Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2)

Ocena: 5 (4 głosów)
opis
Po drugą część Apokalipsy Z sięgnęłam zaraz po tym, jak odłożyłam na półkę część pierwszą, Początek końca. Już wcześniej, zanim w ogóle zagłębiłam się w lekturze trylogii pana Manela Loureiro, postanowiłam, że książki te przeczytam jedną po drugiej, wszystkie trzy tomy. Dzięki temu byłam, a raczej jestem - w chwili, gdy piszę te słowa, przeczytałam około sześćdziesięciu stron trzeciej części, Gniew sprawiedliwych - na bieżąco z fabułą i z bohaterami, z którymi zdążyłam się zżyć, w szczególności z jednym... Nie przedłużając, zobaczmy jak toczy się życie - i nieżycie - w postapokaliptycznym świecie. Czwórka ocalałych uciekła z martwej Europy. Naprawiony helikopter Wiktora pomaga im dostać się do ziemi obiecanej, na Wyspy Kanaryjskie, jedno z niewielu miejsc na Ziemi, gdzie ludzkość przetrwała i żyje w zorganizowanym społeczeństwie. Jednakże już w kilka minut po przybyciu na wyspy, bezimienny prawnik oraz rodzina zostają poddani miesięcznej kwarantannie. Po jej ukończeniu na własne oczy przekonują się, że to, co miało być rajem, okazuje się być piekłem na ziemi wcale nie gorszym od tego na kontynencie... Wymarzony raj, którym w moich myślach były Wyspy Kanaryjskie, złoty sen, dzięki któremu udało mi się przeżyć tyle ponurych miesięcy, po trochu odsłaniał swoją prawdziwą istotę: miejsca biednego i pogrążonego w beznadziei, miejsca oblężonego, gdzie przetrwać jest niełatwo. Apokalipsa Z. Mroczne dni zaczyna się dokładnie w miejscu, gdzie kończy się akcja pierwszego tomu trylogii. Czwórka, wróć, piątka ocalałych z opuszczonego szpitala: hiszpański prawnik - którego imię w dalszym ciągu pozostaje nieznane, Ukrainiec Wiktor Pritczenko, nastolatka Lucía oraz siostra Cecylia oraz kot Lukullus, udają się do jednej z ostatnich ostoi ludzkości, na Wyspy Kanaryjskie. Jednakże autor stwierdził, że w tak trudnych czasach nie ma mowy o zakończeniu w stylu żyli długo i szczęśliwie, nie lękając się więcej o swoje życie. Niestety nie, życie w postapokaliptycznym świecie, nieważne czy w miejscu oblężonym przez Nieumarłych, czy wśród innych ocalałych, jest niezwykle trudne, wymagające poświęceń na rzecz ogółu. Brakuje wszystkiego: jedzenia, podstawowych produktów codziennego użytku, ale i surowców energetycznych oraz lekarstw. Z tego też powodu organizowane są ekspedycje na kontynent, w celu zdobycia niezbędnego zaopatrzenia, by ludzkość nadal mogła sobie radzić... jakoś. A kto lepiej niż dwóch weteranów, którzy przeżyli niemalże rok na ziemi niczyjej, wśród tysięcy żywych trupów, nada się do misji, mającej na celu zdobycie lekarstw i odczynników niezbędnych do dalszego funkcjonowania szpitala? Można by rzec, że ocalali spadli z deszczu pod rynnę. Dano im chwilę czasu, by odpoczęli po przebytej trudnej podróży, by już w jakiś czas później złożyć im ofertę nie do odrzucenia. Dosłownie. Być może ludzkość już zawsze będzie musiała żyć na tym świecie razem z nimi, chyba że ich wcześniej wytępimy... lub oni pierwsi wytępią nas. Szczerze mówiąc spodziewałam się, że w drugiej części Apokalipsy Z będzie się coś dziać, ale nie spodziewałam, że ocalałych spotkają aż takie... przeszkody. Wiedziałam, że pan Loureiro nie będzie się zagłębiał w opisy (w miarę) spokojnego życia na Wyspach Kanaryjskich, lecz nie myślałam, że w grę wejdzie wysłanie Prita i prawnika jako ochotników na straceńczą misję. Niemalże zgrzytałam zębami w momentach, kiedy zrządzeniem losu wpakowano ich w całe to gówno i ciągle żyłam nadzieją, że nic im się nie stanie. Nie ze względu na bezimiennego, lecz ze względu na Prita, do którego zapałałam ogromną sympatią już od samego początku, kiedy pojawił się w Początku końca. Zdecydowanie jest to mój ulubiony bohater. Do fabuły Mrocznych dni doskonale pasują słowa, które przeczytałam w innej książce, również związanej z tematyką zombie, stwierdzające, że to nie trupów należy się obawiać, ale żywych. Idealnie wpasowują się one w akcję powieści. W świecie ogarniętym zombie apokalipsą często większe zagrożenie czeka na człowieka ze strony innego człowieka. Chciwość, żądza przetrwania czy też zwykła zazdrość - te cechy najmocniej dają o sobie znać w tak ekstremalnych warunkach. Jesteśmy wściekłymi bestiami, Basilio. (...) Rzucamy się jedni na drugich przy najmniejszej okazji i nic nie możemy na poradzić. Popatrz, nawet na tych pieprzonych wyspach... Co zrobili ocaleni, kiedy tylko się zorganizowali? Zaczęli się między sobą wybijać! Jesteśmy na krawędzi wojny domowej, jeśli wierzyć mediom! Te przeklęte potwory ukradły nam tę odrobinę ludzkich uczuć, jaka nam jeszcze pozostała... Autor pomyślał o swoich czytelnikach i na samym początku lektury drugiego tomu zobaczyć można "wprowadzenie", które streszcza wydarzenia z Początku końca. Jako że zdecydowałam się czytać tą trylogię ciągiem, jeden tom po drugim, to mi owo wprowadzenie żadnej różnicy nie robi, ale myślę, że czytelnicy, którzy będą mieli dłuższe przerwy między czytaniem pierwszego i drugiego (a także i trzeciego) tomu będą mogli sobie w bezproblemowy sposób przypomnieć co działo się wcześniej. W przypadku konstrukcji powieści tym razem nie ma się do czynienia z formą dziennika/bloga. Ci z Was, którzy czytali pierwszy tom cyklu, pamiętają, że prawnik zostawił go na lotnisku, skąd helikopterem wyruszali na Wyspy Kanaryjskie. W Mrocznych dniach akcja prowadzona jest w sposób normalny, typowy, głównie dlatego, że w pewnym momencie zaczyna biec dwutorowo, czego nie dałoby się autorowi zrobić w przypadku utrzymania formy znanej z pierwszej części Apokalipsy Z. Mam jednak jedno ale. Okładka. Zastanawiam się dlaczego wydawca zdecydował się na taką wersję. Ilustracja z pierwszej części była wręcz świetna, zaś to zdjęcie przedstawiające grupę mężczyzn, który wyglądają raczej jakby zgubili się w lesie po nocnej libacji niż jakby uchodzili ledwo żywi z rąk Nieumarłych... Nie, to mi się zdecydowanie nie podoba. Apokalipsa Z. Mroczne dni jest równie wartką powieścią jak pierwsza część trylogii. Dużo zwrotów akcji sprawia, że czytelnik bardzo szybko wciąga się w czytaną książkę. Dużo zombie, które można liczyć na miliony, w różnym stanie rozkładu, bardzo dokładnie przedstawione przez autora, dodają smaczku lekturze. Wszak nie o celebrytach tu mowa, tylko o trupach żywych, więc turpizmu spodziewać się należy. Jednakże mam nadzieję, że bohaterom uda się w końcu gdzieś osiąść i w jakiś sposób spokojnie egzystować... Czy im się to uda? Okaże się niebawem, w trzecim tomie Apokalipsy Z. Gniew sprawiedliwych. http://wiedzma-czyta.blogspot.com/2014/02/manel-loureiro-apokalipsa-z-mroczne-dni.html

Informacje dodatkowe o Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2):

Wydawnictwo: Muza
Data wydania: 2013-11-06
Kategoria: Fantasy/SF
ISBN: 9788377584996
Liczba stron: 352
Dodał/a opinię: Ruda_Wiedzma

więcej
Zobacz opinie o książce Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2)

Kup książkę Apokalipsa Z. Mroczne dni (t.2)

Sprawdzam ceny dla ciebie ...
Cytaty z książki

Na naszej stronie nie ma jeszcze cytatów z tej książki.


Dodaj cytat
REKLAMA

Zobacz także

Inne książki autora
Ostatni pasażer
Manel Loureiro0
Okładka ksiązki - Ostatni pasażer

Czy młodej dziennikarce uda się wyjaśnić tajemnicę statku widma i odwrócić przeznaczenie? W sierpniu 1939 roku stary angielski węglowiec niemal...

Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych (t.3)
Manel Loureiro0
Okładka ksiązki - Apokalipsa Z. Gniew sprawiedliwych (t.3)

Trzeci tom hiszpańskiej trylogii zombie Grupka ocalałych z zagłady wywołanej przez zombie ma mnóstwo szczęścia: w czasie huraganu zostaje uratowana pośrodku...

Zobacz wszystkie książki tego autora
Recenzje miesiąca
Olga
Ewa Hansen ;
Olga
Zranione serca
Urszula Gajdowska
Zranione serca
Znajdziesz mnie wśród chmur
Ilona Ciepał-Jaranowska
Znajdziesz mnie wśród chmur
Pies na medal
Barbara Gawryluk
Pies na medal
Jemiolec
Kajetan Szokalski
Jemiolec
Pożegnanie z ojczyzną
Renata Czarnecka ;
Pożegnanie z ojczyzną
Upiór w moherze
Iwona Banach
Upiór w moherze
Sprawa lorda Rosewortha
Małgorzata Starosta
Sprawa lorda Rosewortha
Pokaż wszystkie recenzje
Reklamy