć specyficznego ducha. Brudu, buntu, gniewu, pasja wyraźnego odmalowywania rzeczywistości - paletą oszczędną w barwy niczym życie w dobro. Pierwsze, co uderza w młodzieńczej twórczości Orbitowskiego to język. Nie twardy i brutalny, bo takie jest życie. Właściwszym określeniem byłoby: szczery. Autor bez litości przekłada brudne realia na słowa, nie oszczędzając zarówno wyobraźni czytelnika, jak i jego wrażliwości. Nie chodzi tu o dosadność, przekleństwa czy epatowanie rekwizytami rodem z gore. Podszyte czarnym humorem opisy, celne porównania, wszystko to dodaje ostrości przedstawianym konturom smutnego świata. Brudu tego nie zmywa nawet powracający jak uporczywy refren maj - czytając miałem wrażenie jeżeli nie jesiennej pluchy, to brudnej śniegowej brei wylewającej się z kolejnych stron. Autor nie przejmuje się też, komu podpadnie - pisze otwarcie, nie przejmując się metalami, łysymi, czytelnikami Wyborczej czy turbopoganami. Małe miasteczka, ponury peerelowski blok, wieś - wszystko jest skażone odrażającym rozpadem, trądem niesamowitości. Te inwazje niezwykłego, ogniska trądu wdzierają się w rzeczywistość nie bez przyczyny - i nie jest nią jakaś kosmiczna złośliwość. Wszystko bierze źródło w ludzkich czynach - i to właśnie drugi ważny element. Nawet jeżeli są to duchy, tajemnicze psy, przesąd taksówkarzy czy przedziwna autostrada - mają swoją przyczynę w wyrządzanym przez ludzi złu, albo przynajmniej człowiek ma swój duży wkład w ich istotę. Uznając ten zbiór za horror - przez te inwazje potworności na pozornie zwykłą rzeczywistość, wdzierające się w życie ludzi - mamy więc świadomość, że groza lęgnie się w człowieku. Niesamowitości za to nie są tym, czego powinniśmy się tu bać - są metafizycznym echem tej wewnątrzludzkiej grozy, podłości, okrucieństwa które tylko czeka, by się uwolnić. Szczególnym tego podkreśleniem jest ostatnie opowiadanie, "Zmierzch rycerzy światła". Nie tylko język jest tu szczery. Same opowieści uczciwie grają z czytelnikiem, porywając go w świat jaki zna, nieznacznie tylko odmieniony, by uświadomić wagę ludzkich czynów. Małe, codzienne ludzkie podłości, kłamstwa i zdrady często pozostają bez kary, bez konsekwencji. Ciężki glan prozy Orbitowskiego kopniakiem przenosi nas w miejsce, w którym nie ma złego czynu bez kary. Czy czyta się dobrze? TAK. Czy czyta się przyjemnie? NIE. No, chyba że czerpiemy przyjemność z podłości, ale wciąga, miażdży i wypluwa ta proza. Nie ma tu stylizacji - na maturzystów czy na cwaniaków. Każda postać ocieka tu realizmem. Nie jest jednak tak, że napotykamy tu samą podłość, są też błyski dobra napawające otuchą i postacie budzące sympatię. Mamy tu to, co najbardziej charakterystyczne dla grozy - człowieka w zderzeniu z nadnaturalnym, a poszczególne reakcje są Łukasz Orbitowski w późniejszej twórczości odszedł od stylistyki horroru ale czy tak naprawdę była ona czymś innym, niż płaszczem dla twardego opisu prawdy? Wyplucia, wykrzyczenia nam, ludziom w twarz, jacy jesteśmy?
Link do opinii
Avatar użytkownika - sulii
sulii
Przeczytane:2016-07-19, Ocena: 5, Przeczytałam,
Łukasz Orbitowski debiutował na scenie literackiej pisząc opowiadania, a ja czytając je zadebiutowałam w gronie jego czytelników. "Wigilijne psy i inne opowieści" to zbiór jedenastu historii. Są one bardzo różne. Najczęściej toczą się w miejskich blokowiskach, gdzie wiedzie życie margines społeczny. Ale nie brakuje również terenów wiejskich, lub takich specyficznych jak np. pociąg. Ich bohaterowie to ludzie, którym w jakiś sposób już się w życiu nie powiodło, lub na skutek opisanych zdarzeń dopiero się nie powiedzie. To co łączy te wszystkie opowieści, to bardzo cienka granica między rzeczywistością, a tym co jest paranormalne. Nie brakuje w nich różnych zjaw, powstających z martwych trupów, czy też różnych wcieleń diabła. Opowiadania te choć przedstawiają ponadnaturalne zjawiska, to mówią o rzeczach czysto ludzkich, takich jak przyjaźń, miłość, skomplikowane relacje rodzinne, czy sens życia. Dopiero w kontekście tych wartości, pojawiają się mroczne stwory, które najczęściej są skutkiem wyrządzonego przez ludzi zła. Przyznam szczerze, że po przeczytaniu tej książki, jestem w niemałym szoku. Po pierwsze, mam odczucie, że świat który nas otacza jest na prawdę zły, a ludzie w nim żyjący, są słabi i większości skazani na potępienie. Po drugie, jestem pod ogromnym wrażeniem pomysłowości autora, a także jego sprytu. Niebywałe jest jak realnie opisuje rzeczy, które tak na prawdę rzeczywiste nie są. Choć w każdym opowiadaniu mamy odniesienie to świata nienaturalnego, to opowiadanie jest tak skonstruowane, że czytelnik wierzy autorowi w stu procentach. Po trzecie, myślę, że lepiej nie czytać tej książki przed snem - głowa wtedy za bardzo pracuje. Warto też podkreślić, jak autor niesamowicie potrafi wychwycić i opisać naszą rzeczywistość, tą sprzed lat, oraz tą obecną. W nie jednej historii Orbitowski nawiązuje do poprzedniego ustroju. Pokazuje ilu ludzi i w jaki sposób tamtym czasie odniosło sukces, i jak ciężko było im potem odnaleźć się w nowym, wolnym świecie. Bardzo charakterystyczne, nawet teraz, jest dla mnie odnoszenie się do tego złego okresu w historii Polski, z pewnym sentymentem: "Za komuny(...) nie mówię, że było jakoś dobrze. Ale za to każdy miał zapewnione to minimum, żeby dychać mógł. Miałeś mieszkanie?Miałeś. Jakąś pracę i szklankę mleka co wieczór." Podobne wypowiedzi słyszałam nie raz z ust osób, które bardziej znają tamtą rzeczywistość, niż ja. Odniesienie do naszego świata, przepełnionego informacjami, do tego jak przez sieć tracimy naszą prywatność, jak dajemy się temu ponieść bez zatsanowienia, pokazuje, jak złudny może mieć to wpływ na nasze życie. Ten zbiór jest lekturą niezwykłą. Ciężko mi wskazać konkretną grupę czytelników, do której jest on skierowany. Myślę, że jej adresatem są wszyscy ludzie, którzy powinni trochę zastanowić się nad tym jak żyć, aby wszystkiego nie popsuć i docenić to co mają. "...bo zawsze jest czas, by zacząć od nowa." Polecam ! Więcej recenzji na fifraku.blogspot.com Zapraszam!
Link do opinii
Avatar użytkownika -

Przeczytane:2016-05-08, 52 książki - 2016,
Łukasz Orbitowski jest laureatem Paszportu Polityki 2015 za powieść "Inna Dusza". Debiutował na łamach miesięcznika "Science Fiction". Poza niezliczonymi opowiadaniami ma na koncie sześć powieści. Docenione i pozytywnie przyjęte przez krytykę zostały m.in "Tracę Ciepło", "Święty Wrocław" i "Widma", podobnie jak zbiór opowiadań "Nadchodzi" oraz podróżnicze "Zapiski Nosorożca. Za powieść "Szczęśliwa Ziemia" był nominowany do prestiżowych nagród - Paszportu Polityki oraz Literackiej Nagrody Nike. Jest laureatem Stypendium Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego "Młoda Polska" 2012. Od kilku lat pracuje jako felietonista "Gazety Wyborczej". Dziwne widok innego pociągu? Droga widziana tylko przez nielicznych? Niewyjaśnione samobójstwa taksówkarzy? Sprzedaż fałszywych przedmiotów? Psy, które odwiedzają? Przesyła zmieniająca życie doręczyciela? Praca w Lombardzie? Sześć czarnych i starych zębów? Podróż do Poznania, podczas której bardzo dużo się dzieje? Dziwna przygoda z mrozem? Szokująca prawda? Tak! To wszystko znajdziecie w tym opowiadaniu! Język, jakim została napisana książka, jest łatwy w zrozumieniu, czytelnik nie powinien mieć z nim problemu. Opisy w opowiadaniach były ciekawe i miło mi się je czytało. Książkę czyta się na prawdę szybko, a każde z opowiadań jest inne. Nie dostrzegłam żadnych schematów, każde odznaczało się czymś wyjątkowym. Duży plusem jest też to, że każde opowiadanie dotyczyło czegoś innego, miało inną tematykę, więc wszystkie opowiadania mnie zaskoczyły. Ogólny język jest w porządku, chociaż mały minusik też ma. Chodzi mi o przekleństwa. "Raziły" mnie one w oczy i, według mnie, nie pasowały do tych opowiadań. Chociaż nie stwierdzam, że nie można ich używać, ale w tych opowiadaniach jakoś szczególnie mi przeszkadzały. Myślę, że gdyby przekleństw było co najmniej o połowę mniej, już tak mocno bym się tego elementu nie czepiała. Oprócz dobrych stron książki, wypatrzyłam też kilka wad. Pierwszą rzeczą co mnie denerwowała imiona niektórych bohaterów. Nie mogłam się do nich przyzwyczaić i kiedy kończyłam opowiadanie cieszyłam się, że w końcu skończą pisać to imię. Oczywiście jak wspomniałam wyżej dotyczyło to tylko kilku bohaterów, a nie wszystkich. Ale udało mi się przez to przebrnąć i zakończyć książkę. Obok imion przeszkadzał mi charakter kilku bohaterów. Od pierwszyh stron danego opowiadania traciłam sentyment do tych osób. Niestety, tylko autor ma możliwość wykreowania bohaterów, więc nie ma co tyle narzekać, bo to i tak niczego nie zmieni. Podsumowując książka jest nawet ciekawa i pomimo tych minusów, których się dopatrzyłam to zasługuje na taką ocenę, jaką tej książce wystawiłam. Uważam, że warto zapoznać się z tymi opowiadaniami, bo są bardzo ciekawe i wyjątkowe. Koniecznie dajcie znać w komentarzu co Wy sądzicie na temat tej książki. Z chęcią poznam Wasze zdanie na ten temat! MOJA OCENA: 7/10 Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu Sine Qua Non.
Link do opinii

Ostatnie tygodnie były naprawdę ciężkie. Najpierw przyplątała się choroba, która nie chciała mnie zostawić przez bite piętnaście dni, tak bardzo się do mnie przywiązała. Później problemy z komputerem połączone z sesją i tak zastał mnie dzisiejszy dzień. Stwierdziłam, że dosyć tego dobrego - biorę się w garść i piszę recenzję. A że książka jest wyjątkowa o tyle przyjemniej mi o niej pisać. Kojarzycie może Łukasza Orbitowskiego? Ja znam go z zeszłorocznych rozdań Paszportów Polityki, gdzie zgarną swój za ,,Inną duszę" [swoją drogą, mam ją w kolejce do przeczytania, jak tylko uporam się ze stosem recenzenckim]. Nie znałam go wcześniej i biję się za to w pierś. Głównie z boleści, bo mój świat już wcześniej mógłby być bogatszy w talent tego faceta.

Rocznik 1977. Redaktor, publicysta, przede wszystkim zaś popularny pisarz. Na obszarze fantastyki debiutował w roku 2001, w pierwszym numerze miesięcznika ,,Science Fiction". Autor rozlicznych opowiadań w pismach i antologiach, część z nich zebrano w tomie ,,Wigilijne psy". Ponadto opublikował powieści ,,Horror show" i ,,Tracę ciepło" (nominacja do Nagrody Zajdla), dwa zbiory opowiadań w niewielkim nakładzie, a ostatnio wspólnie z Jarosławem Urbaniukiem rozpoczął cykl politycznych powieści grozy ,,Pies i klecha". Dotychczas ukazały się dwa tomy: ,,Przeciwko wszystkim" oraz ,,Tancerz". Inny charakter miała książka ,,Prezes i Kreska. Jak koty tłumaczą sobie świat", będąca zbiorem opowiastek i bajek o dwóch kotach autora. W roku 2009 ukazała się powieść ,,Święty Wrocław", a w zeszłym zbiór opowiadań ,,Nadchodzi". Pisze przede wszystkim współczesne horrory, nierzadko dziejące się na ulicach i osiedlach Krakowa. Opisy szarej codzienności sąsiadują w nich z magicznymi, często przerażającymi przygodami. Dostrzeżony także poza obszarem fantastyki, czego dowodem jest związanie się z Wydawnictwem Literackim.

Kultowe opowieści Łukasza Orbitowskiego. Niewyjaśnione samobójstwa taksówkarzy. Droga widziana tylko przez nielicznych. Spalony blok z lokatorem, którego nie powinno w nim być. Przekręt wystawiający przyjaźń na próbę. Przesyłka na zawsze odmieniająca życie doręczyciela... Łukasz Orbitowski w sposób, w jaki nie zrobił tego nikt przed nim, pokazuje świat, w którym rodzą się współczesne koszmary: świat polskich blokowisk, miejskiego brudu, pierwszych poważnych związków, porannej wódki. Krwisty, podszyty czarnym humorem język tych opowieści, a także niezwykła wyobraźnia autora sprawiają, że Wigilijne psy hipnotyzują i niepokoją od pierwszych stron.

Od razu zacznę prosto z mostu - O.MÓJ.BOŻE, chyba właśnie się zakochałam. Styl Orbitowskiego jest gniewny, buntowniczy, obrazoburczy i nieskrępowany stereotypami. Po prostu genialny. Wszystko to, czego szukam w literaturze, kumuluje się w tym zbiorze opowiadań. Nie obowiązują tu żadne zasady. Czuć świeżość pióra młodego pisarza. Klimat przypomina mi nieco Mastertona oraz Kinga zmiksowanych w jedno, pozbawionego wad i podniesionego do potęgi trzeciej. Nigdy nie sądziłam, że to powiem, ale te wczesne opowiadania Orbitowskiego porządnie zatrzęsły czołówką moich ulubionych książek. Czuje się mocno zaskoczona. Koncepty na opowiadania są świeże i niebanalne. Nie oszukujmy się, krótka forma jest znacznie bardziej wymagająca niż długa. Tutaj na kilkunastu, kilkudziesięciu stronach trzeba stworzyć historię, bohaterów i akcje. Jest to trudne. Kiedyś próbowałam pisać miniatury literackie na maksymalnie jedną stronę i wiem, jak wymagające to jest dla autora. Aż ręka świerzbi, żeby polecieć z rozmachem na jeszcze kilka stron. Najbardziej cieszy mnie to, że w końcu trafiłam na polskiego autora, który świetnie zastępuje w literaturze grozy specyficzny klimat amerykańskich miasteczek, gdzie zazwyczaj dzieje się akcja podobnych historii. Tutaj mamy Polskę pełną gębą i gra to świetnie. Aż można się zdziwić, że to działa. Brawa za odwagę i wielki talent do tworzenia historii. Przepadłam w nich. Na długo pozostaną w mojej pamięci. Ukazuje problemy współczesnego świata na naszym swojskim poletku, jednocześnie tworząc w światowej jakości. Każda z 480 stron sprawiała wielką przyjemność czytania.

Polecam zdecydowanie każdemu. Mnie było wstyd, że wcześniej nie znałam tak dobrego autora - Paszport należał się zdecydowanie i zasłużenie. 

,, - Rodzice mojego kumpla, mniejsza o imię, byli najuczciwszymi ludźmi pod słońcem. Nie dawali i nie brali łapówek, nie pisali donosów, płacili podatki w głębokim przekonaniu, że tak trzeba. Żyli skromnie, nie biednie, skromnie po prostu. Skromnie, ale uczciwie. Ładnie to brzmi, prawda? Ten ich chłopak podrósł na tyle, że chciał zacząć żyć normalnie, na własny rachunek. Nagle okazało się, że nie ma jak go wypchnąć w tę dorosłość, po prostu brak środków na mieszkanie, choćby na pierwszą ratę. Na dobrą pracę też nie miał szans, takie rzeczy załatwia się tutaj za kopertę, a rodzice na koperty mieli alergię. Więc chłopina zaczął kombinować, zrobił jeden przekręt, drugi, wyruchał paru kumpli i ma wszystko, co chce. A rodzice pozostali uczciwymi ludźmi. - Gwałtownie wciągnął powietrze, jakby właśnie wynurzył się z wody. - Kolejny przykład: mój inny kumpel, też prawy człowiek. Ma jedną dziewczynę od szkoły średniej, pracuje na uczelni, niedawno obronił doktorat. Nigdy nie wziął łapówki ani nie chwycił studentki za tyłek. Jest wzorem uczciwości. Jego stary natomiast to oszust grubego kalibru. Przekręcał ludzi na lewych biurach turystycznych, obligacjach, akcjach, komputerach, gdzie tylko mógł, nawet nie chcę myśleć, na czym jeszcze. Ale syna ochronił przed podobnym losem. Zapewnił warunki do nauki. Kupił mieszkanie. Dopłacał, gdy ten tyrał za grosze na uczelni. Stworzył akwarium uczciwości. - Zgasił papierosa na ścianie. Renia wciąż obmywała czoło Deodora, ale co chwilę zerkała na Farmazona. - Mówię to tylko po to, żebyś zrozumiała, że na każdego uczciwego człowieka pracuje sztab kutasów bez sumień. Ich kurestwo pozwala niektórym na bycie uczciwym, choćby uczciwi nie mieli o tym pojęcia i tego nie chcieli. Pamiętaj o tym, Renatko." 

 

Link do opinii
Avatar użytkownika - bambi12
bambi12
Przeczytane:2016-04-07, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2016, Mam,

Przyznam się, że niezbyt lubię czytać opowiadania. Zatem pewnie zastanawiacie się dlaczego zdecydowałam się poznać powyższy zbiór. Otóż zżerała mnie od jakiegoś już czasu ciekawość co do początków twórczości Łukasza Orbitowskiego. Teraz autor zdobył rozgłos. Wiele mówi się na temat jego osoby i stworzonych przez niego utworów. Co i rusz otrzymuje kolejne nagrody literackie. Jednak były czasy (stosunkowo niedawno), że nikt o nim jeszcze nie słyszał. Wtedy to właśnie powstały opowiadania tworzące ten zbiór. Pierwotnie część z nich została wydana w 2006 roku przez wydawnictwo Editio. Obecna edycja zbioru został rozszerzona o kilka opowiadań, które powstały w zbliżonym czasie co tamte. W ten właśnie sposób po 10 latach powstał powyższy zlepek 11 utworów pod tytułem "Wigilijne psy i inne opowiadania".

Opowiadania autorstwa Łukasza Orbitowskiego można nazwać charakterystycznymi. O ich specyfice decyduje nie tylko styl autora (pełen czarnego humoru) ale także mariaż elementów grozy ze światem rzeczywistym. Powiem więcej - w utworach tych spotykać można wiele postaci nie z tego świata, które mają w sobie dość sporo cech ludzkich. I to przeraża. Dodatkowo nie można nie wspomnieć o tym, że pisarzowi tak długo udaje się wodzić czytelnika za nos jak mu się żywnie podoba. A w międzyczasie towarzyszy nam w wędrówce po Krakowie. Po drodze od czasu do czasu wspomina Gdańsk. Nie odwiedzimy tu jednak miejsc znanych z folderów turystycznych. Zapuszczamy się tam, gdzie diabeł mówi dobranoc. Świat widziany oczami Łukasza Orbitowskiego to kolaż obrazów z najgorszych koszmarów nocnych. A bohaterowie opowiadań podejmują tu kolejne nieudane próby wydostania się z kleszczy otaczającego ich zła.

Niby na pierwszy rzut oka utwory te nie są do siebie podobne. Jednak po jakimś czasie można dostrzec łączącą je specyficzną atmosferę czy sposób przekazu. W poszczególnych utworach powtarzają się także opisy wydarzeń i nie wiadomo czy to zabieg celowy autora czy to efekt braku jego doświadczenia w tworzeniu nowych historii. A trzeba dodać, że opowiadania nie są zbyt długie. Tytułowe "Wigilijne psy" (najbardziej obszerne) zajmuje tylko 82 strony. Dodatkowo warto zauważyć, że mimo że utworów jest tu aż 11 to wszystkie mają wydźwięk pesymistyczny. Pełno tu przemocy, lęku, smutku, biedy i... niedopowiedzeń. To właśnie te ostatnie sprawiły, że do końca lektury nie byłam pewna co autor tu wymyślił. Tak. Nie ma tu miejsca na nudę. Nie trafiłam tu na żadna, nieciekawą historię. Styl pisarza jest zrozumiały i często wulgarny. Autor używa tu często tonu krytycznego ale na szczęście nie moralizuje. Wspomnieć warto także o tym, że zakończenia tych utworów są dość zagadkowe. Można nawet chwilami odnieść wrażenie, jakby autor nie do końca wiedział w jaki finał je "ubrać".

Link do opinii
Avatar użytkownika - Tutka
Tutka
Przeczytane:2016-04-03, Ocena: 6, Przeczytałem,
Podoba mi się ten klimat grozy zepchniętej gdzieś w tło życia, codzienności, młodości. Ciekawa dawka opowieści, które pięknie obrazują świat dobrze wszystkim Polakom znany. Ta niezbyt spektakularna rzeczywistość jest doskonale ubarwiona strachem, zawiścią, toksycznymi relacjami między ludźmi i stosunkiem do siebie nawzajem. To świat, który dopiero po opisaniu go przez Łukasza Orbitowskiego staje się fascynujący.
Link do opinii
Avatar użytkownika - dobrerecenzjepl
dobrerecenzjepl
Przeczytane:2016-03-19, Ocena: 6, Przeczytałem,
Niewyjaśnione zabójstwa, tajemnicze zniknięcia i psy. Autor w swoim drugim wydaniu dopisał do wigilijnych psów inne, również ciekawe i bogate w drastyczne opisy opowieści. Pierwsze z kolejności jest opowiadanie o tramwaju. Pasażerowie nim podróżujący to zwykli szarzy ludzie. Jednak historia skupia się na ochroniarzu w średnim wieku, jego synu, który jest niepełnosprawny, studencie, nastolatku i na koniec starcu, który jak się później okazuje był kiedyś profesorem na bardzo prestiżowej uczelni. Staruszek codziennie przesiaduje przy oknie i czaka na przejeżdżający obok tramwaj, a następnie podnosi rękę, jakby do pozdrowienia kogoś. Następnie czterech bohaterów opowieści spotyka się prawie na końcu wagonu i rozmawiają ze sobą. Chwalą się co najlepiej lubią robić, a następnie to pokazują. Gdy widzą w oknie człowieka, który siedzi na ławce z podkulonymi nogami, to nie wiedzą co zrobić. Okazuje się, że tajemniczy człowiek jest codziennie widziany przez emerytowanego profesora. Tymczasem do tramwaju wsiada człowiek, który na swoim ciele nosi blizny, które szpecą każdy nawet najmniejszy kawałeczek jego skóry. Jest to mężczyzna, który stracił wszystko. Została mu tylko praca. Później wchodząc do tramwaju o niespotykanej nazwie „Kibel” siada na krześle, otwiera teczkę i zaskoczony stwierdza, że nie ma tam papierów potrzebnych mu do pracy, lecz za to jest wielki błyszcząco groźnie kuchenny nóż. Jak zaczarowany przejeżdża po stali raz po raz palcami i patrzy jak narzędzie skrzy się w świetle dnia. Następne opowiadanie, które jak sądzi autor potrafi się obronić bez wstępu, to historia z wigilijnymi psami. Pewnego razu, kiedy jeszcze główny bohater był młody, to widział, jak jego ojciec brał małe psy, których nie dało się sprzedać do worka i wychodził z nimi na zewnątrz prosto do pobliskiej rzeki. Któregoś dnia mężczyzna nie powrócił i jak sądzi bohater utonął w rzece. Wraz z upływem lat mężczyzna wydoroślał, zmężniał, ożenił się i na końcu napisał książkę na której wzbogacił się do końca życia. Lecz w każdą wigilię Święta Bożego Narodzenia do jego domu powracało zawsze dwoje psów, które nieważne ile lat upłynęło nie starzały się. Książka napisana bardzo wyjątkowo. Być może jest to po części zasługa autora, ponieważ do każdej opowieści albo dodał część fantasy, albo ostrego kryminału. Lub po prostu wszystko to zmieszał ze sobą. Według mnie w tym wszystkim najbardziej rozczula moment w tramwaju, kiedy to ojciec niepełnosprawnego chłopca opiekuje się nim i uspokaja. Jednak na pewno nie można powiedzieć, że opowieści, w tym ta główna nie spodobały mi się. Czas spędzony przy tej książce nie uważam za zmarnowany i zachęcam do przeczytania jej. Ocena: 9/10 Polecamy, zespół dobrerecenzje.pl
Link do opinii
Avatar użytkownika - jeke5
jeke5
Przeczytane:2016-03-01, Przeczytałam,

Kiedy Łukasz Orbitowski został laureatem Paszportu Polityki 2015 za powieść ,,Inna dusza" wiedziałam, że muszę koniecznie poznać jego twórczość. Zaczęłam od zbioru wczesnych opowiadań pt.,,Wigilijne psy i inne opowieści", których drugie, uzupełniające wydanie ukazało się w 2016 roku, dziesięć lat po pierwszym wydaniu. 
Zbiór zawiera jedenaście opowiadań m.in. o rewizorze Płatku mordującym pasażerów pociągu; o niewyjaśnionych samobójstwach taksówkarzy, o drodze widzianej tylko przez nielicznych i znikających ludziach; o spalonym bloku z lokatorem; o szemranych interesach; o osiedlowych kumplach dręczących pijaka; o podróży do dziewczyny i inne.
Najbardziej podobały  mi się opowiadania ,,Wigilijne psy", ,,Nie umieraj przede mną" i ,,Droga do modlichy". Opowiadania są na różnym poziomie, jedne bardzo dobre, a niektóre słabsze. Miesza się w nich fantastyka z realizmem. Często opisy są naturalistyczne, prawdziwe, przerażające i czuć narastającą grozę. Czytając je miałam wrażenie, że ich akcja mogłaby się rozgrywać gdzieś na moim osiedlu i za chwilę czułam przerażenie, że to naprawdę dzieje się w tej chwili tylko ja nic o tym nie wiem, nie jestem świadoma, że np. na ostatnim piętrze bloku młodzi chłopcy wyrzucają przez balkon alkoholika dla zabawy. Zwyczajność może być przerażająca. Każdy z bohaterów jest inny, nie ma schematów, ale każde opowiadanie ukazuje szary wycinek jakiejś polskiej rzeczywistości i to moim zdaniem jest łącznik całego zbioru.Opowieści są dopracowane i choć pisał je wtedy debiutant, to widać w nich wielki potencjał twórczy. 
,,Wigilijne psy i inne opowieści" to drapieżne, młodzieńcze, prawdziwe i budzące lęk opowiadania zabarwione szczyptą grozy i fantastyki. Cieszę się, że zaczęłam poznawać twórczość Łukasza Orbitowskiego od początkowych utworów, które napisał w młodym wieku. Z pewnością poznam teraz jego późniejsze powieści, by sprawdzić jak rozwinął swój talent pisarski.Opowiadania polecam wymagającym czytelnikom:)

Link do opinii
Avatar użytkownika - wkp
wkp
Przeczytane:2016-02-12, Ocena: 4, Przeczytałem, Mam,
WŚCIEKŁE PSY Od dnia, w którym po raz pierwszy wydano ,,Wigilijne psy", trzeci w karierze Orbitowskiego zbiór opowiadań, mija w tym roku jedenaście lat. Przez tan czas początkujący wtedy autor nie tylko zyskał popularność, ale także i uznanie krytyków, czego zwieńczeniem było przyznanie mu właśnie ,,Paszportu Polityki". Wydawnictwo SQN zaś zdecydowało się przypomnieć nam ,,Wigilijne psy" w nowym poprawionym i nieco rozbudowanym wydaniu. I trzeba przyznać, że jest po co sięgnąć. Ten zbiór jest jak opowiadanie, któremu zawdzięcza swój tytuł. W ,,Wigilijnych psach" ojciec bohatera pewnego dnia pakuje do worka nadprogramowe szczeniaki, te, których nie udało mu się rozdać, żeby utopić je w pobliskim nurcie. Jeszcze obiecuje synowi porozmawiać z nim po powrocie, nie wraca już jednak, woda porywa go, jak psy, które chciał uśmiercić, ciało zaś pozostaje nieodnalezione. I podobnie jest z całą książką. Orbitowski niby ojciec bohatera, wrzuca do worka swoje wczesne prace i idzie z nimi do czytelników. Straszyć, przestrzegać, porwać niczym spieniona wodna kipiel i cisnąć tam, gdzie nie spodziewali się znaleźć, oferując tajemnicę, grozę i prostą, polską codzienność podane charakterystycznym dla niego językiem. Opowiadania Orbitowskiego pod pewnymi względami przypominają krótkie formy Stephena Kinga. Przenoszenie dawnej grozy na nowe grunty i w nowe czasy czy rozłożenie akcentów przypominają Króla Horroru. To, co przede wszystkim rządzi w owych tekstach to normalność. Polska codzienność. Fantastyka czy też groza schodzą jakby na dalszy plan, a jednak są cały czas obecne. Czuć je w nastroju wypełniającym strony, w bohaterach, wreszcie w samym klimacie, który niezależnie od tego czy akcja rozgrywa się w środku nocy czy przy słońcu w zenicie, zawsze jest duszny, przytłumiony. Niby jest światło, ale panuje półmrok. Jak w amatorskim filmie porno nakręconym gdzieś w starej piwnicy - skojarzenie nie pozbawione słuszności, skoro Orbitowski o seksie (choć nie samym akcie) pisze nader często. I nader często używa także wulgaryzmów, ale wulgaryzmów uzasadnionych, pasujących do całości. Od nowych opowiadań, jakie autor wypuścił na rynek w ostatnim czasie, ,,Wigilijne psy" różni niewiele. Powstały z ręki młodego buntownika, są zadziorne, czasem nieokrzesane, ale już z własnym stylem i charakterem. To trochę takie wściekłe psy. Gryzące, ale nadające się doskonale na towarzyszy. Ciekawie poprowadzone, czasem nieco tylko dające odczuć, że wyszły spod ręki debiutanta niemal (otwierający, przypominający ,,Nocny pociąg z mięsem" tekst), znakomicie napisane, wciągające, intrygujące i przekonujące, że warto Orbitowskiego poznać. Sięgnijcie więc koniecznie, jeśli lubicie dobrą, swojską fantastyką. Zbiór w księgarniach pojawi się już 17 lutego, a dla wszystkich, którzy zakupią powieść wydawca przygotował ciekawy bonus - dodatkowe opowiadanie w wersji cyfrowej. Polecam. Recenzja opublikowana także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/02/12/wigilijne-psy-i-inne-opowiesci-lukasz-orbitowski/
Link do opinii
Avatar użytkownika - joseheim
joseheim
Przeczytane:2020-04-23, Ocena: 3, Przeczytałem, Mam, 52 książki 2020,

Zbiór opowiadań ogólnie... dobry. Jak to w antologii, teksty są trochę nierówne. Większość spłynęła po mnie właściwie bez żadnych refleksji, niektórych rzeczy zwyczajnie nie zrozumiałam (np. zachowań bohaterów - choćby w ostatnim zachowanie głównego bohatera jest dla mnie kompletnie nieracjonalne - czy nagle cudownie wyciąganych przez nich nie wiadomo z czego wniosków), niektóre mnie znużyły, niektóre zaskoczyły ciekawymi pomysłami niezależnie od sposobu ich realizacji, a tak naprawdę właściwie bez zastrzeżeń podobał mi się tylko "Lombard". Nie żałuję czasu poświęconego na czytanie, mimo że zbiór jest dość pękaty, ale w żadnym wypadku nie jest to lektura obowiązkowa.

Link do opinii
Avatar użytkownika - ewaboruch
ewaboruch
Przeczytane:2019-04-09, Ocena: 4, Przeczytałam, 52 książki 2019,
Avatar użytkownika - edytka222
edytka222
Przeczytane:2014-07-24, Ocena: 6, Przeczytałam, Mam, Literatura polska,
Inne książki autora
Nim przyjdą słonie
Łukasz Orbitowski0
Okładka ksiązki - Nim przyjdą słonie

Pewnego dnia w życiu Maksa zaszła wielka zmiana - dowiedział się, że będzie miał rodzeństwo, a nowa siostrzyczka lub braciszek zamieszka w pokoju razem...

Inna dusza
Łukasz Orbitowski0
Okładka ksiązki - Inna dusza

Miasto. Zniszczone, obdrapane i brudne kamienice. Zmęczeni ludzie w ubłoconych, wiecznie spóźnionych i zatłoczonych autobusach. Przygnębienie i pustka...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Fałszywa królowa
Mateusz Fogt
Fałszywa królowa
Zagraj ze mną miłość
Robert D. Fijałkowski ;
Zagraj ze mną miłość
Między nami jest Śmierć
Patryk Żelazny
Między nami jest Śmierć
Ktoś tak blisko
Wojciech Wolnicki (W. & W. Gregory)
Ktoś tak blisko
Serce nie siwieje
Hanna Bilińska-Stecyszyn ;
Serce nie siwieje
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy