Podczas ostatniej wizyty w bibliotece na półce zauważyłam książkę właśnie o Deweyu. Sama nie wiem, dlaczego zabrałam ją do domu, bo kociarą na pewno nie jestem. Myślę, że przekonał mnie opis z okładki i sama okładka oraz fakt, że historia wydarzyła się na prawdę.
W najzimniejszy dzień w roku, w metalowej skrzyni znaleziony został mały, bezbronny kot. Dyrektorka biblioteki w Spencer - Vicki Myron postanawia zaopiekować się zwierzakiem. Dewey na stałe zadomawia się w bibliotece.
Historia wydaje się dosyć błaha, prosta, ale to tylko pozory. To tak naprawdę bardzo ciepła i wzruszająca książka. Oprócz losów Deweya mamy okazję poznać życie jego opiekunki - Vicky Myron. Nie ukrywam, że kilka razy łzy się na mojej twarzy pojawiły. Dla wielbicieli kotów to książka obowiązkowa. Być może Wasz pupil ma coś wspólnego z Deweyem.
Ta książka zmieniła znacząco moje patrzenie na koty, bo zwierzęta te wydawały mi się niewierne, kojarzyły z ciągłymi ucieczkami z domu i bezmyślnością. Po tej powieści moje myślenie zmieniło się.
Książka na pewno warta przeczytania, ale wydaje mi się, że kociarzom bardziej przypadnie do gustu, bo Dewey jest tak naprawdę głównym bohaterem i właściwie to wszystko skupia się na nim, a życie bibliotekarki, jej rodziny i innych mieszkańców to tylko tło.
Informacje dodatkowe o Dewey. Wielki kot w małym mieście :
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2008-08-21
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
978-83-240-1012-7
Liczba stron: 280
Dodał/a opinię:
agnik66
Sprawdzam ceny dla ciebie ...