Minął już spory kawał czasu odkąd czytałam inną książkę Corinne Hofmann- Afryka moja miłość. Wówczas autorka opisywała, jak wraz z córką Napirai udaję się w podróż do Kenii, by córka mogła się spotkać z ojcem Lketingą, Masajem z Kenii.
Skoro zaczęłam od końca relacji Corinne- Lketinga, to czułam potrzebę, by zapoznać się, jak to się stało, że Corinne miała męża Kenijczyka. Chciałam wiedzieć, jak go poznała? Co ją skłoniło, do wyjścia za człowieka, który jest wychowany w zupełnie innym społeczeństwie społeczno- obyczajowym? Ale przede wszystkim, dlaczego małżeństwo z Lketingą zakończyło się fiaskiem?
I tak oto, pozycja Biała Masajka zaczyna się w momencie, gdy 28-letnia Corinne Hofmann wraz ze sowim chłopakiem odwiedza Kenie. Już pierwszego dnia na jej drodze staje Masaj- Lketinga. Strzała Amora trafia tę młodą kobietę prosto w serce. Bohaterka nie jest w stanie już o niczym innym myśleć, jak o tym tajemniczym Afrykaninie. Od tej pory za wszelką cenę (np. wydostanie Masaja z więzienie) pragnie spotykać się z nim jak najczęściej. Zaczyna coś między nimi iskrzyć.
Tymczasem kończy się pobyt Corinne w Kenii. Tak po powrocie, kobieta postanawia porzucić całe dotychczasowe życie i wraca do Kenii, by odnaleźć miłość swojego życia.
Po wielu perypetiach i kłopotach dochodzi do ślubu Szwajcarki i Masaja, a na świat przychodzi ich córka- Napirai. Jednak wyobrażenia Corinne mijają się z okrutną rzeczywistością. Tu kultura jest inna. Większość mieszkańców nie umie czytać i pisać. Warunki sanitarne też dalece odbiegają od normy. Corinne musi się przyzwyczaić do potraw wyłącznie mięsnych, co skutkuje chorobą, a nawet malarią.
Corinne musi się także zmierzyć z tradycją, dotyczącą wydania młodych dziewcząt za mąż oraz wielożeństwem. Jest jej trudno się dostosować do nowej sytuacji, i jako Europejka próbuje coś zmienić, ucywilizować sąsiadów. Otwiera ona sklep, dyskotekę, ale jako żona wojownika musi się liczyć z oporem męża. Lketinga nie lubi, gdy żona jest zbyt samodzielna i decyduje w kwestiach interesów. Próbuje Corinne tłamsić, ta stawia opór, lecz wie, że jeśli postanowi odejść od męża, ten zatrzyma przy sobie Napirai.....
Gdyby była to powieść, a nie wspomnienia wydarzeń autentycznych, to cisnęłabym książką w kąt. Dlaczego? Gdyż opisy , przede wszystkim te z początku romansu Corinne z Lketingą wydawałyby mnie się takie naciągane, nierealistyczne . Zostały one napisane takim wydumanym językiem. Te zachwyty, które wypowiada autorka są przejawem naiwności i beztroski. Mimo, że pisarka zbliżała się do wieku, w którym przynajmniej kobiecie wypada się wykazać jakimś rozeznaniem świata i nie uleganiem impulsom, to jednak Corinne zachowuje się nieodpowiedzialnie. Przecież nie wiedziała nic o kulturze, obyczajach Kenijczyków. Powierzyła swoje życie obcym, nieznajomym ludziom. Ja bym tak nie potrafiła.
Książka ma wady i zalety. Zaletą jest, że ta książka opisuje prawdziwe wydarzenia i pisarka emocjonalnie podchodzi do swoich zwierzeń. Corinne Hofmann sama opowiada swoją historię. Także to, że książkę czyta się błyskawicznie. Za wadę uznaje brak wzmianki o postawie rodziców Corinne. Ciekawi mnie, jak oni zapatrywali się na kosmiczny pomysł córki? Czy nie oponowali? Nie próbowali odwieść córki od dziwnego pomysłu? Czemu nie odwiedzili córki w Afryce, by poznać jej afrykańskiego męża?
Biała Masajka jest zdecydowanie lepsza od Afryki moja miłość i czytało mnie się ją przyjemniej. Więc jeśli lubisz poczytać o wydarzeniach autentycznych, o miłości, która nie jest dana raz na zawsze, o zderzeniach kulturowych , to być może przypadnie ci ona do gustu.
Wydawnictwo: Świat Książki
Data wydania: 2012-08-09
Kategoria: Literatura faktu, reportaż
ISBN:
Liczba stron: 304
Tytuł oryginału: Die Weisse Massai
Język oryginału: niemiecki
Tłumaczenie: Dariusz Muszer
Dodał/a opinię:
figlarna24
Kolejna opowieść Corinne Hofmann - "Białej Masajki" szwajcarskiego pochodzenia. Tym razem dotyczy pieszej wyprawy po namibijskiej krainie Koko oraz wizyty...
Wielki bestseller. Opowiedziana w trzech częściach, autobiograficzna historia miłości Szwajcarki i Masaja z Kenii. Para spędziła niezwykłe cztery lata...