,,Na ulicy przed domem leżał kot z białym kołnierzykiem, ni to grzejąc się w słońcu, ni to raczej jednak nie żyjąc." Tak zaczyna się ostatnia powieść Masłowskiej, którą od fantastycznej debiutanckiej ,,Wojny polsko-ruskie" niezmiennie uwielbiam czytać, bawiąc się, jak kiedyś przy lekturze Gombrowicza, kapitalną łamaną frazą, stylem bliskim mowie ojczystej zasłyszanej w knajpie, na ulicy, czy przysłowiowym tramwaju, ale dodatkowo wspaniale jeszcze podkręconym, inkrustowanym neologizmami i łamańcami bezwstydnymi. Tym razem mamy podobnie, bardziej jednak dojrzale, cokolwiek to oznacza, może swobodę większą wynikającą z doświadczenia, ale też okupioną większą samoświadomością przesycona goryczą. Zmęczeniem materiału, które przebija we fragmentach, w który pojawia się Masłowska pisarka, niemal celebrytka. Główną osią dramaturgiczną są losy i perypetie niejakiej Fary, klasycznej współczesnej młodej siksy, skołowanej przez medialną papkę, intelektualnie wyjałowioną pornograficzną niby kulturę czerpiącą inspirację z quizów w yogalife, w istocie skrajnie zagubioną i tęskniącą za akceptację za wszelką cenę. To nie jest przyjemna lektura, choć z drogiej strony, dająca wiele frajdy każdemu, kto ceni sobie inteligentną zabawę z słowem, stylem i konwencją.
Informacje dodatkowe o Kochanie, zabiłam nasze koty:
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Data wydania: 2012-10-15
Kategoria: Literatura piękna
ISBN:
978-83-7392-393-5
Liczba stron: 160
Dodał/a opinię:
benioff
Sprawdzam ceny dla ciebie ...