Achilles, syn okrutnej boginki morskiej Tetydy i legendarnego króla Peleusa, jest silny, zwinny i piękny - nikt nie jest w stanie oprzeć się jego urokowi. Patroklos jest nieudacznikiem, młodym księciem skazanym na wygnanie z rodzinnego pałacu za zabicie rówieśnika. Los sprawia, że się poznają i budują nierozerwalną uczuciową więź, narażając się na gniew bogów.Centaur Chiron szkoli ich w sztukach walki oraz medycynie, lecz gdy nadchodzi wieść o porwaniu Heleny Spartańskiej przez Parysa , księcia Troi, wszyscy bohaterowie Grecji zostają wezwani na wyprawę przeciw temu bogatemu miastu. Achilles nie chce walczyć, ale kuszony obietnicą wiecznej chwały rusza na wojnę, a wraz z nim Patroklos, rozdarty między miłością i lękiem o przyjaciela. Jeszcze nie wiedzą, że okrutne Parki poddadzą ich wielkiej próbie i zażądają strasznej ofiary.
Frapujące, ryzykowne, mistyczne. Bettany Hughes
Nowatorska, zmysłowa, podnosząca na duchu, inna. Przemówi do czytelników w każdym wieku. Joanna Trollope, przewodnicząca jury nagrody literackiej Orange Prize 2012
Oryginalna, błyskotliwa, i w swej własnej klasie ... niesamowicie porywająca lektura. Independent on Sunday
Wartka, autentyczna, dająca prawdziwą radość czytania... Znaczące osiągnięcie. USA Today
Mocna, niebanalna i pięknie, z pasją napisana. Boston Globe
Urzekająca... Niesie prawdziwą mądrość i smak starożytności. The Times
Trzymająca w napięciu i ekscytująca... Piękna rzecz. Washington Post
MADELINE MILLER ukończyła filologię klasyczną na Uniwersytecie Browna i od kilkunastu lat uczy łaciny i greki. Studiowała też w School of Drama w Yale, specjalizując się w adaptacji klasyki dla współczesnego teatru. Achilles jest jej pierwszą powieścią, za którą uhonorowano ją Orange Prize.
Wydawnictwo: Burda Książki
Data wydania: 2014-03-19
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
Liczba stron: 395
Tytuł oryginału: The Song of Achilles
Język oryginału: angielski
Tłumaczenie: Szczepańska Urszula
Wyobraź sobie, że leżysz w cieniu rozłożystych drzew oliwnych, słońce przedziera się przez listki i przyjemnie łaskocze cię w twarz. Jest leniwie, odpoczywasz zajadając słodkie figi, aż klei ci się broda od ich soku. Nie przejmujesz się tym, leżysz, bo przecież jest tak błogo. Wilgotna bryza znad morza Egejskiego przypomina gdzie się znajdujesz i jest ci z tym jeszcze lepiej. A potem otwierasz oczy i widzisz miasto, hałaśliwe, brudne i nieprzyjemne. Fasada raju rozsypuje się przez ten jeden szczegół. Tak też jest z powieścią „Achilles. W pułapce przeznaczenia.”
Więcej: http://gesiepioroo.blogspot.com/2018/03/achilles-w-puapce-przeznaczenia-cudowna.html
Nie spotykam się często z książkami, które są lekkie, przyjemne, a przy tym nie wywolują uczucia zażenowania. "Pieśń o Achillesie" jest właśnie taka. Nawet po naukce, czy cięższym dniu nie miałam problemu, żeby do niej usiąść i spędzić z nią resztę wieczoru. Miło też było przypomnieć sobie trochę więcej z mitologii. Zapamiętam ją bardzo pozytywnie.
„Pieśń o Achillesie” to powieść dla czytelników kochających literaturę piękną, retellingi i starożytną Grecję. Madeline Miller stworzyła głęboko zapadającą w pamięć, wzruszającą opowieść o jednym z najsłynniejszym herosów, miłości jego życia i tragicznym przeznaczeniu, od którego nie ma ucieczki.
Jeśli jesteście fanami mitologii greckiej na pewno słyszeliście o Achillesie – synu króla Peleusa i nereidy Tetydy, któremu przeznaczone było żyć długo i być zapomnianym lub umrzeć młodo, zdobywając chwałę. Opowieść Madeline Miller skupia się na przedstawieniu losów tego niezwykłego herosa, który zasłynął walecznością w wojnie trojańskiej, z perspektywy Patroklosa – wiernego towarzysza bohatera i zarazem najważniejszej osoby w jego życiu.
Kim jest Patroklos? To narrator tej opowieści, syn króla Menajtiosa, który z powodu zbrodni zostaje wygnany i trafia na dwór króla Peleusa, gdzie rozpoczyna szkolenie wojskowe i spotyka wspaniałego półboga, którego podziwiał od chwili, kiedy kilka lat wcześniej zobaczył go na organizowanych przez ojca zawodach. Achilles jest tym wszystkim, czym Patroklos nie jest – jest ideałem, ukochanym synem swoich rodziców, chłopcem podziwianym i kochanym przez rówieśników, wybitnym, doskonale zbudowanym sportowcem i wojownikiem oraz wspaniałym muzykiem. Pewnego dnia to właśnie ten złoty chłopiec odnajduje odrzuconego przez towarzyszy szkolenia Patroklosa i ratuje go od kary za opuszczenie treningu, tego dnia młody książę wybiera go również na swojego zaprzysiężonego towarzysza broni. W ten oto sposób rozpoczyna się historia dwójki chłopców, których połączyła przyjaźń, a następnie miłość.
„Pieśń o Achillesie” jest pięknie napisaną, spokojną opowieścią, która bardzo wiernie odwzorowuje losy bohaterów przedstawione w mitologii i Iliadzie. Madeline Miller w swoim utworze skupiła się na przedstawieniu relacji, która połączyła dwójkę mitycznych postaci. Relacji, która w ogromnym stopniu wpłynęła na losy obu mężczyzn, doprowadzając ich pod mury Troi.
Doskonale znam historię Achillesa, a jednak amerykańskiej autorce udało się mnie zaskoczyć – nie chodzi tu o wydarzenia, a raczej o sposób w jaki została zinterpretowana i przedstawiona historia Achillesa. Jestem pod ogromnym wrażeniem umiejętności pisarskich Miller i tego, w jaki sposób wykorzystuje i uzupełnia historie znane z mitów. Bardzo ciekawym, choć niezbyt rozbudowanym był na przykład w tej powieści poboczny wątek matki Achillesa Tetydy – zdradzonej przez bogów nereidy, która za wszelką cenę próbowała chronić syna, nawet jeśli oznaczało to usunięcie z jego życia Petroklosa. Choć Tetyda wydaje się w tej powieści grać rolę jednego z czarnych charakterów, to jest to dla mnie niewątpliwie intrygująca postać.
„Pieśń o Achillesie” jest powieścią, która mnie zauroczyła, a jej finał wzruszył do łez, choć od pierwszej strony wiedziałam, jaki los czeka głównych bohaterów. Uważam, że Madeline Miller ma niewątpliwy talent do tworzenia poruszających opowieści oraz kreowania nietuzinkowych, trójwymiarowych bohaterów, którzy podbijają serca czytelników.
Jeśli kochacie mitologię, jesteście fanami literatury pięknej, to naprawdę gorąco zachęcam Was do sięgnięcia po „Pieśń o Achillesie” a także po „Kirke” – to cudownie napisane książki, które pozwolą Wam na nowo odkryć dobrze znanych Wam bohaterów i ich historie. Jeśli z mitologią nigdy nie było Wam po drodze, też zachęcam Was do czytania Miller. Sądzę, że czytelnicy, którzy nie przepadali za greckimi mitami również mogą ulec urokowi tych książek i pokochać te cudowne i wartościowe opowieści.
To jedna z najpiękniejszych książek jakie czytałam. Prowadzenie narracji z perspektywy Patroklosa było strzałem w dziesiątkę. Powieść zawiera urzekające opisy, ma swój klimat i jest źródłem wielu chwytających za serce cytatów. Jestem pełna podziwu dla wyobraźni autorki i jej zaangażowania w powstanie dzieła. Miller trzyma się faktów, a to co dodaje wciąż sprawia wrażenie, że w istocie działo się tak jak to opisała. Nie próbuje zbytnio wyolbrzymiać, koloryzować i przesadzać. Historia jest prowadzona w taki sposób, że można się w nią wczuć i przyjąć, że rzeczywiście takie wydarzenia miały miejsce i odbywały się one dokładnie tak jak opisała to Miller. Nie czułam fałszu w żadnym z bohaterów i rozumiałam ich motywy. Pomocny w czytaniu był słowniczek postaci umieszczony na początku. Szczególnie, że nie zapomniano o roli bogów w wojnie trojańskiej, a najlepszym na to przykładem jest potyczka Patroklosa i Apolla. Zawiedziona jestem jedynie polskim przykładem tytułu i okładką, które pozbawiają książki tej delikatności, poetyckości i wrażliwości, w przeciwieństwie do tego jak prezentuje się oryginał. Gdyby nie zarys fabuły i zasłyszane wcześniej niezwykle zachęcające i pochlebiające opinie, nie wiem czy sięgnęłabym po tę pozycję w polskim wydaniu. Byłaby to jednak nieodżałowana strata, ponieważ to jedna z nielicznych książek, które aż tak bardzo wstrząsnęły mną emocjonalnie.
W domu Heliosa, boga słońca i najpotężniejszego z tytanów, rodzi się córka. Kirke jest dziwnym dzieckiem – nie tak potężnym jak ojciec...
Nawet najdoskonalsze istoty nade wszystko pragną wolności. Posąg z marmuru - kobieta - żona - matka - wolny duch - Galatea. Madeline Miller, laureatka...
Rozpoznałbym go po dotyku, po samym zapachu; poznałbym go na ślepo po tym, jak oddycha i jak stawia kroki. Poznałbym go w śmierci, na końcu świata.
Więcej