Kryminały czytuję od 5-tej klasy podstawówki. Tak, tak, po ten gatunek sięgnęłam mając 12 lat, bo... zaraziła mnie sąsiadka, a nudziło czytanie "W pustyni i puszczy". Sensację lubię do dziś, choć czytam jej mniej niż lektur obyczajowych. Lubię zagłębiać się w kryminały retro, bo uważam, że mają one jakiś szczególny urok, który płynie z innych metod prowadzenia śledztwa, w które nie ingeruje tak bardzo jak dziś technika. Bardziej liczy się światłość ludzkiego umysłu, zdolność wiązania faktów i to "coś", co sprawia, że prawda wychodzi na światło dzienne.
"Imię Pani" autorstwa Krzysztofa Koziołka jest właśnie taką książką. Połknęłam ją w dwa wieczory i podsumuję krótko - to niezwykle apetyczny kryminał, że palce lizać.
Cofamy się w czasie do grudnia 1934 roku i przenosimy się do Grussau (Krzeszowa). Tam wypoczywa po trudnych dniach życia, po rodzinnym dramacie, który nadszarpnął zdrowie Gustav Dewart. Pobyt w opactwie benedyktynów ma ukoić zszargane nerwy i uspokoić duszę. Niestety atmosfera klasztoru i religijny rytm życia zakonników duszą komisarza kryminalnego. Pozorny spokój zakłócają pewne zdarzenia, które wstrząsają nie tylko mnichami ale i społecznością miasteczka. Następuje bowiem seria zagadkowych śmierci, które tylko na pierwszy rzut oka wyglądają jak nieszczęśliwe wypadki. Dewart szybko odkrywa, że ktoś morduje z premedytacją kolejne ofiary. Ale miejscowa policja nie jest przekonana do tej szokującej i okrutnej prawdy.
Kto stoi za brutalnymi morderstwami i dlaczego to robi? Rozpracujcie tę zagadkę u boku Gustava, który jest naprawdę świetnym profesjonalistą i ma talent do odkrywania mrocznych sekretów.
Zakochałam się w tej lekturze można rzec od pierwszego wrażenia. Czytanie jej sprawiło mi naprawdę niekłamaną przyjemność, dostarczyło emocji i dreszczyku który powinien towarzyszyć temu typowi książek. Akcja tego tytułu jest dość wartka i wielokrotnie zaskakuje nowymi niespodziankami. Sprawa się wikła i rozgałęzia na kolejne wątki. Jak króliki z kapelusza pojawiają się kolejne trupy. Atmosfera robi się gęsta od krwi a od miejsc w których dzieją się kolejne sceny wieje grozą i klimatem sekretów. Jak się okazuje klasztor to doskonałe miejsce na sceny morderstw, a mnisi wcale nie są tacy święci jakby się na pierwszy rzut oka wydawało.
Autor nie omieszka wtrącić w tekst historii opactwa, jego zawiłej przeszłości oraz mistycyzmu jaki się z nim kojarzy. W zagadkę kryminalną wplecione są opisy, ciekawostki historyczne, opowieści z przeszłości które jeszcze mocniej przyciągają czytelnika do książki i czynią ją atrakcyjną. Dzięki takim zabiegom bardzo łatwo przeniknąć do świata tego tytułu i poczuć się tak, jakby się było naocznym świadkiem opisanych wydarzeń. Zimowy klimat tej książki potęguje niezwykłą atmosferę.
"Imię Pani" to doskonała powieść, która dostarczy wielu przyjemnych wrażeń i zabierze w niesamowitą podróż w czasie i przestrzeni. Polecam ją miłośnikom książek Marka Krajewskiego oraz tym, którzy lubią nietuzinkowe zagadki z morderstwami w tle. Autorowi gratuluję znakomitego pomysłu na fabułę, stworzenia nietuzinkowej i nieszablonowej oraz bardzo sympatycznej postaci głównego bohatera oraz poprowadzenia akcji tak zawile, że nie odgadłam zbyt wcześnie kto jest winien. A to moim zdaniem w tego typu książkach jest najważniejsze. Gorąco polecam.
Wydawnictwo: Manufaktura Tekstów
Data wydania: 2017-11-23
Kategoria: Kryminał, sensacja, thriller
ISBN:
Liczba stron: 334
Dodał/a opinię:
malineczka74
Powieść jest kontynuacją przygód Sokoła. Żużlowiec Falubazu Zielona Góra, Marcin Malicki, zostaje oskarżony o zamordowanie kolekcjonera antyków za pomocą...
Sierpień 1939 roku. Asystent kryminalny Anton Habicht od kilku miesięcy przebywa w Schreiberhau (Szklarskiej Porębie), dokąd trafił, popadłszy w niełaskę...