Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 2013-02-21
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 464
Recepta na dobry kryminał wydaje się niezwykle prosta: wciągająca akcja, ciekawy bohater i przykuwająca uwagę zagadka. Tych wszystkich trzech składników zabrakło niestety w powieści „Wszędzie śnieg”, zaskakująco nudnej i bezbarwnej pomimo bardzo obiecującego pomysłu.
Główną bohaterką jest Hannah Griffin, doświadczony pracownik laboratorium kryminalistycznego, żona i matka. Zwyczajna kobieta o niezwykłej przeszłości: córka kobiety będącej ucieleśnieniem czystego zła. Hannah, jako dziecko przeżyła pożar rodzinnej farmy i śmierć swoich braci, okazało się jednak, że utrata domu i rodziny, to zaledwie początek horroru. Zwłoki kobiety znalezione w zgliszczach okazują się nie należeć do matki dziewczynki, co gorsza okazują się nie być jedynymi, jakie znajduje policja. Znaleziono jeszcze siedemnaście ciał pomordowanych mężczyzn, wszystkich zamordowano i okaleczono w ten sam sposób. Okazuje się, że matka Griffin zajmowała się nie tylko pieczeniem ciastek dla swoich dzieci…
Mimo upływu dwudziestu lat bohaterka nadal ma koszmary, w napotkanych kobietach uparcie szuka swojej matki, nie potrafiąc sobie poradzić z odrzuceniem i setką wątpliwości, jakie nią targają. Ułożenie sobie normalnego życia, pomimo piętna „córki morderczyni”, to zadanie ciężkie, ale wydaje się, że bohaterce się udało. Jednakże przełom następuje w dniu, gdy otrzymuje wiadomość „Twoja matka dzwoniła” i Griffin będzie musiała stawić czoła koszmarom z przeszłości. Opowieść podzielona została na trzy części: w pierwszej poznajemy codzienność bohaterki, druga składa się z retrospekcji dotyczących pożaru i jego następstw, ostatnia to dochodzenie do prawdy i finał.
Pomysł na fabułę był jak najbardziej zacny, niestety wykonanie jest zdecydowanie gorsze. Całość aż prosi się o przynajmniej jedno wielokrotnie złożone zdanie, którego czytelnik nie uświadczy w całej powieści, naszpikowanej truizmami i banalnymi kwestiami. Nie udało się także autorowi wykreować wiarygodnych bohaterów, żadna z postaci nie przykuwa uwagi na dłużej. Nawet postać matki, seryjnej morderczyni, jest nieciekawa i zarysowana pobieżnie: papierowa morderczyni w równie papierowym świecie.
Wygłaszające frazesy figury nie są w żaden sposób zdolne przekonać czytelnika, by sekundował ich działaniom i zdobył się na coś więcej, niż leniwe wertowanie stron w nadziei na znalezienie czegoś, co przykuło by jego uwagę na dłużej. Niestety, wszystko to prowadzi do finału nie będącego niczym więcej, jak rozczarowaniem. A sama książka dołącza do grona tych przeczytanych i szybko zapomnianych.
http://ksigarz-sprzedawca.blogspot.com/
Twarz zabójcy wygląda równie znajomo, jak własna... Za pierwszym razem poszło łatwo. Nikt nigdy nie podejrzewał, że ofiarę zamordowano....
Dwie kobiety mają obsesję na punkcie najsłynniejszego amerykańskiego mordercy, Teda Bundy’ego. Jedna jest policjantką, której siostra mogła...