Jedna z krakowskich księgarni skusiła mnie atrakcyjną ceną do zakupu tej książki. Zapowiadało się na prawdę nieźle. Połączenie obecnego Krakowa z tym historycznym i zręczne przemieszczanie się między jednym i drugim wiekiem. Kiedy zacząłem ją czytać na światło dzienne wyszła jeszcze jedna pozytywna część - genealogia. Pozytywna dla mnie, bo sam również od dłuższego czasu grzebie w przeszłości i układam drzewo genealogiczne.
Sama książka mnie jednak mocno rozczarowała. O ile krótkie fragmenty umiejscowione w roku 1900 czyta się bardzo przyjemnie (choć fabuły w nich nie ma żadnej) to już gros powieści osadzony w obecnych czasach jest po prostu nudny. Słaby wypadający sztucznie romans, dialogi w które nie da się uwierzyć i galeria bohaterów, którzy bardziej pasowaliby do szpitala psychiatrycznego niż do mieszkańców jakiegokolwiek miasta.
To na co najbardziej liczyłem, wydając 9,90 w księgarni to opis Krakowa w jakiś malowniczy sposób, przedstawianie go tak.... po literacku. Dostałem coś do bólu realnego, coś co widuję od urodzenia na własne oczy. Autorka zna Kraków bardzo dobrze. Tajemnicze przejście od zalewu nowohuckiego, przez dworek Matejki aż na Krzesławice (o którym mowa w tekście) jest tego dowodem. Sam będąc mieszkańcem Krakowa od blisko 30 lat, odkryłem tą trasę niedawno. Nie wiadomo jednak komu autorka chce ten Kraków przekazać. Przecież nie ludziom z innej części Polski. Dla niech te opisy zawarte w stronach "Wypadku..." będą suche, nieczytelne i zwyczajne. Może pisze to dla krakusów? Tutaj też zdecydowanie nie! Więc dla kogo?
Daje 2, bo genealogiczne poszukiwania no i oczywiście "mój" Kraków. Cała reszta (subiektywnie twierdząc) słaba.
Informacje dodatkowe o Wypadek na ulicy Starowiślnej:
Wydawnictwo: Replika
Data wydania: 2007-02-07
Kategoria: Obyczajowe
ISBN:
9788360383087
Liczba stron: 232
Dodał/a opinię:
Michał Zając
Sprawdzam ceny dla ciebie ...