Ostatnio interesuję się Wielką Brytanią z czasów epoki wiktoriańskiej. Zaczęło się od lektury fantastycznych powieści sióstr Bronte, które niesamowicie opisują ten okres. Z niecierpliwością czekałam więc na wydanie przez Wydawnictwo Zysk i S-ka dzienników Francisa Kilverta. Podobno są one bardzo znane i uważane za wybitne, jednak ja po raz pierwszy usłyszałam o nich dopiero niedawno, przeglądając zapowiedzi wydawnicze. Zaciekawiły mnie głównie ze względu na lata, w jakich były pisane.
Francis Kilvert był anglikańskim pastorem. Urodził się w 1940 roku a dzienniki zaczął pisać w wieku prawie trzydziestu lat. Zapiski prowadził w latach 1870-1879. W książce umieszczono tylko część notatek, wybranych z kilkutomowych dzienników Kilverta. Wybór został wydany za zgodą bratanka autora, pana T. Percevala Smitha. Okazało się, że żyje wielu krewnych, potomków rodziny Kilverta, chociaż sam Francis Kilvert umarł bezdzietny. To bardzo smutne, ale już ze wstępu można się dowiedzieć, że dziennik się urywa w 1879 roku, bo Kilvert umarł zaraz po swoim miesiącu miodowym.
Dzienniki są bardzo różne. Najczęściej chyba autor zachwyca się przyrodą, zachodami słońca, widokami. Opisuje też bardzo proste rzeczy które mu się przydarzyły, na przykład gdzie był i z kim, co jadł albo co ciekawego usłyszał o różnych osobach z sąsiedztwa. Czasami zachwycał się pięknymi dziewczętami, zwłaszcza swoimi uczennicami i pięknie je opisywał. Zapisywał też niesamowite historie z przeszłości, które opowiadali mu znajomi. Niektóre z tych opowieści są straszne, na przykład o samobójstwie pewnego staruszka.
Dużo miejsca zajmują opowieści o uroczystościach albo obyczajach. Na przykład o przystrajaniu grobów albo o pogrzebie krewnej Kilverta. Są też krótkie zapiski o drobnych wydarzeniach, które pokazują codzienność wiejską tamtych czasów. Między innymi dotyczące gotowania albo pijaństwa wśród mężczyzn. Opisał na przykład scenę, gdy córka ciągnie wieczorem pijanego ojca do domu. Kilverta bardzo to denerwowało.
Pisał też o budowie, jaką prowadzili w okolicy mnisi. Mnisi byli trochę dziwni, ale wydali mi się sympatyczni, choć nie mieli lekko. Cały czas pracownicy ich oszukiwali i okradali, a ludzie mieszkający w tamtych stronach nie przepadali za nimi, dokuczali im.
Bardzo ciekawe jest to, że Francis Kilvert, choć był duchownym, miał wiele kochanek. Tak pisze w dzienniku. Ja wiem, że pastorzy mogą mieć żony, ale to i tak trochę dziwne, myślałam że duchowni, szczególnie w tamtych czasach, raczej nie byli bardzo rozwiąźli. Kilvert bardzo lubił ładne dziewczęta, często o nich pisał. Co chwilę w jego notatkach jest mowa o jakiejś ślicznej dziewczynie, albo o kobiecie, która kiedyś musiała być piękna według niego. Zaskoczyło mnie też, że pastor dużo czasu poświęca na jakieś podróże i pikniki w grupie przyjaciół.
Dziennik 1870-1879 Francisa Kilverta to bardzo ciekawa lektura. Można się z niej dowiedzieć więcej na temat codzienności wiejskiej wiktoriańskiej Anglii, niż z jakiejkolwiek innej książki. Dziennik jest pisany niemal jak powieść, przynajmniej w tych miejscach, gdzie autor opisuje przyrodę. Język Kilverta jest piękny, można się od niego uczyć prowadzenia dziennika. To będzie jedna z moich ulubionych książek.
Informacje dodatkowe o Dziennik 1870-1879:
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data wydania: 2016-02-22
Kategoria: Biografie, wspomnienia, listy
ISBN:
978-83-7785-453-2
Liczba stron: 444
Dodał/a opinię:
Dizzy
Sprawdzam ceny dla ciebie ...